Przerażający obraz osobowości ludzi pozbawionych dojrzałości
"Kwintesencja" reż. D. FoulkesKwinta i Esencja, czyli człowiek, seks, zwierzę i maszyna w warszawskim Teatrze Druga Strefa. Konsekwentnie o niedojrzałych.
Wizualnie sklepy z zabawkami dalekie są od fabryki czekolady Willy\'ego Wonka z filmu Tima Burtona. Nie ma tam bajkowych dekoracji, ani wielu wyrazistych kolorów. Decyzje podejmują dorośli. Zakupują niebieskie rzeczy dla chłopców i różowe dla dziewczynek. Czasu na zakupach jest zawsze za mało. Dwukolorowy kod znaczeń wraz z kodem form idealnie odpowiadają za rodziców na pytanie – czym obdarzyć dziecko. Narzucony podział jest łatwy i wygodny. Są rzeczy przeznaczone dla dzieci, które będą miały walczyć, są też dla tych które powinny być piękne, dokładnie jak lalki Barbie.
Atmosfera sklepu z zabawkami odgrywa ważną rolę w spektaklu Kwintesencja w reżyserii Davida Foulkes\'a, gdzie postać kobieca i męska, jak sugeruje tytuł, miałyby zbliżyć nas do odkrycia sensu. Choć tytuł sugeruje nawiązanie do teorii piątego żywiołu Arystotelesa, to niestety trudno doszukać się analogi. W czym więc Foulkes odnajduje kwintesencję?
Krawat Kwinta (Sylwester Biraga) połyskuje obszyty niebieskimi cekinami. Dopasowany do krawatu jest też garnitur, który udekorowany został cekinowym lampasem o niebieskiej barwie. Esencja (Beata Bójko) ma kostium baletnicy. Różowy z tiulem. W grze koncentruje swoją uwagę głównie na wyglądzie. Próbuje poruszać się jak tancerka. Próbuje stać się kobietą. Imię Esencja jest bardzo ironicznie. Postać budowana jest tak, jak gdyby nie miała potrzeby poszukiwania racjonalnego sensu. Pozbawiona jest analitycznych decyzji. Wszystko wskazuje na to, że Esencja i Kwint mają sprostać wypatrzonemu wyobrażeniu o kobiecości i męskości. Ona jest wyłącznie emocjonalna. Gdy się złości, bywa agresywna. Raz jest apodyktyczna, a raz uległa. On ma być pozbawiony pochopnych reakcji, odcięty od uczuć. W razie konieczności odnosi się do przemocy. W wypowiedziach cytuje filozofów, m.in. Heideggera. Nie jest w stanie odwrócić uwagi odbiorców od swojej nieporadności. Mówi dużo i spokojnie. Popełnia przy tym nierzadko błędy językowe. Obydwoje natrętnie żądają docenienia swoich starań w stwarzaniu postaci kobiety i mężczyzny. Generuje to pożądanie. Sceny erotyczne rozwiązane zostały za pomocą kalki wielu innych przedstawień, które można było oglądać w ciągu ostatnich lat na polskich deskach teatralnych, chociażby u Klaty czy Kleczewskiej. Zwyczajowo już rytmiczne, mechaniczne, monotonne gesty kopulacyjne urozmaicane zostały przez zabawę bohaterów w zwierzęta. Człowiek, seks, zwierzę, maszyna. Bardzo mocne uproszczenie.
Pozostałe, na szczęście nieliczne, rozwiązania wizualne były już niepotrzebne. Zastąpienie scenografii wyświetlanym za pomocą rzutnika, intensywnie kolorowego, kontrastowego obrazu jako tła okazało się bezzasadne. Tekst inscenizacji nie pozwolił na pogłębienie problematyki. Wręcz przeciwnie, komponował się z kompilacją uproszczeń i schematów, jakimi posłużył się reżyser.
Davidowi Foulkes\'owi nie można zarzucić niekonsekwencji. Zaproponował on w Kwintesencji przerażający i bardzo męczący obraz osobowości ludzi pozbawionych dojrzałości. Nie poleciłabym spektaklu fanom intelektualnych poszukiwań w tekście ani osobom przykładającym wagę do nastroju intymności. Poleciłabym za to rodzicom, podejmującym codzienne działania kształtujące osobowość dziecka. Nawet jeżeli rodzice należą do osób estetycznie wymagających, warto się poświęcić, żeby się przestraszyć.
Struktura osobowości człowieka przybiera, według analizy transakcyjnej, formę trzech stanów – dziecięcego, rodzicielskiego lub dojrzałego. Osobowość dziecięca reaguje w sposób emocjonalny. Z kolei osobowość rodzicielska posługuje się wyuczoną stroną życia, regulacjami społecznymi, które przestrzegane są w sposób bezrefleksyjny. Najbardziej rozwinięta jest osobowość dojrzała polegająca na analizie doświadczeń i dokonywaniu próby ich obiektywnej oceny, co w konsekwencji ma prowadzić do podejmowania samodzielnych refleksji.
W przedstawionej w Kwintesencji różowo-niebieskiej strukturze świata nie ma miejsca na dorosłość. A kiedy i w jaki sposób dziewczynki i chłopcy, dla których rodzice pośpiesznie wybierają konkretne już przecież zabawki, dorastają? Diagnoza zarysowana w spektaklu jest wielce pesymistyczna.