Poznajcie Laczka Bobiczka
"Bobiczek" - 15. Letni Ogród Teatralny KatowiceWitajcie! Rozsiądźcie się wygodnie w fotelach i poznajcie Laczka Bobiczka. Nie, nie ma się czego bać, to naprawdę miły chłopak, który tylko na pierwszy rzut oka może wydawać się dziwakiem w przykrótkich spodniach i śmiesznej czapce na głowie. Spójrzcie, z jakim uporem i cierpliwością czeka pod drzwiami ciotki Szracji, aby oznajmić jej smutną nowinę. Z jaką determinacją wypełnia ostatnią wolę matki. Czyż nie jest to godne podziwu?
23 sierpnia w ramach Letniego Ogrodu Teatralnego odbył się ostatni spektakl festiwalu - "Bobiczek" Teatru Zagłębia. Na scenie pojawili się m.in. Dorota Ignatjew, Agnieszka Bałaga-Okońska, Maria Bieńkowska, Marek Kossakowski, jako tytułowy Laczek Bobiczek, Zbigniew Leraczyk, Wojciech Leśniak, Henryk Jankowski, oraz Henryk Pajda.
Przedstawienie w reżyserii Łukasza Kossa rozpoczyna się w chwili, w której matka głównego bohatera umiera. Będąc na łożu śmierci, Alte Bobiczkowa prosi syna, aby sprowadził na jej pogrzeb swoją ciotkę Szrację wraz z rodziną. Oto tytułowy bohater staje przed arcytrudnym zadaniem. Musi oznajmić owładniętej szałem przygotowań ślubnych ciotce, że ostatnie pożegnanie jego tragicznie zmarłej rodzicielki odbędzie w dzień, kiedy Welwecja – córka Szracji – ma wyjść za mąż. Łatwo się domyślić, że ciotka i inni weselnicy za wszelką cenę będą starali się uciec przed smutną prawdą.
Spektakl Teatru Zagłębia pod tytułem „Bobiczek" to historia oparta na dobrze znanym utworze Hanocha Levina, "Zimowy pogrzeb", w którym radość krzyżuje się ze smutkiem, śmiech z płaczem, a wesele z pogrzebem. Bohaterowie wrzuceni w wir niecodziennych wydarzeń pragną uciec przed smutną prawdą o śmierci. Kluczą w deszczu w paltach i przemoczonych kapciach, przemierzają zimną plażę, lądują na jednym z najwyższych szczytów Himalajów – a wszystko po to, by nie dać się złapać w utkaną z konwenansów i obowiązków sieć Laczka Bobiczka.
Sztuka utrzymana jest w konwencji burleski z elementami komizmu i antycznej tragedii. Na scenie mieszają się wzniosłość i wulgarność, sacrum i profanum. Wydanie ostatniego tchnienia sprowadzone zostaje do najprostszej czynności fizjologicznej, a postać Anioła Śmierci ubranego w obcisłe skórzane spodnie i tańczącego ukraińskiego Kozaka bardziej kojarzy się z roześmianym diabełkiem niż z dostarczycielem wyroków śmierci.
Uwagę przyciągają ciekawe rozwiązania sceniczne: gra światła i cienia tworzące panoramę nadmorskiego krajobrazu, wentylator imitujący porywisty wiatr, fruwające po scenie jednorazowe reklamówki, dźwięk spadających kropel deszczu oraz biegający po scenie i zmieniający jej wystrój, ubrani na czarno panowie z obsługi technicznej.
Całość przypomina coś na kształt wrzącego kotła, który lada chwila może wybuchnąć. Na scenie panuje ciągła zawierucha i nieporządek, które zdają się bez reszty pochłaniać nie tylko bohaterów i obsługę, ale przede wszystkim zaciekawionego rozwojem wypadków widza, nieraz targanego sprzecznymi uczuciami.