Pudełko zwane teatrem

\'Pudełko" - Studio Teatralne BLUM w Poznaniu

Dość oczywiste wydaje się stwierdzenie, że im szybciej pozwoli się dziecku poznać świat teatru, tym lepiej. Młody (a czasem po prostu mały) widz ma szanse doświadczyć tego, co jest istotą teatru-iluzji. Może rozwijać swoje emocje, wyobraźnię i wpuszczać w granice własnego małego świata dodatkowe treści. Tyle teorii. Problemy zaczynają się w praktyce, bo przedstawienia dla dzieci nie są prezentowane zbyt często, a Scena Młodego Widza jest mglistym telewizyjnym wspomnieniem.

Brakuje też przedstawień, które mogą oglądać tacy przyszli wielbiciele teatru, którzy jeszcze nie nauczyli się mówić. Naprzeciw zapotrzebowaniom rodziców, chcących by ich pociechy bardzo szybko zaczęły kontakt z teatrem wychodzi poznańskie Teatralne Studio BLUM. W repertuarze ma zarówno spektakle dla dorosłych i młodzieży, jak i te kierowane do bardzo młodych widzów w wieku od roku do pięciu lat. Jednym z takich spektakli jest „Pudełko”, autorski spektakl Lucyny Winkel, Artura Szycha i Katarzyny Pawłowskiej, który miał swoją premierę podczas poznańskiego Biennale Sztuki dla Dziecka w 2007 roku,  
a ostatnio prezentowany był na scenie klubu Dragon w Poznaniu.    

Na scenie trzy postaci, ni to pajacyki, ni to krasnoludki i ono, pudełko. Przewiązane tęczową wstążką intryguje, pociąga, ale i budzi strach. W końcu odważni bohaterowie decydują się otworzyć pudełko. Co jest w środku? Kolejne pudełko! A w nim? Jeszcze jedno i tak wielokrotnie, bo pudełek jest tyle ile kolorów tęczy a ostatnie... ale o tym za chwilę. 

Każde pudełko jest inne, ma inny rozmiar, kolor, fakturę i mieści w sobie inną zawartość. Niebieskie zawiera wodę, którą można na siebie pryskać, w której można pływać, ale i tonąć. Pomarańczowe i włochate jest jak kot, który niby sennie mruczy, ale gdy trzeba potrafi fuknąć. Zielone, trawiaste kryje w sobie odgłosy ptaków, tych wspaniałych wolnych i lotnych, śpiewających gdzieś wysoko na drzewach i tych całkiem zwykłych, kwaczących na wiejskich podwórkach. W żółtym pudełku zamieszkał śmiech, trudno zachować poważną minę, gdy śmiech zaczyna przejmować władzę nad aktorami, każdemu nakazując śmiać się w inny sposób, choć równie wesoło. Nie można oprzeć się też afrykańskim rytmom zamkniętym w fioletowym pudełku, zew dżungli odzywa się w przecież czasem w każdym z nas. 

Ciekawość tego, jak wygląda i co kryje kolejne pudełko jest główną osią spektaklu, budującą stopniowo narastające napięcie. Jednocześnie zachowano, tak ważny dla dzieci, element powtarzalności, jakim jest taniec wokół pudła, poprzedzający kolejne odkrycia. A jak wygląda ostatnie pudełko? Ostatnim elementem jest lustrzany sześcian, puszczający po sali setki świetlistych „zajączków”. Sześcian, który odbija i trochę zniekształca nasz świat. Błyszczący i jasny, zwieszony nad ustawioną z pozostałych pudełek piramidą, jest jak gwiazda na czubku choinki, albo słońce nad tęczą. Albo jak uśmiech dziecka, które mogło wejść w niezwykły świat wyobraźni. Bo właśnie na grze wyobraźni opierają się wszystkie działania z pudełkiem. Nie na darmo Herbert jeden ze swoich wierszy zatytułował „Pudełko zwane wyobraźnią”. Dorośli mogą szukać sensów, interpretować i analizować, ale dzieci, które dały się porwać czarowi tęczowego pudełka, po prostu wiedzą o co chodzi. Aktorzy pomagają w tym grą jasną, opartą na znanych, łatwo rozpoznawalnych gestach  i onomatopejach, ale przy całej prostocie przekazu nie ma w nim nic z prostactwa. Jest za to teatralność i ogromna doza fantazji.  

Po skończonym spektaklu widzowie mogą podejść do aktorów i rekwizytów. I to obserwacja kontaktu małych teatromanów z pudełkami pozawala jednoznacznie stwierdzić, że większość właśnie złapała bakcyla teatru. Gdy dziewczynka dotyka włochatego kociego pudła, nie ma  w tym nic ze zwykłego dotykania kartonu, jest tylko głaskanie kota. Kiedy chłopiec otwiera jedno z pudełek i zagląda do niego, nie robi tego po to, by sprawdzić co jest w środku, ale naśladuje widziany wcześniej gest aktora. 

Teatr jest jak pudełko. Teatrolodzy mówią przecież o scenie pudełkowej. Teatr jest jak pudełko z Herberta, bo wymaga wyobraźni. To otwierana mocą dziecięcej fantazji brama do innego świata. Widzowie „Pudełka” na pewno raz wpuszczeni do teatralnego pudła, nie będę chcieli z niego szybko wyjść.

Katarzyna Wojtaszak
Dziennik Teatralny Poznań
23 maja 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia