Przywrócić blask komedii

rozmowa z Ewą Pilawską

Z Ewą Pilawską, dyrektor Teatru Powszechnego w Łodzi, o tym, dlaczego warto wspierać nowoczesne komediopisarstwo, rozmawia Alicja Hendler.

Alicja Hendler: Łódzki Teatr Powszechny inicjuje projekty pobudzające życie teatralne, np. Polskie Centrum Komedii, mające ożywić komediopisarstwo i wesprzeć wystawianie nowych sztuk w teatrach. W tym roku ruszyła trzecia edycja konkursu "Komediopisanie", odbywają się warsztaty twórcze, przygotowuje się prapremiery wyróżnionych tekstów. Centrum zachęca do wypracowania języka nowoczesnej polskiej komedii. Skąd przekonanie, że należy taki język wypracować? 

Ewa Pilawska: Stąd, że ten język, który obserwujemy dziś w teatrze, jest martwy, a teatr musi być żywy, musi otwierać nowe drzwi. Jeśli tego nie robi, jego działanie nie ma sensu. Teatr jest sztuką najszybciej reagującą na rzeczywistość, a ta nieustannie się zmienia, zmienia się język, którym mówimy, znaki, którymi się posługujemy. Aktor nie może dziś stanąć wypudrowany, ufryzowany i mówić z emfazą współczesny tekst. Komedia to najtrudniejszy do grania gatunek, nieznoszący fałszu i braku aktualności wobec rzeczywistości i wobec estetyki. Nam zależy bardzo na tym, by powstawały nowe sztuki, ujmujące specyfikę polskiego poczucia humoru, by mogły zderzyć się na scenie z najlepszymi tekstami zagranicznymi. We współczesnym teatrze tekst jest jednym z elementów budujących spektakl, dlatego tak ważna jest "próba ognia i wody" - przepuszczenie nowych tekstów przez scenę. 

Polskie Centrum Komedii stwarza taką możliwość, chcąc przywrócić blask komedii.

Czy na konkurs autorzy przysyłają dużo dobrych sztuk?

- Przesłane sztuki są różne, w większości średnie. Ale w porównaniu z pierwszą edycją ich poziom zdecydowanie się podniósł - warto więc o nie walczyć. 

Z jakim przyjęciem spotkały się dotychczas zrealizowane przedstawienia?

- Zrealizowaliśmy wszystkie nagrodzone sztuki z pierwszej edycji konkursu. Ponieważ podejmują różne tematy, a inscenizacje nawiązują do różnego rodzaju estetyki, ich przyjęcie sceniczne także było różne, ale generalnie - dobre. Przedstawienie "Next-ex" Juliusza Machulskiego, obnażające lęk rodziców przed wypuszczeniem dzieci z wzorcowego rodzinnego gniazda, zostało przyjęte entuzjastycznie. Współczesny temat, dynamiczna scenografia i nowoczesny styl gry spowodowały, że już dziś wielu uważa je za spektakl pokoleniowy. "Psychoterapolityki", zwycięskiej sztuki Dominika W. Rettingera, już nie gramy - aktualność polityczna, będąca jej głównym rysem, trochę osłabiła ogólną siłę tekstu. Wiem jednak, że będzie grana w Czechach. Podobnie "Roszada" Pawła Mossakowskiego miała już - poza światową prapremierą w naszym teatrze - premierę w Sydney. I ona właśnie, przechodząc najważniejszy, sceniczny sprawdzian, okazała się tekstem najdojrzalszym, najwięcej mówiącym o współczesnej Polsce i humorze Polaków. Tu wspomnę, że w ramach Polskiego Centrum Komedii tłumaczymy teksty na język czeski, francuski i angielski i wysyłamy je do zagranicznych agencji, włączając się w ten sposób w promocję kultury polskiej za granicą. 

***

Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego w Łodzi od 1995 r., uczyniła tę scenę jedną z najpopularniejszych i najaktywniejszych artystycznie w kraju. Jest również pomysłodawczynią i dyrektor artystyczną Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych oraz inicjatorką wielu innych teatralnych przedsięwzięć.

Alicja Hendler
Rzeczpospolita
8 maja 2010
Portrety
Ewa Pilawska

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...