Próba odbicia się od zera
"Punkt Zero" - reż. Adam Orzechowski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku, 21.01.2024 r.„Myślałem, że swój poziom finansowy osiągnę dziesięć lat później niż osiągnąłem, ale myślałem też, że będę cieszyć się życiem dziesięć lat dłużej. Jestem więc w punkcie zero. Czy bilans, który wychodzi na zero można nazwać pozytywnym?"- pyta Marcin, główny bohater spektaklu Punkt Zero w scenie otwierającej.
Dobra, stabilna praca jako doradca finansowy, duże mieszkanie na kredyt, samochód, żona i dwójka dzieci. Przeciętne, stabilne życie, jakim żyje większość Polaków. Czy jest w spokojnym obrazie cokolwiek, co mogłoby człowieka unieszczęśliwiać? Czy czegoś tu brakuje? Niektórzy mogliby pozazdrościć takiego poziomu bezpieczeństwa i kapitału, który niewątpliwie daje wygodę. A jednak główny bohater spektaklu nie wydaje się spełniony. Przeżywa wewnętrznie głębokie rozczarowanie tym, jak mu się powiodło. Być może nie rozmyślałby o tym zbyt często, może wyparłby z siebie to co bolesne, gdyby nie seria niepokojących zdarzeń jakie zaczynają mu się przytrafiać...
Pewnego dnia mężczyzna wybiera się do pracy. Nic nie zapowiada żeby miało wydarzyć się cokolwiek niezwykłego, jednakże jedna klientka która do niego przychodzi, zmienia jego spojrzenie na rzeczywistość. Na początku Marcin jej nie poznaje, dziwi go, że kobieta mówi do niego na „ty", jednak po dłuższej chwili już wie, kim ona jest. To Bogna, jego partnerka sprzed wielu lat. Nie trafiła do niego przez przypadek. Szukała doradcy finansowego i kiedy polecono jej głównego bohatera, rozpoznała jego nazwisko i zdecydowała, że zapyta o poradę właśnie jego. W trakcie rozmowy okazuje się, że choruje ona na raka i potrzebuje dużo pieniędzy na leczenie, dlatego zgłasza się na poradę do specjalisty od finansów. Spotkanie pozostawia Marcina w szoku i głębokiej refleksji. Dostrzega kruchość życia i rozmyśla nad tym, jak potoczyły się życia jego i Bogny.
W życiu mężczyzny następuje kolejny duży wstrząs. Jego przyjaciel z pracy, Zbyszek, wyskakuje z okna biurowca na oczach współpracowników. To zdarzenie wbija bohatera w ziemię i oszałamia go do tego stopnia, że zaczyna od tamtej pory rozmawiać z kolegą w myślach i wspomnieniach, ciągle czując jego obecność.
Popadając w depresyjny nastrój wskutek tych wydarzeń, Marcin zauważa, jak bardzo jego życie odbiega od marzeń i planów jakie snuł, będąc młodym człowiekiem. Dostrzega, że małżeństwo które tworzy, właściwie nie istnieje od dawna. Żona od dawna spotyka się z innym mężczyzną. Z dziećmi również nie potrafi nawiązać kontaktu. Syn i córka są już prawie dorośli i mają swoje sprawy, do których go nie dopuszczają. Jeżeli chodzi o pracę zaś, to jest głęboko rozczarowująca. Pomimo, że dobrze zarabia, to czuje, że nie rozwija się i traci czas. Właściwie stał się trybikiem w korporacyjnej machinie, która wysysa z niego siły żądając jedynie wyników. Z pozoru normalne życie ojca rodziny z wyższej klasy średniej to po prostu fikcja.
Cóż można zrobić, znajdując się w tak niefortunnym położeniu? Załamać się i pójść w ślady Zbyszka, lub zawalczyć o zmianę. Bohater miota się i długo nie może podjąć decyzji. Boi się zaczynać od nowa, kiedy ma już prawie pięćdziesiąt lat i uzyskał dużą stabilność. Nie jest szczęśliwy, ale wie co go czeka następnego dnia i przyzwyczaił się do swojej sytuacji. Jednak wstrząsy które przeżywa każą mu spojrzeć na rzeczywistość od nowa. Śmierć kolegi i choroba byłej dziewczyny uświadamiają mu, że życie jest kruche i może nie zdążyć już zaznać radości.
Spektakl Adama Orzechowskiego wyraża głębokie, egzystencjalne kryzysy i wątpliwości, z którymi każdy może się w jakiś sposób zidentyfikować, szczególnie osoby, które mają za sobą już młodość i zaczynają rozważać swoje życie z perspektywy lat i nieudanych projektów. Pozostawia jednak pewną nadzieję, że z punktu zero również można się odbić. W sztuce nie brakuje poczucia humoru, momentami czarnego, oraz nuty pocieszenia, pomimo trudnych momentów.
Reżyser przedstawienia to dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Wybrzeże od 2006 roku, w latach 2000- 2005 roku pełnił też tą funkcję w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Jest pomysłodawcą Festiwalu Prapremier. W 2008 roku zainicjował Festiwal Wybrzeże Sztuki, którego jest koordynatorem. Otrzymał wiele znaczących nagród, między innymi Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Wizja, jaką zaproponował, jest spójna narracyjnie i wizualnie, dlatego warto przyjrzeć się poszczególnym elementom składającym się na całokształt dzieła.
Scenografia przedstawia wnętrze mieszkania Marcina i jego rodziny. To nowoczesna, przestronna przestrzeń, w typowym dla wyższej klasy średniej stylu. Na środku sceny ustawiony jest stół, przy którym wszyscy jedzą śniadania i spotykają się. To centrum wszystkich wydarzeń. Nad pomieszczeniem, na suficie znajduje się okrągła, żółtawa lampa, która się kreci; przypomina ona księżyc. To najjaśniejszy punkt, centralne źródło światła na estradzie, przykuwający uwagę.
Za scenografię, kostiumy i oświetlenie odpowiada Magdalena Gajewska- absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Scenografii. Od 2006 roku związana jest z Teatrem Wybrzeże, zrealizowała też kilka projektów dla TVP Opole. W przypadku strojów artystka zaproponowała zwyczajne ubrania użytku codziennego, adekwatne do ról społecznych i charakterów postaci. Marcin chodzi zazwyczaj w garniturze, jak przystało na doradcę finansowego. Jego żona, Monika, chodzi w modnych rzeczach, ponieważ jest atrakcyjną kobietą w średnim wieku, która chce podobać się mężczyznom. Zakłada między innymi obcisłe spodnie czy skórzaną kurtkę. Dzieci mają młodzieżowe ubrania.
Bardzo ważnym elementem spektaklu jest muzyka. Jej wykonawcą jest Michał Jaros, odtwórca roli Zbyszka. W istotnych dla historii momentach gra na saksofonie przejmujące, bądź psychodeliczne melodie. Jest on niczym chór w greckiej tragedii- przygląda się wszystkim wydarzeniom i komentuje je, akurat nie śpiewem, lecz dźwiękami wydobywanymi z instrumentu. W przeciwieństwie jednak do tej dramatycznej figury narracyjnej, uczestniczy w wydarzeniach jako duch, czy też wspomnienie Marcina, z którym prowadzi rozmowy i któremu próbuje doradzać. Konsultacje saksofonowe przeprowadził Tomek Gadecki- muzyk jazzowy, miłośnik improwizacji, współzałożyciel zespołu Olbrzym i Kurdupel oraz członek wielu innych grup. Współpracuje z Teatrem Wybrzeże przy opracowaniach muzycznych spektakli.
Warto jeszcze wyróżnić aktorów za ich role, przede wszystkim Mirosława Bakę, który wciela się w postać Marcina. Jest w nim dużo autentyczności i wyczuwalnego, choć skrywanego pod maską spokoju, dramatyzmu. Zwraca uwagę również wykonanie Michała Jarosa, scenicznego Zbyszka. Realistycznie oddaje on bohatera pełnego sprzeczności- mierzącego się z depresją, załamanego swym życiem, a jednocześnie na pozór wyluzowanego i kpiącego, z poważnych tematów. To właśnie ten aktor dodaje szczypty czarnego humoru spektaklowi.
Podsumowując, warto wybrać się na Punkt Zero Adama Orzechowskiego. To przedstawienie obfitujące w egzystencjalne, trudne pytania i problemy bliskie większości ludzi, momentami bardzo smutne i angażujące emocjonalnie, jednak niepozbawione ironii i dystansu wobec absurdalnej rzeczywistości. To sztuka jak samo życie, szczególnie osób w średnim wieku. Przykra, pokazująca rozczarowania rzeczywistością inną, niż z młodzieńczych marzeń, ale i zabawna, zwłaszcza gdy naświetla różnice pokoleniowe między Marcinem a jego dziećmi. W końcu świat jest czasem szalony i szybko się zmienia, a humor to nieraz jedyne co ratuje przed szaleństwem i pozwala na katharsis.