Próba latania

"Mewa" - reż. Paweł Miśkiewicz - Narodowy Teatr Stary w Krakowie

Sala sceny kameralnej Teatru Starego w Krakowie wypełniona jest po brzegi publicznością. Widzowie rozmawiają, śmieją się, wypatrują znajomych. Migotliwe spojrzenia, odbijające się od siebie, to znów przyciągające jakąś tajemniczą siłą, nagle w jednej chwili nieruchomieją, wraz z gasnącymi światłami. Zanim przezroczysta kurtyna nie odsłoni oblicza sceny, zastygli w swych pozycjach oczekujemy na rozpoczęcie spektaklu

Na scenie pojawiają się: Dorn (Roman Gancarczyk), Trigorin (Zbigniew W. Kaleta), Arkadina (Iwona Bielska), Masza (Urszula Kiebzak). Zajmują miejsca i podobnie jak my - widzowie oczekują na „wielkie dzieło teatralne” Konstantego Trieplewa (Wiktor Loga-Skarczewski), w wykonaniu Niny Zariecznej (Małgorzata Hajewska – Krzysztofik). Chwilę oczekiwania na przedstwienie Konstantego, wypełniają rozmową – banalną, nieco żartobliwą. Już po pierwszej rozmowie, aktorzy dają nam do zrozumienia, że nie będziemy mieli do czynienia z Czechowem pełnym patosu, a raczej z przedstawieniem, które w sposób wiarygodny, a zarazem ironiczny opowie historię ludzi żyjących w świecie pozbawionym sensu. Niemniej jednak, bohaterowie za wszelką cenę pragną się w tej nijakiej rzeczywistości wyrazić, wyartykuować siebie,określić, nazwać. Zmagania bohaterów ze swymi życiowymi klęskami, porażkami, niespełnionymi, lub niewłaściwymi miłościami, drzemiącymi w nich talentami i marzeniami są różnorodne. Konstanty Trieplew, w wykonaniu Wiktora Logi-Skarczewskiego, to typ obdarzony nadmierną energią, która poszukuje swej przestrzeni w obrębie teatru.

Poprzez swą sztukę Kostek opowiada o sobie samym, a mianowicie o samotności, niemożności odnalezienia się w świecie – zimnym, obojętnym, okrutnym, bezwzględnym wobec losu jednostki. Młody aktor, pełen ekspresji i wigoru, dysponujący bardzo wypracowanym warsztatem aktorskim, precyzyjnie prowadzi swą rolę przez cały spektakl. Tworzy obraz młodego człowieka, który opętany pasją i swoimi marzeniami jest zdolny do wielkiej ofiary. Mimo, iż  postępowanie Kostka czasami ociera się o śmieszność (scena, w której aktor biega prawie nagi wokół jeziora, po to aby ukazać jak wielki zapał w realizowaniu swojej sztuki w nim drzemie), to jednak pod powierzchnią, gdzieś w głębi tego człowieka, rozgrywają  się bardzo poważne dylematy. Nie są to problemy rozkapryszonego dziecka. Konstaty, Wiktora Logi–Skarczewskiego naprawdę do nas woła, ale „głos ten brzmi żałośnie w tej pustce i nikt go nie słyszy”. Nawet Nina. Nawet ona, jedyna jego nadzieja, jest głucha na wołanie Trieplewa. Zarieczna daje się ponieść temu, co proponuje Trigorin i Arkadina. Wielkość, którą sami wokół siebie budują zachwyca dziewczynę. Bowiem ich fachowość, zawodowość, uksztłtowana pozycja społeczna sprawiają, iż Nina traktuje tych ludzi jak lepszych, wyjątkowych.

Niezwykłe jest to, że grająca Ninę Zarieczną aktorka tak wielkiej klasy jak Małgorzata Hajewska – Krzysztofik, udowodniła po raz kolejny, że potrafi się zmierzyć, nawet z rolą, młodej, naiwnej, niedoświadczonej dziewczyny. Świadczy to o tym, iż Hajewska nieustannie poszukuje nowych środków wyrazu, a nie utartych i znanych z poprzednich ról rozwiązań. Czego nie można powiedzieć o Iwonie Bielskiej czy Urszuli Kiebzak. Bardzo cenię te aktorki, natomiast kolejny raz utwierdziły mnie w przekonaniu, że poza pewien ustalony typ energii, którą dysponują i która niewątpliwie jest bardzo ciekawa, nie wychodzą. Urszula Kiebzak, wygłaszająca, monolog jest przekonywująca, ale przypomina mi swą rolę z poprzedniej sztuki, którą reżyserował Paweł Miśkiewicz pt: „Niewina” Dea Loher. Taką Kiebzak już znam. Ze względu, na to że to utalentowana aktorka, chciałoby się od niej czegoś więcej. Cóż... Musimy się zadowolić tą wirtuozerią aktorską, znaną i lubianą. Podobnie sprawa się przedstawia z Iwoną Bielską, grającą rolę Arkadiny. Śmieszna, zabawna, urzekająca, kochana przez publiczność krakowską. Jednak mam wrażenie, że, aby wywołać wśród widzów śmiech, aktorka doskonale wie, jakimi znanymi środkami powinna się posłużyć. Ta sprawność aktorska może stać się czasmi przekleństwem, ponieważ blokuje aktora w jego dalszych poszukiwaniach. Jeżeli ma się do dyspozycji tak świetnych aktorów, jak tych z zespołu krakowskiego, to czemu reżyser nie pokusił się o postawienie im wyższych wymagań?!

Owszem, Arkadina jest śmieszna, ale także tragiczna w swej postawie wobec rzeczywistości. Stara, próbująca zachować jak najdłużej młodość. Żyjąca w micie o sobie samej. Uksztłtowana, uformowana, pozbawiona marzeń. Nina, doświadczona przez los, w konsekwencji beznamiętna i zimna. Trigorin, w wykonaniu Zbigniewa W. Kalety, to śmieszny i niepoważny pan. Kostek...Czegoś pragnie...Wyzwolenia...Na tle galerii typów, zapał, pasja, marzenia, miłość Konstantego wydają się być zabawne.

Czy ich świat nie przypomina naszego? Dzisiaj mówimy o swoich marzeniach z wiarą w to, że je zrealizujemy, a jutro udajemy, że nie było żadnego wczoraj. A jednak...

Zofia Zoń
Teatr dla Was
11 czerwca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia