Publiczność ma sen

"Ala ma sen" - reż. Paweł Passini - neTTheatre w Lublinie

Paweł Passini, w Centrum Kultury w Lublinie, zafundował mi głęboki sen. A sen miał być nie mój, a Alicji. Tej z krainy czarów.

Passini ma od lat rozpoznawalny styl. W jego przedstawieniach roi się od techniki. W niedawno wyremontowanym lublińskim Centrum Kultury wydaje się, że chciał zaprezentować wszystkie możliwości tej sceny. Jest zatem interaktywna podłoga, są projekcje wideo wtopione w dziurę w kształcie, a jakże, lustra. Są też imponujące kostiumy, a smugi świetlne krążą po scenie i widowni, dzięki aktorowi ubranemu w małe lusterka. Wyobraźnia reżysera robi wrażenie. Ale sen to, czy... dyskoteka. Światło, magiczne obrazy, transowa muzyka, dziwaczne postaci, snująca się, zdezorientowana Alicja – oglądamy wszystko co potrzebne, żeby stworzyć wielkie oniryczne widowisko. Ocierające się jednak o kicz.

W spektaklu Pawła Passiniego brakuje... sensu. Niby – jak we śnie. Z tym, że we śnie, ten sens zazwyczaj jest. Nasz mózg próbuje poukładać, czasem w surrealistyczną całość, fragmenty otaczającej nas rzeczywistości. Jednak, o czym śni lubelska Alicja – nie wie ona sama do końca spektaklu. Ba, nie wie nawet czy to jej sen, czy to ona krąży w czyimś śnie. A jeśli w czyimś, to w czyim?

Gry słów, skojarzeń, absurdalne dialogi brzmiały raczej jak pseudo-filozoficzne zabawy. Bo czym ma być wplecenie w tekst Lewisa Carrolla fragmentu „Życia snem" Calderona, recytowane przez Kapelusznika? Czy przykładowo postać Myszy, która okazuje się przemyconą nielegalnie Ukrainką?

Wszystko to sprawiawrażenie pogoni za efektem. Denerwująca była też, często występująca w spektaklach Passiniego, maniera podpowiadania aktorom co mają robić, a nam co mamy myśleć. Szczególnie, gdy postaci dramatu miały wyjść do ukłonów, a my – z sali, brzmiało to nazbyt pretensjonalnie.

Marcin Wasyluk
miernik Teatru
30 listopada 2013
Portrety
Paweł Passini

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia