Pracownicy rzeszowskiego teatru

Sylwetka Adama Słowika

Obecnie moje życie toczy się na trasie Łódź - Rzeszów, bowiem przez kilka dni w tygodniu mieszkam tu, po czym stęskniony wracam do ukochanej rodziny. Rozstania nie są łatwe, ale zwyciężyła we mnie chęć sprostania pewnego rodzaju wyzwaniom, pragnienie nowych doświadczeń i chęć spróbowania czego nowego - mówi Adam Słowik, kierownik literacki Teatru im. Siemaszkowej.

Adam Słowik - urodził się w Lodzi, w której mieszka wraz z ukochaną żoną Moniką i 2,5-letnim synkiem Ludwikiem. Jest absolwentem Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych i Politycznych na Uniwersytecie Łódzkim i Wydziału Produkcji Filmowej PWSFTviT im L. Schillera w Lodzi oraz stypendystą Deutscher Akademischer Austauschdienst na Uniwersytecie w Bayreuth. Debiutował jako współautor libretta do musicalu "nic nie może wiecznie trw@ć" w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, gdzie od września 2011 r. pełni funkcję kierownika literackiego - dramaturga.

Jak to się stało, że związał się Pan z teatrem Siemaszkowej?

- Do rzeszowskiego teatru trafiłem za sprawą obecnego dyrektora, Remigiusza Cabana, z którym współpracowałem przy kilku realizacjach w łódzkim teatrze. To właśnie tam się poznaliśmy, a gdy pan Caban rozpoczął pracę w Rzeszowie jako reżyser, zaprosił mnie do współpracy przy musicalu "Nic nie może wiecznie trwać". Na przygotowaniach do tego spektaklu spędziłem w Rzeszowie około pół roku. Okres ten wspominam bardzo mile, poznałem tu wiele interesujących osób, dlatego długo nie zastanawiałem się, gdy Remigiusz Caban, objąwszy funkcję dyrektora teatru, zaprosił mnie do pracy w nim w charakterze kierownika literackiego i dramaturga. Praca w rzeszowskim teatrze wymaga ode mnie pewnego rodzaju poświęcenia, bo w Łodzi, w której się urodziłem i mieszkam, pozostała moja żona Monika i 2,5-lętni synek Ludwik. Obecnie moje życie toczy się na trasie Łódź - Rzeszów, bowiem przez kilka dni w tygodniu mieszkam tu, po czym stęskniony wracam do ukochanej rodziny. Czasem moi najbliżsi odwiedzają mnie w Rzeszowie, żona jest obecna na każdej premierze, a czasem zabiera ze sobą naszego synka. Rozstania nie są łatwe, ale zwyciężyła we mnie chęć sprostania pewnego rodzaju wyzwaniom, pragnienie nowych doświadczeń i chęć spróbowania czego nowego. Z całych sił staram się zachować równowagę między życiem prywatnym i zawodowym.

Niezapomniane wspomnienia z okresu współpracy...

- Pamiętam taką sytuację, która z perspektywy czasu wydaje mi się zabawna, to jednak wówczas przyprawiła mnie prawie o zawał (śmiech). Akurat w "Międzynarodowy Dzień Kota" wystawialiśmy moją autorską sztukę "Boguduchawinni". Pamiętam, że przybyli na nią zaproszeni goście z Warszawy, sala była wypełniona, spektakl trwał i oto w pewnym momencie światła, zaczęły wariować. Oświetleniowcy robili co mogli, by temu zaradzić, ale wobec awarii ich starania okazały się być bezskuteczne i w drugim akcie światło kompletnie zgasło, aktorom przyszło grać przez chwilę w całkowitych ciemnościach. Tej sytuacji, proszę mi wierzyć, nie zapomnę do końca życia. To wydarzenie najlepiej uzmysławia, jak trudną sztuką jest aktorstwo i teatr. Na stole montażowym twórcy filmowi mogą wszystko "dopiąć", wyciąć co nieudane czy niepotrzebne. W teatrze artyści mają zawsze tylko jedną szansę, która trwa tak długo, jak długo aktor jest na scenie i jak długo trwa spektakl. Ale właśnie to od tysięcy lat tworzy piękno, wyjątkowość i niezwykłość teatru, którą podziwiają widzowie na całym świecie.

Rubryka teatralna powstała we współpracy z Panem Dr. Przemkiem Kolasą,za co redakcja składa podziękowania Panu Przemkowi.

Katarzyna Szczyrek
Super Nowości
18 kwietnia 2013
Portrety
Adam Słowik

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia