Premiera w Muzycznym

"Pchła Szachrajka" - reż: Bernard Szyc - Teatr Muzyczny w Gdyni

Na Nowej Scenie Teatru Muzycznego w Gdyni w minioną sobotę zagrano premierowo niesamowite przygody nieco złośliwej, ale uroczej Pchły, którą szachrajstwa doprowadziły najpierw przed oblicze sprawiedliwości, a następnie na ślubny kobierzec.

Była sobie Pchła Szachrajka. 
Niesłychana rzecz po prostu, 
By ktoś tak marnego wzrostu
I nędznego pchlego rodu 
Mógł wyczyniać bez powodu 
Takie psoty i gałgaństwa, 
Jak pchła owa, proszę państwa. 

Reżyser Bernard Szyc pokazał, jak na kanwie prościutkiego tekstu Jana Brzechwy "Pchła Szachrajka" zrobić spektakl dowcipny, mądry, urzekający urodą sceniczną. Zadanie było wyjątkowo trudne m.in. dlatego, że starsi widzowie Teatru Telewizji mają jeszcze w pamięci wspaniałą rolę Anny Seniuk jako Pchły Szachrajki. Klasyka dziecięcej literatury została również nagrana jako słuchowisko, z niezastąpioną Ireną Kwiatkowską w roli Pchły. Trzeba więc było wymyślić dla przedstawienia taki kształt, by aktorzy nie musieli konkurować z tamtymi kreacjami. I udało się...

Oryginalnie zakomponowana jest przestrzeń sceniczna. Z jednej strony króluje umowność, z drugiej - widać troskę o najdrobniejsze szczegóły. Na pustej scenie niewiele jest dekoracji i rekwizytów, a jednak wciąż wiele się dzieje. Zachwycający jest pomysł z "żywymi" meblami. Uśmiechamy się, gdy pojawia się aktorka udająca lampę, kiedy wkracza babciny fotel czy kawiarniany stół. Scenografia Renaty Godlewskiej - to bezsprzecznie atut przedstawienia. Dawno nie widziałam równie barwnych, jak piękne obrazy, kostiumów i dekoracji. Szczególnie zachwycają stroje ćmy, muchy, dżdżownicy, biedronki i pająka. Anna Andrzejewska dostała brawa, pojawiając się na scenie jako różowa ośmiornica. Publiczność śmieje się także i klaszcze, gdy wkracza słoń (z animowanymi oddzielnie uszami i trąbą). 

Tymczasem Pchła Szachrajka (udana rola Aleksandry Meller), wytworna elegantka w purpurowych rękawiczkach i żakieciku z lila pluszu, szaleje na scenie na dziecięcym rowerku udającym bryczkę. Podrywa słonia Jombo, śpiewa z playbacku, uczy pannę Kikę pchlego języka i z braku rodzynek do wielkanocnych bab dodaje nuty z marsza żołnierzy ołowianych. Potrafi wyjeść krem z trzydziestu rurek, urządzić cichaczem przyjęcie w domu szerszenia, oszukać graczy w klubie, ale przede wszystkim - potrafi oczarować dziecięcą i dorosłą publiczność. 

Przedstawienie jest wspaniałą zabawą słowem, teatralnymi konwencjami. Nieważne, że wiemy, jaki będzie finał. Niespodzianką jest każda kolejna scenka, kolejna psota. Wielkie brawa dla Teatru Muzycznego za profesjonalizm tego przedstawienia. Nie żadne tam klecenie na boku premiery dla dzieci. Pierwszy garnitur realizatorów. Do tego świetna muzyka Macieja Szymańskiego. Zamiast bajeczkowych iluzji i udawanek - oparcie się na skrócie, na teatralnym znaku, na konwencji, którą stosuje się jawnie. Bo teatr, który udaje, zmienia się w kłamcę, więc lepiej uczyć reguł - wspólnej gry świata teatru.

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
19 września 2012

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia