Powroty

"Namiętna kobieta" - reż: Maciej Englert - Teatr Telewizji

Czy warto jest czasem wracać myślami do przeszłości? Być może, choć bywa to niebezpieczne. Teatr Telewizji rozpoczął kolejny, bardzo ważny, sezon ponowną prezentacją "Namiętnej kobiety" - spektaklu, który wiele mówi na temat wspomnień

Przedstawienie to balansuje gdzieś między leniwą atmosferą zakurzonego strychu, a demaskowaniem, wydawałoby się, poprawnych relacji rodzinnych. Nie jest ono jednak ani przesadnie sentymentalne, ani też obrazoburcze. To dobrze skrojony spektakl obyczajowy, który w założeniu ma cechować się lekką formą. Nie zawiesza on pozostałym produkcjom teatralno-telewizyjnym poprzeczki zbyt wysoko, nie powinien być jednak również powodem do narzekań. 

Pomysł na sztukę jest dosyć prosty - w dniu ślubu swojego syna pewna kobieta wchodzi na strych i nagle okazuje się, że nie bardzo ma ochotę z niego zejść. Nic nie pomogą nawoływania rodziny ani długie pertraktacje. W pewnym momencie jej rozdarcie między dawnym (nieżywym już) kochankiem a światem rzeczywistym nabiera wręcz wymiaru walki o duszę.

Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o kreowanie atmosfery wspomnień, przedstawienie to wykorzystuje niemal całą dostępną rekwizytornię. Pojawia się nawet melodramatyczny motyw listu z przeszłości. To chwyty dość ograne, ale skuteczne. Jeśli są bowiem jakieś niezbędne elementy do sentymentalnych rozważań, to jest to z pewnością przymierzenie sukienki sprzed lat i taniec do jeszcze starszej melodii, puszczanej z gramofonowej płyty. Jeśli natomiast istnieją okoliczności temu niesprzyjające, to należy do nich na przykład wesele syna. Zwłaszcza, jeśli zaczyna się za niespełna dwie godziny.

Ta, banalna dość w gruncie rzeczy, sztuka, jak to często w przypadku Teatru Telewizji bywa, opiera się głównie na doborowej obsadzie i świetnym aktorstwie. W roli głównej występuje rewelacyjna Marta Lipińska. Nie tylko w początkowych scenach, gdy spektakl bazuje na jej monologu (który jest, skądinąd, bardzo interesujący), ale podczas całej sztuki to ona nadaje ton pozostałym aktorom i dowolnie steruje atmosferą przedstawienia. 

Owi „pozostali aktorzy” to Krzysztof Kowalewski, Andrzej Zieliński i Piotr Adamczyk. Nic więc dziwnego, że od strony aktorskiej spektakl ten rozgrywany jest bez zarzutu. Należy pamiętać, że produkcja ta jest przeniesieniem na telewizyjny ekran sztuki granej w Teatrze Współczesnym.

„Namiętna kobieta” to opowieść o wolności i o zagubieniu, o relacjach rodzinnych, ale także o cienkiej granicy dzielącej egoizm i gest rozpaczy. Każe się nam zastanowić, czy warto kogokolwiek wpuszczać do świata swojej wyobraźni. Uczy też, że z dwóch dostępnych dróg zawsze można wybrać trzecią. Z takim przesłaniem i nieco sentymentalnym zapleczem spektakl ten ma szansę przyciągnąć do Teatru Telewizji nowych widzów.

Barbara Englender
Dziennik Teatralny Katowice
16 września 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...