Przerysowanie w rytmie disco polo
"Disco polo. Wieczór poezji śpiewanej" - reż. Tomasz Czarnecki - Studium Wokalno-Aktorskie w GdyniMuzyka disco polo podzieliła nasze społeczeństwo. Nie można odmówić racji tym, którzy uważają, że to kicz, obciach, żenada, ale też liczba odsłuchań największych hitów discopolowych jest większa niż liczba mieszkańców naszego kraju, a to już wiele mówi o gustach Polaków (Radio Plus, nasze lokalne, zmieniło profil muzyczny na disco polo, bo dzieki temu podskoczyła słuchalność).
Absolwenci Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej na scenie Centrum Kultury w Gdyni (na pokazanie spektaklu na Scenie Letniej, jak zamierzano, nie pozwoliła pogoda) przygotowali premierę spektaklu „Disco Polo. Wieczór poezji śpiewanej". Już sam tytuł budzi zamieszanie, zawierając w sobie dwa zupełnie sprzeczne człony. Dalej będzie już tylko lepiej.
Lata 90-te, odzyskana wolność i pierwsze próby jej smakowania, w tym nowe kanały w TV, a w nich program "Disco Relax", prezentujący ranking hitów disco polo. Panowie w wygodnych dresach, z „goldami" na szyjach i nagimi klatami, panie w seksownych, połyskujących, kolorowych ciuszkach z secondhandu, zburzone fryzury i wyrazisty makijaż, czyli pełny wdzięk epoki w blokowisku. Scenografię buduje swojskie wnętrze z meblościanką na wysoki połysk i fotelami obitymi odparzającym skajem. W tym przytulnym wnętrzu pojawiają się kolejni bohaterowie, których łączy w zasadzie jedynie charakterystyczny rytm muzyki disco.
Piosenki disco polo są dla reżysera, Tomasza Czarneckiego, pretekstem do montażu scenek rodzajowych. Tak jest choćby w przeboju "Gaz, gaz, gaz policja goni nas" zespołu Cliver, gdzie poniewierany przez żonę mężczyzna snuje wizje, że oto, jak bohater teledysku, prowadzi super szybką furę, złoty łańcuch błyszczy mu na piersi, wokół niego wiją się przepiękne dziewczyny, aż do momentu, gdy zjawi się żona i znów wyzwie go od jełopów. Żałosne? Nie tym razem, bo spektakl pełen jest spontanicznego humoru, żartów i zaskakujących rozwiązań, często doprowadzonych do absurdu. Przekornie do nadętego i pretensjonalnego sposobu ukazywania rzeczywistości w utworach disco polo jako kiczowatego landszaftu, w spektaklu piosenki ilustrowane są sytuacjami wręcz tragicznymi: są tu zdrady, chamscy mężowie, poczucie odrzucenia społecznego, śluby wymuszone niechcianą ciążą, a nawet atak zombi. Jednak w konwencji spektaklu reakcją na te niewesołe zjawiska jest niewymuszony, spontaniczny śmiech publiczności. Nie tyle wesołość budzi styl disco polo, bo tu twórcy niewiele z niego pozostawili, zmienione zostały aranżacja i interpretacja, nierzadko w sposób zaskakujący. Twórcy przedstawienia pokazują na scenie świetny kabaret, roztańczony (bardzo dobra choreografia Michała Cyrana), dynamiczny, bez zarzutu pod względem aktorskim. Widać, że młodzi aktorzy doskonale czują się w repertuarze komediowym, są swobodni i zaangażowani. Naturalnie nawiązują kontakt z publicznością, szczególnie w śmieszącym do łez utworze "Straciłaś cnotę"grupy Toples. Młody zespół pokazał wyrównany poziom, szczególną uwagę przyciągają jednak trzy panie: Katarzyna Wojasińska, Paulina Łaba (obie dostały angaż do stałego zespołu Teatru Muzycznego) i wokalnie wyjątkowa Paulina Grochowska.
Niewątpliwym atutem przedstawienia jest mnogość dobrych pomysłów, zaskakujące zwroty akcji i błyskotliwe puenty. Interpretacja piosenki zespołu Mig „Chodź prawda boli mnie" jako wizyty duszpasterskiej „po kolędzie" jest zniewalająca, podobnie jak sposób, w jaki czarodziej „rozwiązuje" problemy dziewczyny z nadwagą.
To może nie jest rozrywka intelektualna, ale z pewnością inteligentna. Choć żarty są odważne, często na granicy dobrego smaku, to jednak tej granicy nie przekraczają. Szarżowanie i „darcie łacha" odchodzi na całego, ale taki też jest styl disco polo, trochę chamski, kiczowaty, bezpośredni. Specyficzna uroda scenografii Moniki Wójcik i przerysowany, przaśny niejednokrotnie dowcip budzą skojarzenia ze „ Światem według Kiepskich", ale mamy też nawiązania do ikon światowej popkultury epoki lat 90-tych, np. zombi naśladujący układ taneczny z „Thrillera" Michaela Jacksona, czy pojawiająca się na wstępie konferansjerka w „skórzanym" czarnym stroju, kreowana na Olivię Newton-John z musicalu „Grease".
Spektakl w swoim założeniu stanowić miał eksperyment badający fenomen popularności disco polo, na koniec padają nawet pytania sondujące wzrost sympatii widzów dla tej muzyki i choć to tylko żart, spieszę z odpowiedzią. Disco polo raczej nie ma szans na moją sympatię, ale jestem w pełni przekonania co do umiejętności scenicznych absolwentów gdyńskiego Studium, talentu reżyserskiego Tomasza Czarneckiego oraz do jakości poczucia humoru całego zespołu.
Disco polo. Wieczór poezji śpiewanej, Studium Wokalno-Aktorskie w Gdyni, reżyseria: Tomasz Czarnecki, scenografia i kostiumy: Monika Wójcik, muzyka: Zbigniew Kosmalski, Krzysztof Wojciechowski, choreografia: Michał Cyran, chórki: Paulina Grochowska, obsada: absolwenci Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej: Michał Cyran, Paulina Grochowska, Jeremiasz Gzyl, Aleksandra Konior, Paulina Łaba, Agata Mieniuk, Anna Nowacka, Mikołaj Ostrowski, Tina Popko, Alicja Stasiewicz, Bartek Sudak, Oksana Terefenko, Katarzyna Wojasińska, Maciej Zaruski. Premiera 11.09.2013, czas trwania 90 minut bez przerwy.