Premierowe starcie pokoleń

"Ja, Feuerbach" - reż. Piotr Fronczewski - Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie

- Gdzie pan był przez te siedem lat? - to pytanie arogancki asystent reżysera zadaje wybitnemu aktorowi, który postanawia wrócić na scenę. W sobotę w stołecznym Teatrze Ateneum premiera spektaklu "Ja, Feuerbach". Z tytułową rolą, kojarzoną z pamiętnego popisu Tadeusza Łomnickiego w ostatniej wybitnej kreacji, zmierzy się Piotr Fronczewski.

Tak jak ćwierć wieku temu Łomnicki w Teatrze Dramatycznym, tak teraz Fronczewski zajął się również reżyserią spektaklu. "Ja, Feuerbach" niemieckiego dramaturga Tankreda Dorsta to rzecz o trudnej sztuce powrotu i związanych z nim dylematach. - Mam wiele sympatii dla Feuerbacha. Jest mi bardzo bliski ze względu na swój sposób rozumienia teatru. Pewnie dlatego, że też mam już poważny wiek nakarku i zostałem wychowany przez nestorów polskiego teatru powojennego - wyznaje Fronczewski.

Widz poznaje Feuerbacha, gdy ten przychodzi do teatru na przesłuchanie. Uznany aktor ubiega się o pierwszą rolę po siedmioletniej nieobecności na scenie. Jednak reżyser się spóźnia. Feuerbach wdaje się więc w rozmowę z jego bezczelnym asystentem. Stopniowo zmienia się ona w monolog będący spowiedzią doświadczonego człowieka. W sztuce Dorsta, jak tłumaczy Fronczewski, dochodzi do konfrontacji dwóch pokoleń. - Z jednej stronyjest młody asystent odważny, brutalny, ironiczny. Z drugiej ktoś o zupełnie innej filozofii. Ktoś, kto teatrowi poświęcił całe swoje życie, chociaż dziś może wydawać się śmieszny i niepotrzebny.

W postać asystenta reżysera wciela się Grzegorz Damięcki. - Niełatwo było mi zagrać tę rolę, bo prywatnie jestem człowiekiem kompletnie nieodpornym na chamstwo. Musiałem się stać kimś absolutnie pozbawionym empatii. Mojego bohatera nikt jej nie nauczył. Zabrakło mistrzów - ocenia aktor.

Damięcki zgadza się z Fronczewskim, że "Ja, Feuerbach" to uniwersalna sztuka, która porusza kwestię braku porozumienia pomiędzy pokoleniami, pomiędzy "nowym" a "starym".

- To tekst o problemie, który nas dotyka bez względu to, jakie zawody wykonujemy, problemie człowieka wykluczonego, odstawionego na boczny tor, który jednak zupełnie nie czuje się wypalony - mówi.- Wszyscy wpewnym momencie usłyszymy słowa "Panu już dziękujemy".

- Przychodzi nowe pokolenie, które ma prawo się buntować i sprzeciwiać. Nie można drugiej strony tak radykalnie pozbawiać innych sensu i racji bytu - podsumowuje Fronczewski. "Ja, Feuerbach" jest jego reżyserskim debiutem. W rólce pani z psem pojawia się na chwilę Maria Ciunelis.

Piotr Guszkowski
Metro
1 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...