Potencjał i problemy

Bogdan Zdrojewski o pobycie w Krakowie.

- Od czasów objęcia stanowiska ministra Kraków stał się dla mnie ważnym miejscem. Nie tylko dlatego, że jest tu potencjał, znakomite instytucje, ale i dlatego, że są tu także problemy, które trzeba pokonać, i z którymi trzeba się zmierzyć - mówi BOGDAN ZDROJEWSKI, minister kultury, o pobycie w Krakowie, czasopismach kulturalnych, Muzeum PRL i tworzeniu drugiej Mangghi.

- Podniosła się wrzawa. Protestują redaktorzy pism poświęconych kulturze i sprawom społecznym, bo zdecydował się Pan finansować jedynie te czasopisma, które są tylko kulturalne. Dlaczego?

- To nie jest prawda. Przyjrzałem się temu zapisowi, który został przygotowany przez Instytut Książki. Wskazuje on, że nadzwyczajne preferencje mają czasopisma o ewidentnie kulturalnym profilu. Wszystkie pozostałe, które do tej pory były przez nas finansowane, będą miały nieco gorszą sytuację, ale nie beznadziejną. Środowisko artystyczne już parę razy zwracało uwagę, że adres Ministerstwa Kultury dla czasopism politycznych nie jest adresem najlepszym. Nie oznacza to jednak, że będę eliminować wspieranie takiej aktywności, która z punktu widzenia kultury ma znaczenie, choć nieco mniejsze. Czasopisma, które są także społeczne, religijne, polityczne mogą zdobyć dofinansowanie z ministerstwa, choć będą miały trudniejszą sytuację. W większym stopniu będą musiały się wykazać aktywnością, która z punktu widzenia kultury jest istotna. Ale nie będą eliminowane z powodów formalnych.

- Od czwartku wieczorem przebywa Pan w Krakowie. Co Pana tutaj sprowadza?

- Od czasów objęcia stanowiska ministra Kraków stał się dla mnie ważnym miejscem. Nie tylko dlatego, że jest tu potencjał, znakomite instytucje, ale i dlatego, że są tu także problemy, które trzeba pokonać, i z którymi trzeba się zmierzyć. Teraz finalizuję rozbudowę Zespołu Szkół Muzycznych w Nowej Hucie, z drugiej strony rozpoczynam następną inwestycję w szkole muzycznej w Podgórzu, przy ul. Józefińskiej, w placówce, która bardzo długo czekała na poprawę swojej infrastruktury. Podpisuję też umowę w ASP w Krakowie. To inwestycja, która ciągnęła się przez lata i nie miała prawidłowego finansowania. Pokonaliśmy bariery. I przyspieszamy przedsięwzięcie.

- Chodzi o wnętrze ASP?

- Tak. To miejsce jest bardzo istotne dla prawidłowych funkcji tej ważnej uczelni. Podpisuję także umowę na tzw. drugą "Mangghę" (chodzi o rozbudowę Muzeum Manggha - przyp. red.). Ta pierwsza przeznaczona jest dla sztuki Dalekiego Wschodu, głównie Japonii, druga zaś będzie uzupełnieniem, szansą pokazania sztuki przede wszystkim Chin, ale także Indii, czyli Azji Środkowej. Do tego dochodzi jeszcze konieczność podjęcia prac nad nową filharmonią. Widziałem dawniej ten teren, gdy jeszcze należał do wojska, rozmawiałem wtedy z ministrem obrony narodowej, aby otworzyć ścieżkę postępowania. Ona w tej chwili jest finalizowana; rozpoczyna się czas przygotowania do następnej perspektywy finansowania ze środków europejskich. Ale są i inne przedsięwzięcia, które cały czas spędzają mi sen z powiek.

- Czy to Muzeum PRL, wokół którego trwa zamieszanie?

- Tak. Czekałem bardzo długo na uchwałę Rady Miasta. Ale cieszę się, że się pojawiła, bo oznacza wręcz światło w tunelu. Wydaje mi się, że w ciągu dwóch lat muzeum zacznie funkcjonować - tak jak ja sobie to wyobrażałem - czyli jako ilustrator ważnych dat w najnowszej historii Polski. Chciałbym, aby było to muzeum, które pokazuje zarówno część fasadową, jak i kulturę od tyłu, czyli zarówno to, co nam się wydaje, że było dobre, jak i to, co było złe w tamtych czasach. By było to muzeum ilustracyjne, pokazujące rozmaite punkty widzenia na czas 1945-1989. Zależy mi, aby było to także miejsce debat, dyskusji o historii najnowszej, o kłopotach, problemach i źródłach tego wszystkiego. Nowa Huta jest stworzona, aby taki adres mieć.

- W Muzeum PRL trwa konflikt. Będzie Pan ingerował?

- Nie. Takie było założenie, że odpowiedzialność powinna być po stronie miasta i ono jest organizatorem przedsięwzięcia. Podtrzymuję swoją deklarację współfinansowania. Bardzo mi zależy, aby jakość tego projektu nie budziła dla nikogo wątpliwości. Zarówno dla tych, co byli beneficjentami czasu PRL, jak i tych, którzy byli przez ten czas poszkodowani. Ważne, aby muzeum pokazywało całą złożoność okresu wraz z elementami kulturowymi.

- Zwiedził Pan nową cześć szkoły muzycznej w Nowej Hucie. Dobudowano za 24 mln zł blisko 5 tys. m kw., w tym m.in. 32 sale wykładowe, salę koncertową, bibliotekę, amfiteatr. Podobało się Panu?

- Jestem bardzo zadowolony z realizacji, projektu i jego tempa. Najważniejsze, że koszty utrzymania tego metrażu są dobrze skalkulowane i nie stanowią niemiłej niespodzianki. Zapotrzebowanie na naukę tutaj cały czas jest wielkie, mimo niżu demograficznego. To świadczy o jakości szkolnictwa artystycznego, potrzebie nie tylko kształcenia się w zawodach artystycznych, ale także w zdobywaniu kompetencji uczestnictwa w kulturze. To ważne, bo oznacza sporą zmianę w warstwie psychospołecznej. Czas dla kultury wyraźnie nadchodzi.

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Dziennik Polski
19 listopada 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia