Pytanie o miłość

"Sceny z życia małżeńskiego" - reż. Barbara Sass - Teatr Kamienica, Warszawa

Premierowe „Sceny z życia małżeńskiego" na podstawie sztuki Irgmana Bergmana w reżyserii Barbary Sass w Teatrze Kamienica od początku wciągają w pozornie doskonały świat spełnionej prawniczki Marianny (Justyna Sieńczyłło) – oraz odnoszącego sukcesy naukowe - psychologa, Johana (Piotr Grabowski).

Intrygująca dramaturgia, bogata w gorzkie, lecz życiowe prawdy – czy potrzeba czegoś więcej do oddania kryzysu i niezrozumienia dwojga ludzi? Konwencja Barbary Sass jest mocną, wzbudzającą skrajne emocje ilustracją zaniku miłości, obnażającą bezwzględność, zdawałoby się przyjaciół, względem siebie.

Akcja przedstawienia rozpoczyna się wywiadem dla magazynu, w którym bohaterzy są przedstawiani jako ideał związku. Główni bohaterzy wydają się szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci i dziesięcioletnim stażem. Rozpad związku bliskich przyjaciół wyzwala ich własne, głęboko skrywane żale, a konsekwentny brak szczerości skutecznie odsuwa ich od siebie. Johan w końcu nie wytrzymuje napięcia i decyduje się na romans z dużo od siebie młodszą Paulą, tym samym w bezwzględny sposób porzuca małżonkę. Początkowo potulna i usłużna Marianne - mimo poczucia osamotnienia i poniżenia – za wszelką cenę próbuje walczyć o związek. Jednak jej mąż, okrutnie manifestując zalety kochanki, w końcu niszczy resztki uczucia, jakie żywiła do niego porzucona żona. W kolejnych scenach przedstawienie ukazuje zaskakującą zamianę ról – jakby wzmacniającą i stwórczą rolę cierpienia – w którym to Marianne nabiera wiary w siebie, poznaje nowego partnera i zaczyna żyć pełnią życia, natomiast Johan - mimo małżeństwa z kolejną partnerką, nadal jest nieszczęśliwy. Bohaterzy mimo na nowo „poukładanego" życia osobistego, czują pustkę. Dopiero ujawnienie zadawnionych żali i kłamstw względem siebie oraz wspólna samotność, pozwalą na uczciwą relację i swobodę w stosunkach tych dwojga.

W spektaklu dotyka głęboka autentyczność bohaterów. Momentami wydaje się wręcz, jakby poszczególne sceny był dedykowane indywidualnemu widzowi. Inscenizacja Sass doskonale oddaje irracjonalność zachowań i spektrum nastrojów, gdzie namiętność z łatwością przechodzi w nienawiść (scena pobicia Marianne przez Johana). Dialogi również są bardzo współczesne i „mocne" – na każdą rekację czeka się w napięciu. Często padają ostre, raniące słowa - podkreślające bezwzględne okrucieństwo względem siebie małżonków. Zarówno stwierdzenia wystepujące w rozmowach bohaterów, jak i sam spektakl, mają bardzo głęboki wydźwięk. Nie jest to jednak przedstawienie pozwalające się odprężyć, wręcz przeciwnie –porusza i poddaje w wątpliwość życiowe wartości. Po spektaklu wychodzi się z mnóstwem refleksji i przemyśleń, lecz niekoniecznie optymistycznych. Sztuka Bergmana bezwzględnie demaskuje ciemną stronę naszej natury, wywołuje smutek i uzmysławia samotność człowieka stawiając pytanie czy w dzisiejszym świecie istnieje jakakolwiek szansa na szczerość i miłość.

Akcja przedstawienia jest zmienna, dzięki podziałowi na „odcinki" spektakl nabiera nieco serialowej struktury, przez co łatwiej zorientować się w przestrzeni czasu bohaterów. Barbara Sass stawia raczej na fabułę i treść sztuki Bergmana, niż na wyszukaną formę. Wykorzystaną muzykę, rekwizyty oraz grę świateł sprowadzono do minimum.

Sumując, spektakl opowiada o iluzjach i kłamstwie, które pod płaszczykiem uproszczenia życia, krzywdzą i pogłebiają problem bohaterów. Trafnie pokazano w jaki sposób siły i role w związku mogą się zmieniać i jak, pomimo wieloletniej znajomości, nie jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka do końca. Oglądając „Sceny z życia małżeńskiego" można odnieść wrażenie obserwacji sytuacji z własnego życia. Sytuacje obnażające niekiedy komizm i absurd postrzegania człwieka, pokazano między innymi w scenie, w której Johan podejmuje decyzję o rozstaniu z żoną, a jedynym powodem zmartwień obojga bohaterów wydaje się absencja pary na urodzinach ojca.

Barbara Sass niewątpliwie podjęła się trudnego zadania - pokazania niedoskonałości charakterów oraz zawiłości relacji damsko-męskich, subtelnie i stanowczo zarazem uwypuklonych w sztuce Bergmana. Przedstawienie polecam, jednak zdecydowanie dorosłej i dojrzałej widowni, w przeciwnym wypadku spektakl może być albo niezrozumiany albo zbyt drastyczny, gdyż jest stosunkowo ciężki w odbiorze.

Magdalena Godlewska
Dziennik Teatralny Warszawa
28 stycznia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...