Polubiłem Oskara i Ruth

"Oskar i Ruth" - reż: Ingmar Villqist - Teatr Bez Sceny w Katowicach

"Oskar i Ruth" to tekst-legenda. Ingmar Villqist po raz pierwszy wystawił swój debiutancki dramat w końcu lat 90. w chorzowskim Teatrze "Kriket" - przedstawienie było nagradzane, a grającą Ruth Izabelą Walczybok zachwycał się m.in. Roman Pawłowski. Do swojej sztuki reżyser powrócił w 2005 roku, reżyserując "Oskara..." w Teatrze Bez Sceny - grali Monika Zalewska i Andrzej Dopierała. Od maja ubiegłego roku aktorkę zastępuje Anna Kadulska w roli Ruth

Podobnie, jak późniejsze dramaty Villqista sztuka osadzona jest w realiach skandynawskich: pływa się promem, spaceruje po molo, płaci się koronami, a Oskar odbywa służbę wojskową na okręcie podwodnym w Zatoce Pingwinów (o podobnym fakcie w swoim życiorysie wspominał w wywiadach autor). To w „Oskarze…” po raz pierwszy wspomina się o małej rybackiej wiosce Ellmit, w której urodziła się Ruth. Dopiero w późniejszych tekstach – „Nocy Helvera” czy „Fantomie” – nazwa tej miejscowości nabierze, za sprawą mieszczącego się tam Zakładu, złowieszczego znaczenia.

Małżeństwo z długim stażem prozę życia ubarwia sobie, wcielając się w kolejne role. On – mimo, iż jest pantoflarzem – chwali się swoimi miłosnymi podbojami, ona – w istocie kochająca tylko jego – wspomina, jak zakochała się w poruczniku dragonów. Jedna z opowieści utrzymana jest w stylu Dostojewskiego: bohaterka o czwartej nad ranem w brzozowym zagajniku w Petersburgu pije szampana, a mężczyzna o smutnych i pełnych łez oczach spaniela strzela sobie w skroń. Bardzo filmowa scena na okręcie podwodnym kojarzy się z takimi obrazami, jak „Polowanie na <<Czerwony Październik>>” czy „U-Boot”. Villqist – podobnie, jak będzie to czynił później w „Lemurach” – bawi się właściwościami języka. Ruth zwraca uwagę mężowi, że źle akcentuje słowo „wymarzyliśmy”, a w finale gaworzy niczym kilkulatek o myciu pleców gąbką i raczy publiczność dziecięcą rymowanką o bocianie i żabie. Ten język zupełnie nieoczekiwanie pojawia się w scenie na okręcie podwodnym, gdy bohaterka, wcielająca się w rolę bosmana, upewnia się, czy historia zakończy się szczęśliwie i torpedowce nie namierzą Oskara, dodając charakterysyczne „dobra?”. Ludowa przyśpiewka sąsiaduje z wulgaryzmami, a śląska gwara – z cytatem ze „Sztucznego miodu” Osieckiej („Nie mów do mnie jak do żony”). W spektaklu bogata jest sfera dźwiękowa: Ruth prosi Oskara, by „zacykał”, mężczyzna głośno tasuje talię kart, a kobieta naśladuje m.in. dźwięk bomb głębinowych w scenie, dziejącej się na łodzi podwodnej. Nie brakuje erotycznych aluzji: Oskar nie może się nadziwić, jak Ruth mogła całować pochwę pałasza porucznika, ona natomiast – w scenie, w której małżonkowie wchodzą w relację matka-dziecko – mówi o pęczniejącej „paróweczce”. W opowieść zostaje włączona również publiczność: Ruth siedzącemu w pierwszym rzędzie mężczyźnie pokazuje rzekome siniaki na dekolcie i prosi, by dotknął, a Oskar recytuje wiersz, patrząc na konkretną kobietę na widowni. Kiedy po którejś kwestii bohatera publiczność reaguje śmiechem, Ruth komentuje: wszyscy się z ciebie śmieją. Gdy kobieta zarzuca mężczyźnie, że właśnie zepsuł powietrze, ten wskazuje gestem w stronę widowni.

Ruth w wykonaniu Anny Kadulskiej prezentuje całą gamę uczuć: jest czuła i namiętna, by za chwilę zdenerować się lub przedrzeźniać męża. Kiedy bohaterka opowiada, jak wtulała twarz w płaszcz, należący do ukochanego i nazywa męża nędznym aktorzyną, który zmarnował jej życie, aktorce udaje się dotknąć czegoś boleśnie prawdziwego. Zapada w pamięć wyraz twarzy Anny Kadulskiej, gdy Ruth mówi, że na pogrzeb jej i Oskara przyszliby wszyscy mieszkańcy i może nawet ktoś by zapłakał. Wtedy nie mamy już wątpliwości: oglądamy dwójkę przerażająco samotnych ludzi, którzy nie mają nikogo oprócz siebie. To, że Ruth gra Anna Kadulska, sprawia, że bohaterkę można postawić w jednym rzędzie z heroinami, którego aktorka grała na katowickiej scenie. Myliłby się ten, kto sądzi, że Oskar w wykonaniu Andrzeja Dopierały pozostaje w cieniu Ruth. Aktor ma swoich pięć minut w scenie przesłuchania, w której budzi wesołość na widowni, nie inaczej jest, gdy Oskar wciela się w porucznika, licytującego podczas gry w skata lub udaje psa, rozmawiając ze spotkaną na ławce w parku nieznajomą. Bohater nie mówi zbyt wiele, więcej uczuć wyraża za pomocą gestów: podsuwa obrączkę w stronę kobiety z widowni, spogląda na swoją żonę z lękiem lub z pobłażaniem.

W finałowej piosence aktorzy wyrażają nadzieję, że Oskar i Ruth zdobędą sympatię publiczności. Ja już ich polubiłem.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
25 lipca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...