Pomimo masek, czyli „Klub niepokornych"
„Klub niepokornych" - scen. Joanna Kowalska - reż. Piotr Ratajczak - Garnizon Sztuki w WarszawieDres, influencerka, kujon, sportowiec i alternatywka lądują razem w kozie, skrajnie od siebie różni muszą znaleźć wspólny język. W nowym spektaklu Garnizonu Sztuki inspirowanym „Klubem winowajców" powraca duch kultowego filmu.
Każda z postaci kolejno zdejmuje wyuczoną maskę, za którą jego towarzysze w niedoli dostrzegają borykającego się z podobnymi co oni problemami, prawdziwego człowieka. Bohaterowie „Klubu niepokornych" zdają się mówić: zachowanie i wygląd nie definiują człowieka, i jakiekolwiek sądy na jego temat są bezsensowne, dopóki nie dostrzeżemy co kryje się pod powierzchnią, chroniącą delikatne wnętrze.
Scenarzystka Joanna Kowalska i reżyser Piotr Ratajczak chcąc stworzyć wąski przekrój przez generację Z posłużyli się jest sporym przerysowaniem. Jakkolwiek jest to potrzebne do pokazania istniejących tendencji, to zastanawia mnie poziom tego przerysowania postaci szalonej nauczycielki, Hermy (Magdalena Kumorek). Zachowania psorki, jej chód i maniera - prawdopodobnie z powodu scenariusza i reżyserii - są nieprawdopodobne, a ona sama jak wyjęta z kreskówki.
Reszta postaci jest już znacznie bardziej naturalna, a wśród nich wyróżniają się świetni Kornelia Strzelecka i dublujący Adama Zdrójkowskiego, Kacper Sasin.
Przy wartościowym przekazie „Klub niepokornych" to przedstawienie bardzo lekkie. Jednak choć wiele żartów trafia w sedno, to oglądając spektakl niekiedy (podkreślam: niekiedy!) czułam, ten dobrze znany pokoleniu Z, „cringe". Gwoli wyjaśnienia, cringem nazywamy rodzaj zażenowania, w tym przypadku wywołany chybionymi próbami ukazania świata młodzieży.
Tak więc, choć czasem ucisk w dołku mówił „Ale to przecież nie jest tak...", to w ostatecznym rozrachunku scenarzystka i reżyser rzeczywiście weszli do świata młodzieży i dobrze się w nim poruszają.
Scenografia Marcina Chlandy w połączeniu z kostiumami Katarzyny Sobolewskiej i muzyką Piotra Aleksandrowicza dają świeże, lekkie połączenie. Świetnym wyborem jest wąska gama kolorystyczna zdominowana przez błękity, która cieszy oko.
Realizacja tchnie wiarą w człowieka, a przede wszystkim w młode pokolenie. Wyobcowani, dziwni, zbuntowani, mają przy tym wielki potencjał, który choć nie zawsze ujawnia się od razu, to niewątpliwie w nich drzemie. Produkcja jest przy tym lekka i zabawna, dzięki czemu nie zmęczy, a pokrzepi radością i ciepłem bohaterów, za których maski warto zajrzeć.