Premierowo na łódzkiej scenie
"Szkoła żon" - reż. Janusz Wiśniewski - Teatr Powszechny w ŁodziW sobotę 14 marca na Małej Scenie odbędzie się premiera pierwszej z dwóch produkcji XXI Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych przygotowanej przez Teatr Powszechny w Łodzi. Jedna z najbardziej znanych sztuk Moliera – Szkoła żon w reżyserii Janusza Wiśniewskiego, reżysera teatralnego, scenografa, grafika i plakacisty.
Janusz Wiśniewski debiutował w 1978 roku w warszawskim Teatrze Powszechnym Domem Bernarda Alba Federico Garcii Lorki. Tworzy autorski teatr, łączący awangardę i poetykę teatru jarmarcznego, wypełniony cytatami z różnych konwencji. W jego spektaklach narrację współtworzy muzyka Jerzego Satanowskiego, a aktora często określa kostium i charakteryzacja, którego zdynamizowany, niejako mechaniczny ruch przywodzi na myśl marionetki. Wiśniewski reżyserował na wielu scenach w kraju i za granicą i prezentowane były na najważniejszych festiwalach w Europie m.in. na Fringe Festival w Edynburgu.
Szkoła żon powstała w 1662 roku. Obok Świętoszka i Skąpca jest jedną z najsłynniejszych komedii Moliera. Wiśniewskiego interesuje ten punkt w twórczości Moliera, w którym śmieszność fabuły odsłania tragizm ludzkiej egzystencji. Arnolf jest w gruncie rzeczy postacią tragiczną, która – dążąc do uporządkowania świata – przegrywa z żywiołem życia, namiętności i miłości. Jak sam mówi: „Błędem byłoby utrzymywać, że Szkoła żon jest komedią. Sztuka ta nie pasuje do żadnej definicji komedii – ani tu pogodny nastrój, ani zabawne typy czy szczęśliwe zakończenie... W tej sztuceArnolf, który na wylot zna Paryż, ów środek zepsutego świata, woła niczym szekspirowski Orlando: „muszę Cię wyrwać z tego szaleństwa" i poświęca siły, aby niczym Broughel - od kołyski kształcić Ukochaną i siebie w wysokiej miłości. Jednakże każdy ponosi tu klęskę. Arnolf staje się tragiczną postacią i wypowiada pełne rozpaczy, hiobowe monologi. Molier obdarzył Arnolfa swoimi męczarniami, których sam głęboko doświadczył, tracąc wierność ukochanej, lojalność przyjaciół, tracąc „porządek świata". Honor, godność, moc danego słowa, przyjaźń na dobre i złe, ofiarna miłość - w Paryżu zostawiły po sobie puste miejsca. Za jego miłość i ofiarność Ukochana chce Arnolfowi zapłacić, pod warunkiem, że sobie pójdzie. Wszystko było bowiem pozorne: niedoświadczona niewinność okazuje się bezwzględną, zachłyśniętą sobą egoistką, a przyjaciele są durniami, którzy nie rozpoznają dobra i zła i szybko opuszczają zdruzgotanego nieszczęśnika.
A przecież nie ma racji Rozalinda z Jak Wam się podoba mówiąc, że wprawdzie ludzie od czasu do czasu umierają, ale nie umierają z miłości."