Przenikanie...

"Mapa i terytorium" - reż. Ewelina Marciniak - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże "Mapa i terytorium", na podstawie książki Michela Houellebecqa, pod tym samym tytułem, to sceniczna opowieść rozgrywająca się w środowisku ludzi sztuki XXI wieku. Główny bohater, postać fikcyjna, w pewnej mierze stanowi alter ego autora powieści.

Ewelina Marciniak - reżyser, Jan Czapliński - adaptator i dramaturg, Katarzyna Borkowska - scenograf, autor kostiumów, reżyser światła, wcześniej przygotowali na naszej sceny trzy bardzo różne spektakle: "Amatorki", "Ciąg" i "Portret damy".

Beniaminkowie klasy średniej

Michel Houellebecq, skandalista, bezlitosny, bezwzględny obserwator ludzi i szalenie inteligentny pisarz. Opisywani przez niego w kolejnych książkach mężczyźni (bo to oni są na pierwszym planie) to zagubieni w cywilizacji egotycy, nie potrafiący ani uszanować, ani kochać kobiety. Jego świat jakże różni się od tego, który znamy z powieści Ericha Maria Remarquea. Houellebecq - Remarque. Nie tak odległe, skrajnie różne pod względem obyczajowości epoki.

Nie bez przyczyny w "Mapie i terytorium" (książka i przedstawienie) przywoływane są postaci autentyczne, awangardowi artyści, beniaminkowie nasyconej tak zwanej klasy średniej, którzy niejako dyktują styl życia maluczkim. Są nimi: Damian Hirst, zwany "rekinem sztuki" (wykonał najdroższą pracę w dziejach świata "Na miłość boską" - platynową ludzką czaszkę inkrustowaną diamentami) i Jeff Koons - "balonowy król" (zarabia miliardy na dmuchanych rzeźbach - psach, królikach itp., zaprezentował się na golasa w swojej siłowni). By zdobyć sławę i wyciągnąć pieniądze, idą naprzeciw żądzom masowej publiki, wcielają w życie coraz to nowe dziwolągi, osiągają "sukcesy", a za nimi podążają zastępy artystów maluczkich

Występuje też - grany przez Michała Jarosa i we własnej osobie (w kadrach filmowych) - sam Houellebecq, mający na swoim koncie incydenty, w tym ucieczkę z Paryża i rezygnację z promocji swojej futurystycznej książki Uległość (fikcyjna akcja, muzułmanin obejmuje prezydenturę we Francji i tworzy państwo wyznaniowe) po zamachu na redakcję Charlie Hebdo, w którym zginął jego przyjaciel.

Od powieści do sztuki scenicznej

Sceniczna opowieść idzie za "Mapą i terytorium" Houellebecqa (tytuł powieści i sztuki - wyjaśnienie dla tych, którzy książki nie czytali - odnosi się do wystawy zdjęć map firmy Michelin pt.: MAPA JEST BARDZIEJ INTERESUJĄCA OD TERYTURIUM wykonanych przez głównego bohatera). Książkę czyta się jednym tchem, wciąga bystrość obserwacji i umiejętność szybkiego ich przetworzenia na język prozy. Jan Czapliński miał i łatwe i trudne zadanie - w książce występują niemal gotowe dialogi, z czego z skorzystał, i rozbudowaną powieść rozpracował na potrzeby przedstawienia. Jak sam przed premierą zaznaczył pozwolił sobie - za cichym przyzwoleniem Houellbecqua - to i owo dodać, zgodnie z zamierzeniami reżysera.

Prolog (dopisany przez autora adaptacji) może szokować, obnażony - dosłownie i w przenośni - Michel Houellbecq, gra go Michał Jaros, wygłasza monolog pisarza, który zastanawia się, jakiego odbioru tego, co za chwilę nastąpi, można się spodziewać, bo choć jego książki w Polsce wydano, ale czy ktoś wziął je do ręki, przecież (...) "pozostała przy życiu garstka czytelników."(...)

Zimny Jed i czechowowska Olga

Jeda Martina, głównego bohatera, grają - raz jeden, raz drugi, bez podziału na młodszy, starszy, widoczni na scenie razem - Piotr Biedroń i Marek Tynda. To dobre rozwiązanie, sylwetka artysty, meandrującego po świecie sztuki i życia, wokół którego koncentruje się przez cały czas akcja, jest dzięki temu wyraziście i jasno narysowana.

Śledzimy Jeda Martina (równie znakomici Piotr Biedroń i Marek Tynda) we wszystkich sferach jego życia. Jest zimny, bezwolny, układowy, daje się unieść przypadkowi, nie stać go na większe pozytywne ani negatywne emocje, uczucia. Zepsuty grzejnik i przejmujące zimno w mieszkaniu ekscytują go bardziej, niż śmierć własnego ojca. Zmienia bez bólu - zarówno po bardzo udanej, jak i chybionej produkcji (w tym wypadku zwymiotuje) - kierunki działań artystycznych. Nie umie pokochać i związać się na stałe z kobietą, skorzystać z wielkiej życiowej szansy, jaką podsuwa mu los. Stać go jedynie na tyle, by po długim, utraconym czasie, stwierdzić, że zasługuje ona na kogoś lepszego, niż on.

Tą wspaniałą kobietą jest Olga Szeremojowa, pracownik Działu Komunikacji Michelin France, którą gra - cudownie! - Katarzyna Dałek. Aktorka stworzyła krwistą postać sprawiającą wrażenie, jakby wyszła ona z powieści Antoniego Czechowa. Olga jest najwyraźniej potomkinią dawnej rosyjskiej arystokracji - to KOBIETA Z KLASĄ, piękna, wykształcona, elegancka, subtelna, delikatna i wrażliwa, a do tego perfekcyjna w pracy. Chce i może dać i przeżyć wielką, trwałą miłość, partner nie staje na wysokości zadania.

Ojciec Jeda - Jean-Pierre Martin, gra postać Krzysztof Matuszewski, to przedstawiciel pokolenia, które przeżyło niedostatek, walkę o byt, potrafi analizować własne życie, ma świadomość nieuchronnego przemijania. Stać go na ludzkie, czułe gesty wobec syna, umie uzewnętrznić cierpienie. Ciepły, do pewnego stopnia nie spełniony, decyduje się na ostateczny, desperacki krok

Koons rozmawia z Hirstem. Groteskowy galernik, profesjonalna attache de presse, elegancki samiec, rozkoszna lolitka

Jeff Koons (Mateusz Radoch) i Damien Hirst (Piotr Zamudio-Zeidler) - artyści, których próbuje portretować Jed - wymieniają między sobą spostrzeżenia i uwagi. Franz Teller, właściciel galerii - Jacek Labijak - jest groteskowy, aktor wyczuwa postać - marionetkę, wpisaną w rynek sztuki, wie jak organizować, MANIPULOWAĆ, od czego zależy kasowy sukces.

Dwie role otrzymała Magdalena Boć. Jako Marylin, gra brzydką, cierpiącą na chroniczny katar, attache de presse, profesjonalnie organizuje wystawę Jeda wraz z całą personalną otoczką. Mówi: "Zajmuję się istotami ludzkimi mam na myśli krytyków."() artysta to jest ktoś, kogo ja jako artystę stwarzam i jak ja podzwonię poustalam poumawiam, to dopiero wtedy jest artysta, a wcześniej jest goły ch"() Magdalena Boć gra też Przedmiot, obiekt agresji rozwścieczonego tłumu. Znakomita aktorka po raz kolejny udowodniła swój talent i zawodową perfekcję.

Marek Tynda dostał jeszcze jedną rolę - policjanta Jasselina, w którą wciela się wspaniale. Stworzył postać butnego, nie za mądrego, eleganckiego samca, chcącego czerpać satysfakcję

z pracy, ale i korzystać z życia na zbliżającej się emeryturze.

Justyna Święs śpiewa piosenki tworząc klimat i nastrój. Gra także Helenę, żonę Jasselina, tworząc postać rozkosznej lolitki, dumnej, że stać ją było na wszczepienie sztucznych piersi, zadowolonej z życia małżeńskiego i z pracy za przyzwoitą sumę euro.

Zagubiona dziecięca wrażliwość

Zaproszona do grona wykonawców Justyna Święch, młodziutka wokalistka i aktorka, odniosła błyskotliwą karierę (w 2015 roku wraz z zespołem The Dumplings otrzymała nagrodę polskiego przemysłu fonograficznego Fryderyka w kategorii Fonograficzny debiut roku; na zlecenie Muzeum Powstania Warszawskiego nagrała płytę Placówka 44), która zaczęła się zaczęła się od umieszczania jej utworów na youtube. Zjawisko na współczesnym polskim "rynku" sztuki.

Aktorzy grający Jeda, Olgę, Jean-Pierre, Jeffa Koonsa i Damiena Hirsta, mają na scenie swoje odpowiedniki - dzieci. Dzięki zabiegowi reżyserki postacie są jeszcze pełniejsze. Pięcioro dzieci - cienie, a może duchy dorosłych - uzewnętrzniają to, czego człowiek, który z wiekiem utracił wrażliwość, nie jest w stanie odczuć, zauważyć, powiedzieć. Mali aktorzy grają świetnie, także improwizują, trzymają przedstawienie, ich udział jest wyjątkowo trafiony.

Akcja nie rozgrywa się chronologicznie, nie o to tu chodzi. Tekst scenariusza jest klarowny, doskonale każde słowo dociera do widza, i jest dobrym punktem wyjścia do pozostałych sfer oddziaływania, z których zbudowane jest przedstawienie. W budowaniu przedstawienia zastosowano sporo technik filmowych.

Teatr sączy się z każdej strony

Ewelina Marciniak od początku dobrze wie o czym i w jaki sposób, chce do nas mówić. Teatr, do którego zaprasza, jest JEJ TEATREM, charakteryzującym się niepowtarzalną POETYKĄ. Przemyślenia i refleksje egzystencjalne, własna filozofia, dojrzewają w niej i znajdują odzwierciedlenie w twórczości scenicznej.

W "MAPIE I TERYTORIUM" opowiada o współczesnym człowieku, nie tylko artyście, jego dążeniu do szczęścia, o nieuchronnym upływie czasu. O człowieku wprzęgniętym w machinę cywilizacji, w tryby przemysłu marketingowego, o niebezpieczeństwie zagubienia własnej natury i doprowadzenia siebie do samozatracenia. W jej teatrze nie ma ani CIENIA DYDAKTYKI.

W spektaklu następuje PRZENIKANIE czasów, planów, bohaterów, zdarzeń, znaczeń.

Całość wielce mnie OCZAROWAŁA, doznałam rodzaju oszołomienia, wytrącenia ze świata, z którego przybyłam. I nie chodzi tu o bogactwo scenografii, która tym razem jest stosunkowo oszczędna, ale o sposób gry aktorskiej, prowadzenia przedstawienia przez reżysera. Teatr sączy się z każdej strony, chwilami nie wiadomo, gdzie jest publiczność, a gdzie widownia, kto i kiedy gra, kto i kiedy ogląda.

Przedstawienie gorąco polecam!

P.S. Warszawska publiczność ma możność oglądania od maja 2016 kolejnego w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hubnera - zrealizowanych przez tę samą trójkę - "Ksiąg jakubowych", na podstawie głośnej powieści Olgi Tokarczuk. Chętnie obejrzelibyśmy to przedstawienie w Gdańsku, może dyrektor Adam Orzechowski mógłby je dla publiczności Wybrzeża sprowadzić?

Katarzyna Korczak
czaspomorza.pl
21 października 2016

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia