Przemarsze i rytuały z muzyką w tle

"Open Field" - Polski Teatr Tańca w Poznaniu

Po trzech pierwszych minutach można rozpoznać, że choreograf pochodzi z Izraela: zdradza go matematyczna logika i swego rodzaju marszowość.

Dwie grupy tancerzy w ciszy miarowym krokiem przemierzają scenę. Ich drogi krzyżują, ale nie dochodzi do kolizji. One nie walczą o nic. W obu liczy się rytm, dokładna powtarzalność, by nie powiedzieć zgodność identyfikacyjna. Co jakiś czas z tej grypy ktoś wypada, jakby za burtę albo z kordonu i próbuje być sobą poza zbiorowością. To są chyba te tytułowe "Open Field". Tej mechanicznej marszowości w tle towarzyszy przepiękna i mroczna muzyka Arvo Pärta.

Ale choreograf zdaje się być poza muzyką: ona nie ma nic wspólnego z ruchem. Stanowi tło. Nadar Rosano karze tancerzom przede wszystkim maszerować. A jeśli nie, to nosić ofiarę. I wtedy odwołuje się do rytuału ostatniego pożegnania albo ofiary. Z tego homogenicznego ruchu wyrywają się jednostki, czasami pary, które próbują zdefiniować siebie. Poszukać w sobie cech, które różnią ich od grupy. I wtedy zaczyna się taniec (podobał mi się zwłaszcza duet Katarzyny Rzetelskiej i Artura Bieńkowskiego).

Oglądając "Open Field", zastanawiałem się, na ile w Izraelu można być indywidualistą, czy można się oderwać od wojny, armii, życia w ustawicznym konflikcie. Kiedy i gdzie można być sobą, na przekór religii, na przekór obowiązującym wzorcom społeczno-politycznym? Kiedy i gdzie można manifestować swoją inność, odrębność, osobność? Gdzie przebiega granica wolności i niezależności człowieka?

Nadar Rosano nie daje żadnej odpowiedzi... Opowiada tylko. Ta opowieść jest dość mocno wyprana z emocji. Matematyczna logika, powtarzalność marszów grup trochę męczy. Na szczęście tancerze odnaleźli się w tej precyzji i w obrazie wszystko się zgadza. Jednak w teatrze tańca nie interesują mnie automaty, ale ludzkie emocje. I tych mi zabrakło.

Emocje były w choreografii Andrzeja Adamczaka "Need Me", która poprzedziła premierowy spektakl Nadara Rosano. I chociaż "Need Me" to kameralny duet w wykonaniu Katarzyny Rzetelskiej i Andrzeja Adamczaka, kipi emocjami i energią.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
23 września 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...