Powrót i pożegnanie

"Bal manekinów" - reż. Ryszard Major - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

"Bal manekinów" Brunona Jasieńskiego to powrót na scenę Teatru Wybrzeże Ryszarda Majora, odnoszącego tu sukcesy w latach 70. i 80. XX wieku, ale także pożegnanie Andrzeja Głowińskiego, twórcy muzyki do tego spektaklu. Widać, że Ryszard Major ma rękę i szczęście do gdańskiej sceny. A utwór jest na tyle inscenizacyjnie trudny, że sięga się po niego rzadko, za to na szczęście z reguły z sukcesem

HTML clipboardGdyby sam Jasieński pożył dłużej, usłyszałby za swoimi plecami chichot historii. Po pierwsze: pisał radosne dzieło dla mas ludu pracującego - obnażające ułomności socjaldemokracji i elit, a proletariat oraz Kraj Rad za ten jego flirt nie okazał wdzięczności, za to odpłacił się jedynie niczym nieuzasadnionym wyrokiem śmierci. Po drugie: zupełnie nieświadomie w tekście użył dwukrotnie liczby 17, która przynajmniej w części jego biografii oznacza datę urodzin i śmierci. Gdyby trzymać się numerologii, to nie wiadomo, dlaczego reżyser zmienił rozmiar jednej z postaci - z 40 na 36...?

Jasieński chyba nieświadomie został prorokiem. Ten twórca polskiego futuryzmu stworzył dzieło, które można odczytać bardzo uniwersalnie. Model społeczeństwa: drabina na której szczycie są nieliczni uprzywilejowani, bez względu na czas rozgrywającej się akcji. Gdzieś na niższych szczeblach ludzie, którzy z uporem i pewną już samoświadomością, chcą za wszelką cenę przeć wyżej. I na samym dole masy, które manipulowane niewiele rozumieją, ale swą przewagą liczebną siłą rzeczy potrafią wywołać niezły zamęt. Więc z czasem zachwiana drabina runie w dół...

Ryszard Major trzyma się w swej inscenizacji ponadczasowości dzieła, choć może przekornie pozostaje zgodny z autorem tekstu w początkach XX wieku. Bo czy najistotniejsze cechy natury homo sapiens recens zmieniły się zasadniczo na przestrzeni wieków ? I czy recens - rozumny - znajduje zawsze uzasadnienie?

Czy można uwierzyć, że: "Kobiety można przerabiać? Mówią, że są nawet jakieś specjalne pracownie, gdzie je zupełnie na nowo przerabiają. Zależnie od mody, strugają je lub dorabiają im brakujące części. Widać się to opłaca" napisano 80 lat temu... (sic!) Skąd mógł pisarz przewidzieć wszechogarniający kult piękności i młodości ludzi XXI wieku? I jak - prawdopodobnie niechcący - zdiagnozował istotę polityki: "Bo pierwsza rzecz w karierze politycznej - niczemu się nie dziwić?"

Sukces gdańskiej inscenizacji to efekt przemyślanej, rozumnej i nieegoistycznej pracy zespołowej - poniekąd pod prąd przesłaniu utworu - konsekwentnie zmierzającej do celu. Bo nie da się ukryć że Mirosław Baka (Paul Ribandel, Człowiek - Leader) stworzył wyjątkową kreację. Z pewnego siebie człowieka przeistacza się w naiwną, szczerą "istotę". Ale czy bez pracy wszystkich, tworzących czasem epizody dałoby się wydobyć istotę absurdu i groteski z równą siłą?

Czy improwizowany mecz ping -ponga nie przypomina niejedną historię rozmowy odbywaną podczas pobytu na kortach tenisowych, czy aktualniej na polach golfowych? Należą się też słowa pochwały dla Delegatów - (Dariusz Szymaniak, Jacek Labijak) - za stworzenie namacalnej w swej istocie namiastki życia politycznego jakiegokolwiek kraju, pod jakąkolwiek szerokością i długością geograficzną!

No i motyw pojedynku manekina, w którym zespół zanurzony w oparach absurdu rewelacyjnie oddał sytuacyjny tragikomizm - "Żeby mnie przynajmniej trafił w głowę" - może naprawdę nic już nie znaczy: "myślę, więc jestem" Kartezjusza? A gdyby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to wirujące w walcu pary i obrotowe drzwi - wciąż w ruchu - przypominają, że wszystko w życiu krąży - włącznie z historią - i powraca, niestety...

Jest też w tej inscenizacji motyw "spętania" czy "ubezwłasnowolnienia" taśmami czy linką - z reguły w kolorze białym i czerwonym. Manekiny i ludzie stają się biernymi marionetkami? Wszystkim realizatorom należą się brawa za stworzenie bardzo konsekwentnej, zapewne jednej z wielu możliwych do odczytania wersji "Balu Manekinów".

Trudno przy tej okazji nie wspomnieć kompozytora - Andrzeja Głowińskiego - autora muzyki, którego publiczność oklaskiwała podczas premierowego przedstawienia, a który nagle i niespodziewanie zmarł następnego dnia po premierze.

BB
Polska Lokalna
26 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia