Pracuj i walcz!

"Giselle, tańcz!" - reż. Anna Obszańska - Teatr Współczesny w Szczecinie

Tańcz do utraty tchu, tańcz do zatracenia, pracuj do zatracenia. Zatracenie to główny motyw, który przewija się w spektaklu "Giselle, tańcz!". Reżyserka wniosła do niego wątki osobiste, które czynią go jeszcze bardziej niepokojącym w swoim realizmie, mimo lekko bajkowego klimatu.

Na scenę wychodzą tancerki baletowe i zawisają na drążkach baletowych. Trwają tak w bezruchu dłuższą chwilę. Bez sił, bez ducha, zmęczone po długich ćwiczeniach, wyczerpane. niezdolne do jakiegokolwiek ruchu. Wpatrujemy się w nie i dociera do nas zakulisowy trud włożony w piękny obrazek, którego jesteśmy świadkami jako widzowie. Wszystko tu się dzieje za kulisami. Obserwujemy to, czego na co dzień nie dane jest nam zobaczyć. Już wiemy, że będzie trudno, podobnie jak tancerkom.

"Giselle, tańcz!" to pełen gagów spektakl choreograficzny, inspirowany klasycznym baletem romantycznym „Giselle", który odkrył najniebezpieczniejsze, najdziwaczniejsze figury choreograficzne, postawił tancerki na czubkach palców i nakazał im latać. W świecie tańca łamie się prawa grawitacji i ograniczenia ciała. Wymaga to jednak ciężkiej pracy i wyrzeczeń, do których zdolni są ci najbardziej zdeterminowani, a wszystko jest okupione katorżniczą pracą i potężnym stresem, które to elementy tworzą mieszankę wybuchową, która czasami może doprowadzić do tragedii.

Anna Obszańska w spektaklu nawiązuje celowo do spektaklu "Giselle", ponieważ główna rola w tym balecie należy do najtrudniejszych ról żeńskich i wykonywały ją najwybitniejsze tancerki baletowe. Starania o tę rolę reżyserka obrała jako punkt wyjścia w swoim spektaklu.
Akcja pierwszego aktu "Giselle" rozgrywa się w wiosce, w okresie winobrania. Giselle to piękna dziewczyna, córka Berty. O jej rękę stara się leśniczy Hilarion. Giselle jest zakochana w młodzieńcu o imieniu Loys. Nie wie, że jest to książę Albert w chłopskim przebraniu. Wilfryd próbuje bezskutecznie powstrzymać lekkomyślnego księcia. Giselle i Loys-Albert spotykają się, a ich szczęście zakłóca nadejście Hilariona, który przysięga Loysowi zemstę.

W spektaklu "Giselle, tańcz!" na castingu do fikcyjnej premiery „Giselle" spotyka się pięć aspirujących tancerek. Wśród nich: castingowa weteranka, słynny maniakalno-depresyjny choreograf, niespełniony baletmistrz w funkcji technicznego, jego nemesis – koślawy emocjonalnie Pierwszy Tancerz oraz nauczycielka muzyki, rytmu i śpiewu – w nieporadnym zastępstwie za kogoś, kto nie przyszedł i chyba nigdy już nie przyjdzie.

Już samo wejście Choreografa (znakomity Arkadiusz Buszko) sugeruje hierarchię panującą w teatrze, szczególnie w balecie, oraz stosunki między artystami. Mistrz bezapelacyjnie rządzi. Cała reszta musi mu się podporządkować. Chwiejący się na nogach mistrz, z którego Arkadiusz Buszko uczynił człowieka-gumę, co w przypadku tego aktora, regularnie zajmującego się choreografią w teatrze, nie jest zaskoczeniem. Buszko nadaje swemu bohaterowi cechy zblazowanego, lekko znudzonego i zniesmaczonego jakością tego, co ogląda, absolutnego władcy państwa w państwie.

Ale to tancerki są głównymi bohaterkami tego przedstawienia. To one walczą o rolę Giselle. Każda jest inna. Jedna chce się przypodobać mistrzowi, inna zżerana stresem popełnia pomyłki i płacze, jeszcze inna jest pracowita i profesjonalna.

Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Magdalena Malik, która jako tancerka ostatecznie zdobywa rolę Giselle. Na początku trochę śmieszy, kiedy obserwujemy jej pełne napięcia ruchy, poważną minę, powtarzalne gesty – przenoszenie swoich rzeczy, układanie zdjęć w ramkach przy drążku niczym talizmanów, obsesyjne czyszczenie drążka, przy którym akurat ma ćwiczyć. Trzyma się trochę z boku, niczym prymuska, z której inni się podśmiewają. Jest skupiona na pracy, zostaje po godzinach i ćwiczy do zatracenia jedną figurę, żeby osiągnąć doskonałość. Jednak aktorskie wyżyny osiąga w cenie, kiedy trafia do szpitala z udarem w wyniku przemęczenia organizmu. Najpierw bezwładna na łóżku szpitalnym, a potem próbująca tańczyć oparta na kulach. Ta ostatnia scena jest najbardziej przejmująca.

Wątek choroby i szpitala reżyserka zaczerpnęła w własnego życia. To właśnie jej się przydarzył udar z przepracowania i doprowadzenia swojego organizmu do dramatycznego stanu, z którego udało jej się wyjść dzięki szybkiej reakcji lekarzy i długiej rehabilitacji.

Balet stał się dla niej pretekstem do opowieści o przepracowaniu, czyli tym, co dotyczy większości z nas. Idealnie oddaje To opowieść o tańcu i równolegle – esej o pracy ponad siły. To jednocześnie ostrzeżenie przed podejściem Polaków do pracy. Przed zatraceniem się w niej, przed dążeniem do nieosiągalnej doskonałości, przed wyścigiem szczurów, przed ciągłą walką o pozycję i strachu przed zwolnieniem.

Ale żeby nie było zbyt ponuro, wszystko dzieje się w tajemniczym, trochę nierzeczywistym świecie. Bohaterowie przygotowują się przecież do wystawienia „Giselle" i pracują nad scenami winobrania, więc przeobrażają się w inne postaci. To trochę teatr w teatrze. Widzimy, jak wszyscy podczas próby zakładają stroje, a z sufitu zjeżdżają kiście winogron. Nagle stajemy się widzami zupełnie innego przedstawienia, w którym liczy się miłość, zazdrość i wszelkie emocje towarzyszące tego rodzaju sztukom.

Ten bajkowy klimat powstaje dzięki ciekawej scenografii i kostiumom Mateusza Jagodzińskiego. To on ubrał Choreografa w zwiewne kolorowe szaty, a jego pomocnika w szary kombinezon, który nosi niczym mundur, bo też i zachowuje się trochę jak wojskowy. To on musi utrzymać przecież w ryzach całe to artystyczne towarzystwo. Adam Kuzycz-Berezowski świetnie się nadaje do tej roli. Jest w nim pewna twardość, która jest niezbędna do tej pracy, ale też gdzieś głęboko skrywana wrażliwość i poczucie niespełnienia.

Element zabawy wprowadza Kacper Kujawa jako egzaltowany, narcyzowaty Pierwszy Tancerz, oraz Barbara Biel jako niezdarna, przytłoczona wielkością innych akompaniatorka.

Jest jeszcze jeden wielki nieobecny. Wiesław Orłowski miał zagrać maestro, który akompaniuje podczas prób baletu. Aktor zmarł nagle i na scenie pozostało po nim pianino, przy którym w jednej scenie płacze Choreograf. To oddanie hołdu koledze, który zaczął próby, ale ich nie dokończył. Po spektaklu widzowie także nagrodzili go brawami na stojąco.

W tym spektaklu równolegle obserwujemy dwa plany i w obu widzimy wysiłek, trud, znój, przemęczenie pracą. W końcu kobiety dźwigające ogromne kosze winogron są równie wyczerpane jak tancerki po próbie baletu. Równie tresowane przez nadzorującego jak baletnice przez mistrza.

Patrząc na ostatnią scenę zadajemy sobie pytanie: czy warto?

Obsada: Barbara Biel - Nauczycielka muzyki, Arkadiusz Buszko - Choreograf, Adrianna Janowska-Moniuszko - Tancderka, Iwona Kowalska - Tancerka, Adam Kuzycz-Berezowski - Techniczny, Kacper Kujawa (gościnnie) - Pierwszy Tancerz, Maria Wójtowicz (gościnnie) - Tancerka, Agnieszka Ferenc (gościnnie) - Tancerka, Magdalena Malik (gościnnie) - Tancerka.

Reżyseria: Anna Obszańska, dramaturgia, tekst: Maciej Podstawny, kostiumy: Mateusz Jagodziński, muzyka: Małgorzata Penkalla, reżyseria światła: Aleksandr Prowaliński, tutor rezydencji: Michał Borczuch, asystent reżyserki: Adam Kuzycz-Berezowski, zdjęcia: Piotr Nykowski.

Koprodukcja Teatru Współczesnego w Szczecinie oraz Teatru Łaźnia Nowa w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontrapunkt oraz Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia. Premiera w ramach II rezydencji artystycznej Scena Nowe Sytuacje.

Premiera 10 maja 2024.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
13 maja 2024
Portrety
Anna Obszańska

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia