Poszukiwany nosorożec – pełen etat

"Nosorożec" - reż. Artur Tyszkiewicz - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

Chyba sam Diabeł nie przypuszczał, że w obecnym milenium, jego osoba i interes z cyrografem będzie tylko zmianą nazwy, a on – sam król piekieł nie będzie musiał już nic robić, poza odcinaniem świeżuteńkich kuponów.

Również nikt z pracowników biura nie przypuszczał co może przynieść praca w takim miejscu. Chcieli przecież tylko „godnie" żyć, a przynajmniej przyzwoicie. Jednak, aby życzenie się spełniło, najpierw trzeba było pozbyć się samego siebie. Miejscem pobytu, pracy, odpoczynku, lęku i urojeń było pomieszczenie biura. Jednak w miarę płynącego czasu coraz mniej czyste, a coraz bardziej brudzone nieładem i chaosem. Cztery ściany, będące jednocześnie miejscem ucieczki, ale i prześladowania, stawały się coraz bardziej roznegliżowane. Warstwy były zrzucane powoli, czasami aż za bardzo – żeby za chwilę przyspieszyć, to stwarzało wrażenie uczuciowej sinusoidy. Jednak nawet taki emocjonalny plac zabaw, nie odebrał treści spektaklu, najważniejszej cechy dla odbiorcy – widz zostaje zaczepiony, lekko szturchnięty, przypadkowo popchnięty, by mógł dokonać wyboru: albo zaczynam się zastanawiać - mieć wątpliwość, albo przechodzę obojętnie obok, idąc dalej przed siebie. Justyna Elminowska (scenografia, kostiumy) wprowadza widzów w chłodne przestrzenie, w których rozgrywa się wyrachowana walka z wyborem, przekonywaniem siebie, przez swoją prywatną podświadomość, do jedynie słusznej racji. Stworzony przez nią świat bardzo dobrze komponował się z tekstem sztuki i z aktorami.

Ciekawym rozwiązaniem było umieszczenie z jednej strony sceny pomieszczenia, które było odzwierciedleniem wnętrza windy. Jednak oprócz przycisków i drzwi, w środku znajdowała się para starszych ludzi. Przeszklone ściany oddzielały ich od akcji rozgrywającej się na środku sceny, tworząc wrażenie spokoju i ciszy, ale przede wszystkim zupełnie innej przestrzeni niż tej w strefie biurek, krzeseł i urządzeń elektrycznych. Może to izolatka, chroniąca od zarazy...? Ten kontrast jest najbardziej widoczny, gdy Państwo z przeszklonej windy zaczynają przyglądać się pracownikom biura. Ta dwójka bohaterów przeżywa niemałe zdziwienie, które szybko nie chce minąć, a wręcz przeciwnie – jest coraz większe. Metamorfoza, która dotknęła bohaterów, zdaje się być frajdą jedynie dla młodych, zdolnych, z dużym doświadczeniem, wydaje się, że ta pędząca zmiana, nie dotyka już tych, na spoczynku zawodowym. Pomimo tego, oni też są poddawani - ale zamianie. Tylko jak określić to przepoczwarzenie?

Cały spektakl składa się z dużej ilości elementów, dodatkowo obsada również jest niemała. Nie mniej jednak Artur Tyszkiewicz (reżyser) zaprezentował świetne wyczucie tekstu, bardzo dobry warsztat, a przede wszystkim to, z jak bardzo otwartym umysłem pracował. Sama obsada bardzo dobrze odnalazła się w swoich rolach. Przede wszystkim już samo partnerowanie aktorów pokazywało ich dobre przygotowanie i zżycie się ze swoimi bohaterami. Był to na pewno atut spektaklu, który ukazał walory palet emocjonalnych postaci. Elementem nadającym płynne połączenie całości w lekki, ale stanowczy sposób była muzyka. Jacek Grudzień (muzyka i opracowanie muzyczne) stworzył świetne tło dla całego przedstawienia. W spektaklu można odnaleźć jeszcze klika ciekawych i rozegranych na dobrym poziomie elementów, takich jak ruch sceniczny – Maćko Prusak, czy oświetlenie – Mateusz Wajda. Jedyne co mogło w jakikolwiek sposób wytrącać widza z koncentracji, to niektóre sceny, które zdawały się być przedłużone.

Z lękiem i ciekawością czekam na zaprezentowanie tego tekstu za choćby trochę ponad dekadę. Chcę to zobaczyć, ale boję się skali, której już może nie być, dla zmierzenia zgnilizny, którą porosła i tak już dobrze znana degrengolada. I ostatnie z pytań: czy żyjemy w epoce, która odpowiada za upadek kultury i wartości – czy po nas, już nic lepszego nie będzie?

Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
28 listopada 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...