Powrót do sztuki, która jest pięknem

"Sen nocy letniej" - chor. John Neumeier - Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie

Najnowsza premiera Teatru Wielkiego - Opery Narodowej przypomina to, czym już wielu twórców, artystów zapomniało, a mianowicie, że teatr należy do sztuki wysokiej. Wysokiej, mądrej i pięknej. Baletowy spektakl "Sen nocy letniej" w choreografii Johna Neumeiera jest tego wspaniałym potwierdzeniem. Zarówno w przestrzeni układu choreograficznego, jak i pomysłu inscenizacyjnego, wizji scenograficznej, warstwy muzycznej, no i oczywiście wykonania. I nie tylko solistycznego, ale także corps de ballet.

"Sen nocy letniej" jest uroczą baśnią, w której splatają się ze sobą i wzajemnie przenikają trzy różne światy: świat realistyczny ateńskiego dworu, świat baśniowo-fantazyjny leśnych elfów oraz świat prostaczków-rzemieślników. Postaci bohaterów w każdym z tych trzech światów różnią się zasadniczo, tak pod względem stylu tańca, sposobu poruszania się, kostiumów, jak i muzyki, do której tańczą. Dwór ateński reprezentowany jest przez romantyczną muzykę Feliksa Mendelssohna-Bartholdy'ego wykonywaną na żywo przez orkiestrę pod znakomitą dyrekcją Łukasza Borowicza. Natomiast leśny świat elfów tańczony jest do współczesnej muzyki węgierskiego kompozytora Györgyego Ligetiego (nagranie z taśmy), a prostaczkom-rzemieślnikom towarzyszy tradycyjna muzyka katarynkowa, grana na oryginalnej katarynie ustawionej na scenie.

Balet Neumeiera ma narrację fabularną, co dziś już niezmiernie rzadko się zdarza. Najczęściej oglądamy balety jako rozmaite etiudy prezentujące warsztat i umiejętności techniczne, a nie głębszą myśl, uczucia czy stan ducha bohatera. "Sen nocy letniej" to pełnospektaklowy balet, którego głównym przesłaniem jest pochwała małżeństwa, co dzisiaj, w dobie agresywnie prowadzonej rewolucji genderowej i nachalnej promocji homoseksualizmu przez środowiska lewacko-liberalne, jest na scenie czymś zupełnie wyjątkowym i wspaniałym. Ta pochwała małżeństwa w "Śnie nocy letniej" pięknie i wyraziście została przedstawiona w finale spektaklu, gdzie do ślubu stają trzy pary bohaterów: król ateński Tezeusz i królowa Amazonek Hipolita, Hermia i Lizander oraz Helena i Demetriusz.

Nim jednak dojdzie do sceny uroczystości weselnych, gdzie balet wspaniale zatańczy do muzyki słynnego "Marsza weselnego" Mendelssohna, najpierw zdarzy się ileś nieprzewidzianych sytuacji, zabawnych pomyłek miłosnych rozgrywających się w leśnym świecie elfów, do którego trafiają bohaterowie. Bo w tym samym czasie, gdy na dworze trwają przygotowania do ślubu króla Tezeusza z królową Hipolitą, do lasu ucieka Hermia z Lizandrem. Ojciec Hermii bowiem chce ją wydać za Demetriusza, ale ona kocha Lizandra. Demetriusz zaś był narzeczonym Heleny, lecz porzucił ją, bo woli ożenić się z posażną Hermią. Tak więc do lasu za Hermią i Lizandrem śpieszy Demetriusz. A za Demetriuszem podąża zakochana w nim Helena. Tymczasem las pełen niewidzialnych elfów tętni swoim życiem. Psotny Puk, wypełniając polecenie Oberona, króla elfów, pomylił się i pokropił lubczykiem nie te osoby, które powinien. Zrobiło się zamieszanie. Jedna pomyłka pociągnęła za sobą następne itd., itd. Do zabawnego qui pro quo dołączyć należy wątek z rzemieślnikami-prostaczkami, którzy także przybyli do lasu, aby przygotować przedstawienie opowiadające o Pyramie i Tysbe. Spektakl ten zamierzają zaprezentować podczas uroczystości weselnych króla Tezeusza i Hipolity.

Znakomicie rozwiązany inscenizacyjnie wątek leśny pozostaje w pamięci widzów. Tak zresztą jak i pozostałe. Oprócz doskonale zatańczonych partii tancerze świetnie wywiązali się także z zadań stricte aktorskich. A trzeba dodać, że układy choreograficzne nie należą tu do łatwych, niektóre są nadto skomplikowane, czasem wręcz graniczące z akrobatyką.

Na przykład duet Aleksandry Liashenko jako Heleny i Maksima Woitiula w roli Demetriusza. Artyści wykonali bardzo trudny technicznie popis, używając przy tym także środków stricte aktorskich. Również druga para: Marta Fiedler jako urodziwa i delikatna Hermia oraz Jarosław Zaniewicz w roli Lizandra, była znakomita w duecie. Zaniewicz zwrócił na siebie uwagę zwłaszcza atrakcyjnymi piruetami. Wielką gracją i estetycznym pięknem ruchu przyciąga uwagę Yuka Ebihara w podwójnej roli Hipolity i Tytanii. Także Vladimir Yaroshenko, również w podwójnej roli, jako Tezeusz i Oberon, wyraziście zaznacza tańcem osobowość swoich bohaterów. Doskonale zaprezentował się też bardzo młody tancerz Patryk Walczak w podwójnej partii Puka i Filostrata.

Oczywiście największą radość publiczności sprawili rzemieślnicy-prostaczkowie. Sceny z rzemieślnikami w każdej inscenizacji są odbierane przez publiczność z ogromnym aplauzem. Szekspir pewnie sam też je bardzo lubił. Za niby nieudacznym, komicznym zachowaniem Spodka (Kurusz Wojeński), Fujary (Paweł Koncewoj), Pigwy (Michał Tużnik) i całej reszty kryje się doskonały warsztat tancerzy pozwalający im na rozmaite ewolucje taneczne.

Nie można nie wspomnieć o znakomitych kostiumach i plastycznym wystroju sceny autorstwa Jürgena Rosego. Ważnym dopełnieniem scenografii jest tu doskonałe użycie światła według koncepcji Johna Neumeiera. Wspaniałe plastyczne obrazy leśnego świata tonącego we mgle, poruszające się krzaczaste drzewa przypominające polskie wierzby czy bajkowy księżyc przywołują z niepamięci daleki, niegdysiejszy teatr, w którym scenografia była prawdziwą sztuką. Dziś w większości spektakli twórcy posługują się tzw. skrótem scenograficznym, w wyniku którego najczęściej oglądamy pustą scenę z odsłoniętym parkiem maszynowym, szarą podłogą i brudnymi ścianami. Neumeier w swojej choreografii łączy technikę tradycyjną, klasyczną z tańcem współczesnym. Ale za podstawę służy taniec klasyczny. Dopiero na nim buduje resztę. Bez znajomości techniki tańca klasycznego artysta nie podoła wymogom, jakie stawia tancerzowi Neumeier. Bo źródło prawdziwej sztuki tańca wciąż tkwi w klasyce. Dzięki temu efekt jest taki, że zachwycamy się nim w "Śnie nocy letniej".

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
30 marca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia