Pożegnanie

"Made in China" - reż: Jarosław Tumidajski - Teatr im. Jaracza w Łodzi

Teatr Jaracza w Łodzi znany jest z dobrego smaku i wyboru dramatów na bardzo wysokim poziomie. Co podkusiło twórców do wzięcia w 2005 roku na warsztat tekstu Marka O\'Rowe "Made in China"? Zastanawiające...

„Made in China” to sztuka, którą zalicza się do nurtu teatru brutalnego. Epatowania przemocą i wulgarnością zdecydowanie w spektaklu nie brakuje. Szkoda tylko, że po usunięciu ze sztuki wszystkich niecenzuralnych słów ze spektaklu pozostałby niewiele.

Sztuka miała podejmować trudny temat męskości. Pokazywać walkę o władzę i miejsce w hierarchii brutalnego świata mafii i gangów, ukształtowanej przez popkulturowe wzorce. Wreszcie miała mówić o presji i stereotypie męskości. Zamiast tego dostaliśmy historyjkę o trzech kumplach - Paddym (Mariusz Witkowski), Hughie (Kamil Maćkowiak) i Kilbym (Sambor Czarnota). Jednemu umarła matka, co stało się punktem wyjścia do zmiany trybu życia i opuszczenia gangu, drugi lansuje się na wystylizowanego karatekę - zastępcę szefa, trzeci bardzo chciałby wejść do bandy swoich kumpli, niestety jest zbyt potulny.

Na szczęście w sztuce grają jedni z najlepszych aktorów „Jaracza” - Czarnota, Maćkowiak, Witkowski, którzy próbują zrekompensować widzom wszelkie niedoskonałości. Panom chyba też do końca taki materiał nie odpowiada, na szczęście znajdują w nim miejsce na improwizację i odrobinę prywaty. Wplatają w dyskusję wątki biograficzne, wytykają sobie udział w „Tańcu z gwiazdami” (Sambor Czarnota), czy grę w serialu „Pensjonat pod różą” (Kamil Maćkowiak). Robią to bardzo umiejętnie, co doprowadza publiczność do łez i daje chociaż chwilkę przyjemności, bo niestety w tym spektaklu na obcowanie z magią teatru nie ma co liczyć. I gdyby pozbawić go wygłupów ze strony aktorów mogłoby nie pozostać w pamięci widzów nic, prócz niesmaku po zmarnowanych 90 minutach.

W lutym będą miały miejsce ostatnie wystawienia „Made in China”. Może warto się wybrać, choćby po to, żeby docenić inny, dużo lepszy „jaraczowy” repertuar.

Kamila Golik
Dziennik Teatralny Łódź
4 lutego 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...