Przegląd XX wieku w Arce

"Meinhof, Ulrike ES 154/76" oraz "Requiescat"

W marcu na scenie Teatru Arka gościnie wystawiono dwa amatorskie spektakle, wspólny projekt teatrów z Livorno i Berlina. Do Wrocławia zawitał polsko-niemiecko-włoski zespół z Włoskiej Spółdzielni Theatralia, reprezentowany przez dyrektora i reżysera Pietro Cennamo

Pierwszy ze spektakli - „Meinhof, Ulrike ES 154/76” skupił się na przeżyciach psychicznych tytułowej postaci, współzałożycielki ultralewicowej organizacji terrorystycznej Frakcja Czerwonej Armii. Ulrike poznajemy w celi, samotną, kilka lat po wyroku. Zwyczajna kobieta. Jedynie z zewnątrz docierają informacje o fanatycznym dla niej uwielbieniu czy też nienawiści płynącej od Niemców. 

Kobieta, która niegdyś brała udział w napadach na banki i podkładaniu bomb, siedzi na skraju łóżka. Mówi, że się boi. Powracają do niej widma przeszłości. Manifesty ideologiczne, poczucie misji, wydarzenia minionych lat. W celi, zjawia się także jej najbliższa rodzina- matka oraz dwie córki. Wyrzucają jej oddanie do palestyńskiego obozu sierot. Obwiniają. Wspominają ciężki powrót, rówieśników bawiącymi się w uliczną zabijakę „Meinhof”. To, że musiały tłumaczyć, że to nie tak- to przecież ich „Mammi”. Mammi, która piecze pyszne ciasteczka i śpiewa kołysanki przed snem. Na końcu nie ma katharsis, ani pojednania.

Spektakl przedstawia dwie tragicznie skonfliktowane ze sobą postawy- matki walczącej o lepszy świat oraz jej stojących w cieniu, porzuconych dzieci. Dwa punkty widzenia, które w punkcie styczności roztrzaskują się o niespełnione obietnice i sprzeczne oczekiwania. Potrzeba miłości natrafia na bardzo twardy grunt bezwzględnej rewolucji i (nie?) słusznej walki dla sprawy. W dialogi wpleciony zostaje także motyw samobójstwa, konieczności przyjęcia własnego losu.

Forma „Meinhof, Ulrike ES 154/76” doskonale wpasowała się w małą scenę Teatru Arka. Przedstawienie jest, jak na początku zapowiada sam reżyser Pietro Cennamo, eksperymentem. Na scenie każda aktorka mówi w swoim ojczystym języku. Nieznającym włoskiego i niemieckiego pozostają do oglądu dość przeciętnie zagrane emocje. Brakuje tłumaczenia. W rzeczywistości bez tego elementu spektakl okazuje się mizerny. Na ratunek przychodzą multimedialne projekcje oraz jedna, dość dobra scena- zapamiętanie w ruchu, groźnie i rebeliancko brzmiących wyrazach. To pojawiająca się to znikająca projekcji słów na „fakturze aktorskiej”.

Drugim spektaklem, który przyjechał z Livorno jest „Requiescat” w reżyserii Pietra Cennamo. Trzy symboliczne obrazy wyraźnie ilustrujące kryzys ubiegłego stulecia- Titanic oraz konsekwencje postępu technicznego, Hiroszima jako forma autodestrukcji człowieczeństwa oraz Wietnam ukazany jako wojna medialna. Spektakl gładko i efektownie przygotowany. Największym atutem okazała się świetna współpraca i jedność zespołu, w którym dla każdego aktora znalazło się miejsce, by była postrzeganym także jednostkowo. W tym doskonałym zgraniu widoczne są poszczególne cechy i osobowości, zauważa się indywidualności. „Spektakl (…) porusza tematy związane z chęcią tworzenia nowego świata często kosztem nieodwracalnych skutków, które z czasem stają się ikonami utopii.” - tak swoje dzieło komentują realizatorzy. A to być może i prawda. Oceniać dane było jedynie osobom włoskojęzycznym, gdyż organizatorzy niestety po raz kolejny nie zatroszczyli się o jakże banalny element, którym jest tłumaczenie.

Joanna Bolechowska
Dziennik Teatralny Wrocław
12 marca 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia