Polubić nielubianego

„Sen Piłata" – reż. Edyta Duda-Olechowska – Kościół Zielonoświątkowy, Sienna 68/70, Warszawa

Wielki Piątek w chrześcijańskiej tradycji jest ważnym dniem, gdyż upamiętnia śmierć Jezusa na krzyżu. Jest to dzień zadumy, ciszy, smutku, a ludzie są świadkami ostatniej drogi Jezusa. Historia ta jest znana wszystkim, lecz...gdzie w tym wszystkim jest Piłat? Ten „zły człowiek", który wydał wyrok i umył ręce.

„Sen Piłata" to spektakl czytany, ale wcale nie gorszy. Aktorzy z Teatru Dramatycznego w Warszawie są niezwykle w niego zaangażowani. Pracują głosem, mimiką i gestykulacją oraz utrzymują kontakt z publicznością. Opowiadają oni historię ostatnich dni Jezusa, opierając się na fragmentach biblijnych ze współczesnymi dopiskami reżyserki.

Na scenie duet – Marta Król i Krzysztof Szczepaniak. Narratorką, co zaskakujące jest żona Piłata, której w Biblii nie poświęcono wiele uwagi, a tutaj kobieta prowadzi widzów przez historię, którą w naszej kulturze zazwyczaj czytają mężczyźni. Mąż jest w cieniu. Dopiero pod koniec spektaklu opowiada o tym co czuł. Rzadko mamy szansę poznać perspektywę Piłata, a tutaj byliśmy świadkami jego rozterek i cierpień. Okazuje się, że nie był postacią bez uczuć, bez serca. W tej roli – fenomenalny jak zwykle – Krzysztof Szczepaniak. Aktor nadał Piłatowi twarz, tchnął w niego życie i zrobił to perfekcyjnie. Jego intonacja, mimika były cudowne, ale kiedy Pan Krzysztof zaśpiewał piosenkę zaczarował wszystkich. Miałam ciarki. Artysta ma głos, którego chce się słuchać. Mimo emocjonalnej i trudnej wokalnie pieśni Szczepaniak sobie poradził i uświadomił nam to, z czym tak naprawdę mierzył się tytułowy bohater. Skłoniło to do refleksji, a nawet wywołało nic sympatii do bohatera.

Za muzykę odpowiadali: Anna i Natalia Bajak i Michał Jurkiewicz, a za teksty piosenek Alicja Maciejowska. Wraz z aktorami w tle śpiewał Sienna Gospel Choir, pod kierownictwem Pani Anny, a w nim sami zdolni ludzie. Muzyka była odgrywana na żywo na gitarach, pianinie, perkusji i uzupełniała klimat sceniczny.

Przedstawienie skłania do refleksji, jest mroczne. Artyści są ubrani na czarno, a w tle światła układają się w barwy flagi Ukrainy, bo warto być razem, dlatego gościnnie wystąpili także ukraińscy muzycy – Natalia Minhalieieva i Artem Fesko - niezwykle zdolni i mocni wokalnie nastolatkowie. Byli oni usposobieniem Lamentu (Natalia) i Nadziei (Artem).

Wielkanoc to czas pojednań. Sztuka też to potrafi. Polacy i Ukraińcy na jednej scenie, temat religijny, ale współcześnie przedstawiony, niezwykle wzruszający, dedykowany starszym i młodszym, odegrany profesjonalnie, w miejscu gdzie normalnie się nie gra. Mieszanka wybuchowa, ale świetna, dlatego oklaskom nie było końca.

Nie przepadamy za Piłatem i jego umytymi rękami od skazania Jezusa, ale kiedy przyjrzymy się temu bliżej, zastanowimy się co mężczyzna przeżywał i, że przecież starał się obejść system sądownictwa to... rodzi się pytanie - czy można polubić nielubianego?

Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
16 kwietnia 2022

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...