Poniedziałkowy wałbrzyszanin
warsztaty artystyczne w WałbrzychuOd dziesięciu lat w poniedziałek jest walbrzyszaninem, bo od dziesięciu lat prowadzi w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym warsztaty teatralne. To pasja, a potem zawód, jak Grzegorz Stawiak sam mówi, i tą pasją zaraża młodych, niektórych bardzo skutecznie.
21 maja w wałbrzyskim Dramacie odbyła się artystyczna feta. Młodzieżowe warsztaty teatralne obchodziły jubileusz swego istnienia. A wszystko za sprawą dwóch osób, dyrektora teatru Danuty Marosz i Grzegorza Stawiaka. Dyrektor Marosz uznała, że wyprowadzanie z zapaści wałbrzyskiej sceny (dzisiaj mało kto o tym pamięta, ale tak było) wymaga szerokiej akcji edukacyjnej adresowanej do młodzieży. Grzegorz Stawiak, utytułowany instruktor teatralny, laureat wielu nagród wpisał się w ten projekt pomysłem na warsztaty teatralne. I tak zrodziły się Młodzieżowe Studio Teatralne Czarna Sala (2003 - 2007), Magazyn Wyrobów Teatralnych (2006 - 2008) i działający od 2007 roku do dzisiaj Trzeci Teatr. Spod przyjaznego oka Grzegorza, jak mówią o nim wszycy młodzi, wyszło 134 uczestników warsztatów, zrobili razem 24 premiery, na dobre zaraził teatrem dorosłych dzisiaj aktorów grających na uznanych scenach, jak obecny podczas uroczystości Mateusz Rusin - aktor sceny narodowej i wikary w "Ranczu".
W foyer teatru żółtodzioby przypomniały kilka ważniejszych tytułów będących udziałem starszych kolegów, a potem zaprosiły zgromadzonych licznie widzów na dużą scenę. Tu "seniorzy" zaprezentowali najnowszą premierę spektaklu wg "Dwóch Teatrów" Jerzego Szaniawskiego. Tu warto zaznaczyć, że młodzi aktorzy nieco krytycznie odnieśli się do dekonstrukcji teatralnej intensywnie uprawianej przez wałbrzyską scenę. - Dołożyli nam - skomentowała przy torcie z uśmiechem dyrektor Danuta Marosz. Ale wcześniej jeszcze na scenie pojawiły się kosze kwiatów, bukiety i przemówienie gratulacyjne wiceprezydenta Zygmunta Nowaczyka. Tę część prowadził "chłopak ze Świebodzic", czyli Mateusz Rusin. Przez trzy lata był uczestnikiem warsztatów, a dzisiaj jest aktorem Teatru Narodowego w Warszawie, a wałbrzyszanie mogą go podziwiać w niedzielne wieczory w roli młodego wikarego z Wilkowyj. - Wywoływana na scenę dyrektor teatru z trudem panowała nad wzruszeniem, a trzeba wiedzieć, że wzruszenie udzielało się wspominającym i słuchającym wspomnień.
Kubeł zimnej wody wylał Krzysztof Kobielec, który przypomniał, że Grzegorz Stawiak jest wałbrzyszaninem w każdy poniedziałek, że przyjeżdża specjalnie do Wałbrzycha raz w tygodniu, a przyjeżdżał dwa razy, bo prowadził w WOK-u Teatr Antrakt. - Tamten teatr też obchodził jubileusz dziesięciolecia istnienia. I z tej okazji też były kwiaty i laudacje oraz zapewnienia o przychylności i kolejnych dziesięcioleciach. A po roku Antrakt przestał istnieć - mówił Krzysztof Kobielec.
Na szczęście Teatr Szaniawskiego ma inne perspektywy działania niż WOK.
- Jest to jedyna scena w Polsce, która tak wiele robi dla młodzieży i na której młodzieży tak wiele wolno. I miejmy nadzieję, że tak już zostanie - mówił wzruszony Grzegorz Stawiak.