Proste, szlachetne prawdy

rozmowa z Pauliną Wycichowską

"W spektaklach teatru tańca słowo bywa budulcem, ale w mojej praktyce opieram się głównie na ruchu i towarzyszeniu mu innych sztuk, jak malarstwo czy właśnie muzyka" - rozmowa z Pauliną Wycichowską, tancerką i choreografką, przed premierą w Teatrze Logos

Spektakl "U progu nieba", który reżyseruje Pani w łódzkim Teatrze Logos, to adaptacja powieści Mitcha Alboma, czy książka była tylko inspiracją?

Najbliżej będziemy mówiąc o inspiracji. To trudna powieść do przeniesienia na scenę pod kątem linearności fabuły. To historia o Eddiem, pracowniku wesołego miasteczka, który ginie ratując dziewczynkę. Trafia, jak sądzi, do nieba, gdzie czeka go jeszcze długa droga. Spotka pięć osób, które pomogą mu zrozumieć sens jego życia. Skorzystałam z pewnych wątków, pojawiają się tu też postaci inspirowane powieścią. Eddiemu towarzyszy pewien niepokój i dla mnie spektakl jest raczej wizją czyśćca, momentu w którym dojrzewamy, by dopiero wejść do nieba, pozbywając się, jak Eddie, zadawnionego gniewu, poczucia winy, braku miłości. Mitch napisał książkę nieco "bestsellerowo", nie znajdziemy w niej wielu skomplikowanych, ambicjonalnych zabiegów. Sądzę jednak, że potrzebni są ludzie, którzy powtarzają proste, szlachetne prawdy. Jeśli z czasem wydają się nam one banalne, to może dlatego, że zbanalizował się nasz odbiór.

Spektakl powstawał podczas corocznych wakacyjnych warsztatów "Logosu", które odbyły się w ośrodku Ossa pod Rawą Mazowiecką. Jak wyglądała praca nad nim?

Trwała ona dwa tygodnie i jest to bardzo mało, jak na spektakl trwający około 45 minut. Aktorzy dostawali ogromną ilość zadań twórczych ukierunkowanych na wydobycie z nich pewnych charakterów. Każda bowiem postać w mojej wizji ma już określony charakter. Dopiero gdy na aktorach odkładają się pewne rysy charakterystyczne dla sposobu poruszania się lub wypowiedzi, można podjąć decyzję o ostatecznej obsadzie ról. Przygotowaliśmy bardzo dużo materiału, z którego korzystałam składając sceny.

Co kryją "zadania twórcze"?

Moim podstawowym medium jest ruch, teatr tańca, a moją pasją choreologia praktyczna. To metoda analizy ruchu, wytworzona na podstawie studiów Rudolfa Labana. Polega ona na analizie podstawowych elementów ruchu. Bierze się tu pod uwagę: podmiot czynności, jego akcję i działanie, które są uszeregowane odpowiednio do ruchu bardziej lub mniej sformalizowanego, przestrzeń, całą dziedzinę dynamiki, czyli rytm i ruch, a także jego jakości i fakturę, emocje, jakie niesie z sobą, relacje z aktorem, rekwizytem i widzem. Wydobywając pewną jakość ruchową, znaleźliśmy z aktorami wspólny język komunikacji i niemal bezsłowne już w tej chwili porozumienie.

Jak wyglądała współpraca z autorem muzyki Jackiem Wierzchowskim?


Jacek jest niezwykle inspirującym kompozytorem. Niesamowite jest, iż wynajduje on bardzo ciekawe instrumenty, a jego utwory zbudowane są z inspiracji poszukiwanych u korzeni tematu. Gdy odkrył, że główny bohater powieści jest weteranem wojennym i stacjonował niegdyś na Filipinach, wyszukał instrumenty naturalnie związane z tamtejszą kulturą. Zaś na warsztaty przywiózł log drum i dogrywał jego partie na żywo.

Pani domeną jest taniec. Tu występuje Pani bardziej w roli reżyserki, a oprócz ruchu tworzywem spektaklu jest słowo.

Jego użycie chcemy maksymalnie ograniczyć. Służyć będzie nakreśleniu kontekstu. W spektaklach teatru tańca słowo bywa budulcem, ale w mojej praktyce opieram się głównie na ruchu i towarzyszeniu mu innych sztuk, jak malarstwo czy właśnie muzyka. A ruch zawsze podporządkowany musi być treści, nie odwrotnie. Technika nie może być celem samym w sobie. Mamy przepiękny duet, w którym Jolanta Rzeczycka-Henke i Mirosław Henke, małżeństwo aktorów z imponującym stażem, dokonują rzeczy niebywałej. Myślę, że para, która nie jest tak długo małżeństwem i między którą nie ma takich więzi, nie byłaby w stanie tak zagrać. Dzięki temu wyższemu połączeniu i wsłuchaniu w siebie oni wykraczają poza technikę, czynią z niej narzędzie do osiągnięcia konkretnego celu. Kiedyś, w niektórych moich spektaklach, chciałam używać mocnych środków, teraz przede wszystkim poszukuję piękna. Ono jest wielkie.

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
8 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...