Pożegnanie z konwencją

zacznijmy od Teatru Narodowego...

Zacznijmy od Teatru Narodowego. To w końcu on, mocą swej społecznej rangi, ma za zadanie przygotować grunt intelektualny, na którym kształtować się będzie percepcja przeciętnego widza. Grunt ten wyznaczyły w tym sezonie właściwie trzy spektakle - "Umowa, czyli łajdak ukarany" Jacquesa Lassalle\'a, "Iwanow" Jana Englerta i "Marat/Sade" Mai Kleczewskiej. Sam fakt, że na scenie narodowej królowały spektakle o francusko-rosyjsko-niemieckiej proweniencjii najlepiej świadczy o tym, że klisze martyrologicznych rozliczeń powoli przestają być probierzem gustów. W ich miejscu pojawia się raczej wątpliwość, dialog i pluralizm (zarówno etyczny, jak i estetyczny). To składniki szczególnie cenne dlatego, że razem tworzą bogatą mieszankę, która poza poczuciem rozrywki dostarcza widzom wyjątkowej lekcji: "Nie wierz nigdy bezwarunkowo w to, co masz przed oczami. To przecież tylko sztuka."

Rewizja XX wieku

Podobną aurę "nieufności" teatru wobec siebie samego odnaleźć można było w Dramatycznym. Sukces "Całopalenia", "Dramatów księżniczek" czy "Fragmentów dyskursu miłosnego" polegał nie tylko na twórczej polemice z wybitnymi dziełami XX-wiecznych pisarzy (odpowiednio Dea Loher, Elfriede Jelinek i Roland Barthes), lecz także na umiejętności przełożenia ich często hermetycznego języka na sceniczne "tu i teraz", w którym nawet nieprzygotowany teoretycznie widz dawał się bez oporów porwać nielinearnie prowadzonej narracji, przy okazji świetnie się bawiąc. Rozmaitości zaś, poza powtórką z Masłowskiej ("Dwoje biednych Rumunów..." i "Między nami dobrze jest") oraz Rene Pollescha (świetny "Ragazzo del\'Europa"), zaserwowały nam dwa interesujące portrety: jeden Doriana Graya w reżyserii Michała Borczucha, drugi - Pierra Pasoliniego, a właściwie jego mało znanej "Teoremy" z 1968 roku, w wydaniu Grzegorza Jarzyny [na zdjęciu scena z "T.E.O.R.E.M.A.T.-u"].

Szczypta humoru W teatrach Komedia i Kwadrat przez cały sezon królowały farsy. W przypadku tego pierwszego, sprawdzone na Broadwayu "39 steps" i "Lewe interesy" skutecznie rozsadzały salwami śmiechu konwencję klasycznych kryminałów. W Kwadracie zaś hitem sezonu okazała się adaptacja książki Marcina Szczygielskiego "Berek" o niełatwym sąsiedztwie dwóch chodzących stereotypów - moherowej babci i wielkomiejskiego geja. Spektakle być może mało rewolucyjne, choć obliczone na podobny cel - poszerzanie granic tego, co na scenicznych deskach wolno. A bez tego ciągłego kwestionowania własnych granic, teatru przecież już dawno by nie było.

msz
Metro
29 września 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...