Prozak
"Ballada o Ricky i Ronnym" - 34. Krakowskie Reminiscencje TeatralneŚwiat przez swoją szarość i naszą nieumiejętność jego zmiany powoduje depresje. Kolejną przyczyną może być nuda i wypalenie. Gdy staje się naprzeciw ukochanego człowieka i nie ma się mu nic do powiedzenia, co należy zrobić? Zaśpiewać. Nawet "pieprz się".
„Ballada o Ricky i Ronnym – opera pop” swoją nazwą wprowadza już nutkę tajemniczości. Ballada, opera, pop – te gatunki są niezwykle pojemne i poruszają się w odrębnych światach. Czy są to tylko puste nazwy, jakimi zwykle operuje popkultura, aby pod powłoką ciekawego sprzedać nam nijakie, czy wielowymiarowy i wielopoziomowy przekaz wykraczający poza gatunkowość? W przypadku tego spektaklu widz musi wysilić swoją percepcje, aby odnaleźć w nim to drugie.
Opowieść o małżeństwie w świecie kultury popularnej jest fantazją kreowaną przez Ricky i Ronniego niczym bańki szczęśliwości w szarej rzeczywistości. Przyczyn jej tworzenia możemy jedynie wnioskować z kilku linijek tekstu piosenek. Wszystko jest śpiewane albo raczej melorecytowane w takt przesłodzonej muzyki pop okraszonej brzmieniami ambientu jak ptaki, samochody, wiatr. Kolejne piosenki są epizodami. Widzimy, jak z boku sceny pokojówka siedzi cały czas przy laptopie dostosowując muzykę, a niektóre dźwięki - efekty nałożone na głos ustawiane są przez Ronniego (Hans Petter Dahl). W postacie wcielają się na tyle, na ile można w czasie kilkuminutowego utworu o skocznym rytmie.
Klaustrofobiczny świat osiągnięty nie jest poprzez scenografie złożoną z białych podestów, lecz poprzez zachowanie aktorów. Odczuwamy jak wąski jest ich tor poruszania się. Czasami poruszają się podchodząc bliżej publiczności lub odchodząc na bok, aby zmienić kostium. Poza nimi są tylko porozrzucane pogniecione białe papiery są ciekawym elementem, który może być interpretowany, jako podkreślenie kreacyjności tego świata.
Przez cały spektakl czujemy się zanurzeni w sferę sztucznego szczęścia i marzeń. Niczym pacjenci po podaniu leku typu „głupi Jaś” lub będąc przez cały czas na prozaku. Dochodzą dalekie dźwięki świata zewnętrznego jak wojna, lecz docierają do nas będąc kompletnie zdeformowanym i stając się kolejną fantazją Ricky i Ronnyego. Ich ucieczka prowadzi do wiecznego śnienia, przerywanego rzeczywistością i koszmarami. W opowieści pojawia się wątek „dziwnego” dziecka, który rozwija się w potwora. Perwersyjne fantazje w tym wypadku mają posmak żałosnej próby ratowania związku, lecz przez warstwę lepkiego, nijakiego i mdłego marzenia przebija się silna wizja ludzi – płatków śniegu będących samobójcami, wolnymi ptakami. Niczym postacie baśniowe występują w piosence, aby potem zakończyć cały spektakl. Ricky i Ronny biorą lek, a z ich ciał wychodzą dusze, aby wyskoczyć przez okno i stać się płatkami śniegu. Z popularnej i przesłodzonego obrazu świąt Bożego Narodzenia wyłania się metafizyczna metamorfoza zostająca w pamięci.
Spektakl wymaga od widza aktywnego działania – własnej kreacji tego przedstawienie. To, jakie marzenie wyprowadzimy z tego półtorej godzinnego dzieła wpłynie na jego istnienie w naszej pamięci jak zasłyszana raz popowa piosenka w radiu o regularnym rytmie z niepokojącym tekstem.
"Ballada o Ricky i Ronnym" - opera pop
Reżyser: Anna Sophia Bonnema, Hans Peter Dahl
Teatr: Needcompany & MaisonDahlBonnema (Bruksela)