Powtórka z rozrywki
„Misery" - reż. Krzysztof Babicki - Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w GdyniKrzysztof Babicki podjął się trudnego zadania, aby przedstawić dość dobrze znany thriller bazujący na powieści Stephana Kinga. Efektu tego przedsięwzięcia, w postaci poprawnie zagranego spektaklu, trudno nie porównywać z filmem zrealizowanym w 1990 roku, który opowiada dokładnie tę samą historię.
Teatr Miejski w Gdyni zainscenizował scenariusz Williama Goldmana napisany na podstawie bestsellerowej powieści Stephana Kinga „Misery". Książka ta została już zekranizowana w 1990 roku przez Roba Reinera. Film wygrał nawet Oscara, a tak właściwe zdobyła go Kathy Bates za swoją znakomitą kreację postaci Annie Wilkes (w tej roli w gdyńskim spektaklu występuje Dorota Lulka).
Nie będę streszczał fabuły, żeby nie psuć zabawy tym, którzy nie widzieli filmu albo spektaklu. Dosyć powiedzieć, że jest to klasyczny, dobrze skonstruowany thriller. Rosnące napięcie, ciekawie skonstruowane postacie i sytuacja zamknięcia, z którego główny bohater próbuje za wszelką cenę się uwolnić – wszystko według reguł gatunku.
Spektakl wyreżyserowany przez Krzysztofa Babickiego w Gdyni nie sili się na oryginalność. Twórcy po prostu przenieśli wiernie filmową opowieść na teatralne deski. Jednak w czasie granego na żywo spektaklu zdecydowanie trudniej buduje się napięcie niż w filmie operującym montażem, zbliżeniami i wieloma innymi środkami niedostępnymi dla teatru. Skutek tej inscenizacji jest taki, że jeśli ktoś z publiczności widział wcześniej film Reinera, to spektakl ogląda raczej bez zaangażowania. Nie chodzi o to, że Gdyńska „Misery" jest zrobiona źle; nie, jest zagrana poprawnie i osadzona w przemyślanej, oszczędnej scenografii autorstwa Hanny Szymczak. Jednak w porównaniu, a od zestawień trudno w tym wypadku uciec, z filmem i rolą nagrodzoną Oscarem nie robi wrażenia. Chociaż może jest to tylko subiektywne odczucie wywołane uprzednią znajomością fabuły?
Przed spektaklem myślałem, że jeśli reżyser bierze na warsztat znakomicie zrealizowany filmowo scenariusz, to tworząc swój projekt osadzi dany tekst w nowym kontekście, opowie go w inny sposób. W przypadku gdyńskiej „Misery" mamy do czynienia z odtwórczym powtórzeniem. Oczywiście jest to teatr, dla którego priorytetem jest dobra rozrywka, a nie nowatorstwo czy poszukiwanie nowego języka. Lecz gdyby Teatr Miejski w Gdyni pozwolił sobie na odrobinę więcej fantazji, eksperymentu i ambicji, to mogłoby to przynieść dobry efekt, a jego wierna publiczność na pewno by mu takie ekscesy wybaczyła.