Przyjaciele z Łodzi

o Adamie Hanuszkiewiczu

Miał taki zwyczaj, że kazał przynosić na scenę swój fotel z gabinetu i siedząc w nim prowadził przedstawienie - o zmarłym artyście Mariusz Ostrowski

- Realizowaliśmy wspólnie przedstawienia w Teatrze TV, łódzkim "Studyjnym", warszawskim "Ateneum" - wspomina Ewa Bloom-Kwiatkowska, dziś prof. ASP w Łodzi. - Jako licealistka jeździłam na jego przedstawienia do Warszawy. Potem, stawiając pierwsze kroki w tym zawodzie, od raz mogłam współpracować z prawdziwym mistrzem.

Ewa Bloom-Kwiatkowska uważana była za łódzką scenograf Hanuszkiewicza. - Spotkałam go po moim debiucie w Teatrze Wielkim w Łodzi. Adam Hanuszkiewicz chciał mnie poznać, bo jak na debiutanta przygotowałam dużych rozmiarów scenografię. Pracował ze mną głównie podczas swojej łódzkiej emigracji, kiedy przestał być dyrektorem Teatru Narodowego - wspomina Bloom-Kwiatkowska.

- Realizował spektakle dyplomowe studentów łódzkiej Szkoły Filmowej. Był to czas, gdy kończyli ją tak znani dziś aktorzy jak Wojciech Malajkat czy Cezary Pazura. My dawaliśmy mu naszą młodzieńczą energię, którą on jak wampir energetyczny czerpał i przetwarzał na spektakle, z których każde było wydarzeniem. "Maria i Woyzeck", w którym zagrali, zdobył I nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych we Francji w 1987 r.

- Adam nie dostał zgody od władz i musiał zostać w Polsce. Pojechaliśmy pod opieką oficera SB - dodaje Bloom-Kwiatkowska.

W Teatrze Nowym w Warszawie w dwóch spektaklach Hanuszkiewicza, Kordianie" oraz "Miłości i krwi" według "Beniowskiego" Juliusza Słowackiego, zagrał Mariusz Ostrowski, dziś aktor Teatru im. S. Jaracza w Łodzi.

- Miał taki zwyczaj, że kazał przynosić na scenę swój fotel z gabinetu i siedząc w nim prowadził przedstawienie - wspomina Ostrowski. - Pamiętam jak zaprosił mnie do domu, by opracować jeden monolog. Miał taki zwyczaj, że gdy na czymś bardzo mu zależało, przeprowadzał indywidualne próby. Nieźle mnie wtedy przećwiczył, ale wiele mi to dało. To była wielka osobowość. Był bardzo wymagający, ale wiedział czego chce. Praca z nim pozostawiła silny ślad na moim aktorskim życiu.

Maciej Małek, również aktor "Jaracza" wspomina:

- Poznałem go, gdy przyjechał do nas jako konsultant "Kolumbów", których wystawialiśmy według jego scenariusza. To był profesjonalist, w kontaktach bardzo sympatyczny. Jak na owe czasy był świetnie ubrany, bardzo po europejsku - mówi Maciej Małek. - W tym czasie wiele spektakli realizował głównie w Teatrze Powszechnym.

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
6 grudnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...