Psychoterapia

"Burza" - reż: Maja Kleczewska - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

"Burza" Williama Szekspira w reżyserii Mai Kleczewskiej łączy elementy atrakcyjnego widowiska i seansu terapeutycznego

Publiczność z podnieceniem czekała na to, co zaprezentuje duet Maja Kleczewska (reżyseria) i Łukasz Chotkowski (dramaturgia). Apetyty zostały zaostrzone serią wywiadów, w których twórcy ujawnili, że w przygotowaniu spektaklu ważną rolę odgrywały sny i tzw. ustawienia hellingerowskie, polegające na terapii za pomocą "ustawiania" pacjenta w różnych konfiguracjach rodzinnych.

Z oryginału "Burzy" Kleczewska zostawiła główne postaci i zarys fabuły, uzupełniając ją monologami i scenami, będącymi wynikiem improwizacji aktorskich. Zaczyna się od uczty weselnej Mirandy i Ferdynanda, a więc od tego, co nastąpić miało już po zakończeniu akcji komedii. Potem przenosimy się na wyspę, na której 12 lat żyli Prospero i jego córka Miranda. Prospero Michała Jarmickiego to przytłaczający fizycznością poczciwy obżartuch. Miranda Marty Nieradkiewicz jest dzika i nieokiełznana, a kiedy na wyspie zjawia się Ferdynand (Piotr Jankowski), odgrywają rodzaj zwierzęcego rytuału. Nie wszyscy widzowie mogli spokojnie patrzeć jak aktorka miele w ustach ciastko, po czym jej partner wyjada tę papkę. Dyskomfort (chyba z założenia) wywoływała też scena z udziałem pijaczka Stefano (znowu Jankowski), trefnisia Trynkulo (Małgorzata Witkowska) i potwora Kalibana (Michał Czachor), w której nastąpiła jakby erupcja skrywanych dotąd emocji.

Tu warto postawić pytanie, czy spektakl pomyślany jako seans terapeutyczny nie wyklucza widza z rozmowy, stawiając go na pozycji podglądacza? Tylko raz, na samym końcu, aktorzy skierowali się wprost do widowni. Może to za mało, żeby uzasadnić potrzebę rozgrywania psychodramy?

"Burza" Kleczewskiej to rzecz o piekle, z którego można wyjść uznając swoje winy. Alonso (Michał Guzowski) i jego syn Ferdynand jednają się w strugach deszczu. Na scenie zjawia się też owczarek niemiecki, symbol traum, którym trzeba stawić czoło. W końcu nadciąga burza - wicher dosłownie i w przenośni oczyszcza wyspę. Następuje rozpogodzenie i pogodzenie zwaśnionych. Antonio (Artur Krajewski) tuli do siebie brata Prospera, którego niegdyś zdradził. A jednak niepokój pozostaje, wszak w jednym z monologów pojawia się wizja apokalipsy.

Na wielki szacunek zasługują nasi aktorzy, którzy z poświęceniem rzucili się w psychoanalityczną burzę, zaproponowaną przez reżyserkę. To dzięki nim ten spektakl ogląda się mimo wszystko z zainteresowaniem. Dobra, czyli współtworząca klimat przedstawienia jest scenografia Katarzyny Borkowskiej, muzyka Piotra Bukowskiego oraz reżyseria światła i wideo Bartosza Nalazka.

Jarosław Jakubowski
Express Bydgoski
8 lutego 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia