Psychoterapia zbiorowa

"Utwór o matce i ojczyźnie" - reż. Jan Klata - Teatr Polski we Wrocławiu

Genialne! Po prostu genialne i właściwie nic więcej nie mam do dodania. Już sam "Utwór o Matce i Ojczyźnie" Bożeny Keff był dla mnie objawieniem. A Klata jeszcze zwiększył jego moc oddziaływania, przeprowadzając sesję terapeutyczną.

Uwalniamy się śmiechem od poczucia winy, widzimy absurd tego, w czym tkwimy od wieków i czym w kółko dajemy się szantażować. Przypomniał mi się program "Warto rozmawiać", gdzie ilekroć któryś z rozmówców w ferworze dyskusji użył zwrotu "w tym kraju", Pospieszalski przywoływał go do porządku. "Chyba w naszym kraju?" - pytał znacząco, jakby przyłapał go na gorącym uczynku, a oskarżony natychmiast mitygował się i poprawiał: "w naszym kraju". Tu żaden dystans nie jest dozwolony. Tak jak u Keff i Klaty wybór jest jeden: "Albo się Tu jest - Albo się Tu jest". Ale w czasie spektaklu wychodzimy poza tę pozorną alternatywę, możemy nabrać powietrza, odetchnąć, zaśmiać się, nie ulec szantażom. Uwolnić się, nie czekając, aż ktoś nas uwolni.

Szóstka aktorów - wspaniałych! - zamienia się rolami, raz są matką, raz córką, siedzą w oparach bagien Missisipi lub w czterech ścianach domu, i odprawiają rytuały matki i córki. Matka - ofiara ocalała z Holocaustu, której nieprzetrawiona trauma wciąż odbija się trupem. Córka - ofiara matki, zakładniczka jej wspomnień, zmuszona do słuchania wciąż na nowo historii, w której nie ma dla niej miejsca, bo przecież zdaniem matki córka z Niczym nie ma Niczego Wspólnego, nie jest partnerką w tej rozmowie, jej głos nie ma znaczenia, matka zagarnia całą przestrzeń do własnej niezmiennej narracji, zniewala córkę, próbuje ją sprowadzić do roli Ucha. Ta matka to też nasza Ojczyzna, przeciw której możemy się buntować, walczyć o prawo do własnego głosu, ale bez przesady, szantaż wisi w powietrzu, zaraz się poprawimy i powiemy grzecznie "w naszym kraju", bo Ojczyzna to matka cierpiąca i nie ma tutaj miejsca na żaden dystans.

A na spektaklu byłam z moją córką. Siedziałyśmy osobno, nie widziałam jej reakcji, ale byłam pewna, że czuje to samo, bo zwykle odbieramy świat podobnie. Tym razem było inaczej. Nie podobało jej się, hałaśliwość, częste powtórzenia, które mnie bawiły najbardziej. Ta matka sama w czterech ścianach, ten szantaż odwieczny, to zabij mnie, jak ci się nie podoba, na nią nie działał. Optymistyczne.

Hanna Samson
samson.blox.pl
28 marca 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...