Przewodnik

Myśli ze stłuczonej łepetyny - felieton Przemysława Gąsiorowicza

Chcąc nieco podreperować letni, domowy budżet postanowiłem zatrudnić się jako przewodnik po pewnym uroczym zamku warownym, w jednej z turystycznych miejscowości naszego kraju.

Pierwszą grupą turystów, jaką przyszło mi oprowadzać była grupa niemiecko-szwedzko-austriackich komisarzy z Fundacji Germańsko-Słowiańskie Pojednanie. Zawitali w nasze strony, żeby zapolować na dzika, odprężyć się nieco w polskich przybytkach wszelakiej rozrywki, a w międzyczasie mieli zwiedzić nasz podupadający zamek i ewentualnie przyznać jakieś fundusze na jego renowację. No i to ode mnie miało zależeć, czy dostaniemy te środki. Odpowiedzialne zadanie.
Na spotkanie z komisarzami szedłem potwornie zestresowany.

Ale jakimś cudem udało mi się z siebie wykrztusić:
- Zapraszam do środka. Znajdujemy się obecnie na dziedzińcu zamkowym. Tam, w głębi, widzimy piątą kolumnę Führera... yyy... przepraszam... gotycką kolumnę Łokietka. W XIV wieku za panowania Władysława Łokietka właśnie, ostatecznie rozwiązano kwestię ży... yyy... Ostatecznie ukończono budowę zamku!
(„Ufff!!! Wybrnąłem w ostatniej chwili! – pomyślałem.)
Proszę mi wybaczyć to rozkojarzenie, to chyba przez ten upał... Tuż po ukończeniu prac budowlanych zamek najechali, zrabowali i doszczętnie spalili... Krzyżacy...
(„Boże, Boże! Co tu robić?!" – zastanawiałem się rozpaczliwie).
Ale niemal natychmiast go odbudowano!
(„Ufff!").

Już na początku XV wieku, za panowania Władysława Jagiełły to się stało! Tak. Wówczas zamek zdobyli i doszczętnie spalili Krzyżacy... znowu... yyy... ale to nasza wina była! Widocznie nie umieliśmy go przypilnować.

Staraniem rodziny Zamojskich warownię ponownie odbudowano dopiero pod koniec XVI wieku – ech ta nasza słynna, polska opieszałość he, he – natomiast już w pierwszej połowie XVII wieku zamek został zajęty i całkowicie splądrowany przez armię... armię... króla... Szwecji...

Ale może przejdźmy dale. Za tym oknem widzimy olbrzymią nieckę oraz resztki fundamentów. W tamtej części znajdowało się jeszcze jedno skrzydło zamku. Ponoć dziś byłaby to architektoniczna perełka na skalę światową. Niestety uciekający Szw... edzi wysadzili... Znaczy, bo tam magazyn prochu był i może ktoś ogień zaprószył... niechcący całkiem... A ta komnata to skarbiec! Znajdowały się tu skarby rodowe rodziny Zamojskich: złote i srebrne zastawy, antyczne dzieła sztuki, a nawet bogato zdobiony miecz z epoki Chrobrego. Niestety wszystko to zrabowano i przetopiono podczas potopu... Nie pamiętam czyjego, ale może przejdźmy dalej. Ta komnata to apartament królewski. Swego czasu rezydowali tu polscy królowie, a raz nawet sam cesarz Francji Napoleon Bonaparte. Widzimy tutaj przepiękne meble gdańskie, szerokie łoże z baldachimem wyszywanym złotą nicią, sekretarzyk z drzewa hebanowego, kości słoniowej i masy perłowej... Słucham? Yyy... nie proszę pana, to kopie z XX wieku. Oryginały w XIX wieku zostały porąbane na opał przez stacjonujących tu żołnierzy... austriackich. Zresztą to mało istotne. O! Za tym oknem rozpościerał się niegdyś przepiękny widok na ogród w stylu angielskim, który ostatecznie został zadeptany przez żołnierzy Wehrmachtu... A tutaj nad kominkiem wisi obraz przedstawiający Hołd Pr... zresztą nie ważne jaki, dalej mamy obraz „Bitwa pod Grunwaldem" – to taka jakaś nieistotna potyczka była. A ooo, tam widzimy portret legendarnej Wandy, która nie chciała... Proszę dalej – o! Może tutaj. W tej sali widzimy na ścianach siedemnastowieczne arrasy. Są to kopie z XIX wieku, ponieważ oryginały... Oryginałów nie ma – proszę tędy. O! Jest! To jest posadzka! Renesansowa! W stu procentach! Cała! Nic jej się nie stało! He, he! Proszę dalej!

Ta zniszczona i odrapana komnata to kaplica. Na tych ścianach, na których teraz są zacieki, olbrzymie ubytki, pęknięcia, liszaje, grzyb i dziury od kul, widniały niegdyś barwne freski z XVII wieku. Do czasu, kiedy armia austriacka urządziła sobie tu koszary, tak, idziemy dalej. W tej komnacie znajdowała się galeria Księcia Czartoryskiego. Po lewej wisiały płótna mistrzów flamandzkich, a po prawej holenderskich. Flamandzkie w roku 1943 zabrały idące na wschód oddziały SS... Holederskie zabrali uciekając ze wschodu...

Następnego dnia obudziłem się z potwornym bólem głowy. Już dawno temu życie nie zafundowało mi tak potężnej dawki stresu.

Dzisiaj przyjeżdża wycieczka z Rosji...
A jutro – z Izraela...

Nie – to nie na moje nerwy!

Zostaję w domu!!!

Przemysław Gąsiorowicz
miernik Teatru
14 sierpnia 2014

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia