Raczej małe narracje

35. Krakowskie Reminiscencje Teatralne

W niedzielę, ostatni dzień Reminiscencji, pokazano trzy spektakle - i wszystkie mówiły o historii z osobistej perspektywy

"Mała narracja" Wojciecha Ziemilskiego to monodram - choć to określenie niezbyt pasuje do spektaklu. Ziemilski nie jest aktorem, nie wykonuje też cudzego tekstu. Jest reżyserem i artystą wideo, a tekst jest jego autorstwa. Ziemilski przystąpił do pracy nad "Małą narracją" w trudnej sytuacji rodzinno-politycznej. Jego dziadek Wojciech Dzieduszycki został przez IPN ujawniony jako wieloletni agent. Wnukowi mieszkającemu za granicą, nieidentyfikującemu się z polskimi problemami, rocznicami, martyrologią młodemu artyście, zajmującemu się tworzeniem własnej tożsamości, przyszło zmierzyć się z historią. Historią, która wkroczyła do jego rodziny. "Mała narracja" to nie tylko próba zbadania prawdy o dziadku (zwłaszcza że Ziemilski dysponuje jedynie artykułem IPN i tekstami z gazet), lecz także próba określenia siebie w zmienionych nagle okolicznościach. Zapis pełnej wahań drogi prowadzącej do wykładu w teatrze.

"V (F) ICD-10. Transformacje" to spektakl, by tak rzec, pełną gębą. Artur Pałyga (tekst) i Paweł Łyska (reżyser) opowiadają o najnowszych dziejach Polski poprzez ludzi, którzy bytują na marginesie - w szpitalu psychiatrycznym. Pomysł i historie ludzkie ciekawe (Pałyga oparł się na autentycznych losach pacjentów, z którymi prowadził warsztaty), ale wykonanie rozczarowujące. Publiczność usadzono w jednym rzędzie dookoła miejsca gry - za plecami widzów ustawiono wielkie fotografie dokumentujące wydarzenia 20-lecia. Wałęsa, Mazowiecki, papież, Szymborska, Michael Jackson... Wielkie wydarzenia i wielcy ludzie tworzą ironiczny komentarz do losów niedoszłej kosmonautki, informatyczki, która w pewnej chwili nie była w stanie położyć rąk na klawiaturze, niewidomego, schizofrenika, patologicznej kłamczuchy. Oni też zaznali nowego, ale inaczej niż zdrowi - poczuli zmianę zapachów ulicy, doświadczyli lęków nieznanych w poprzedniej epoce.

Opowieści wykluczonych tworzą alternatywną historię, być może bliższą powszechnemu doświadczeniu niż wielka historia. Kłopot z tym, że do tych opowieści trzeba się przebijać przez nieznośnie agresywną formę teatralną. Nie chodzi o to, że uniemożliwia się widzom litościwe pochylenie nad skrzywdzonymi - to akurat zabieg słuszny. Ale pod aktorskimi sposobami grania pacjentów z dysfunkcjami trudno dogrzebać się ludzi. Jedynie Michał Czachor i Karolina Adamczyk tworzą ciekawsze i prawdziwsze postaci.

Na zakończenie festiwalu wystąpiła Compagnia Pippo Delbono. Zespół gościł już w Polsce - w Poznaniu i Wrocławiu - zbierając zachwyty krytyków i widzów. Delbono ma licznych wielbicieli, nic więc dziwnego, że publiczność szczelnie wypełniła widownię Rotundy. I trochę się rozczarowała. Delbono pokazał "La Rabbia", spektakl sprzed 15 lat, rzadko obecnie grany. Może to sprawiło, że kogoś, kto widział późniejsze przedstawienia ("Urlo", "La Menzogna", "Questo buio feroce") czy choćby o nich czytał, reminiscencyjny spektakl rozczarował. Był ciekawy, ale nie olśniewający. To właściwie monodram Delbono, spektakl-hołd dla Pasoliniego. Delbono jest aktorem sugestywnym i charyzmatycznym, przy czym jego obecność na scenie ma charakter na pół prywatny. Teksty Pasoliniego (oraz Geneta i Rimbauda) czyta z kartek wydobywanych z kieszeni - nie chce ich recytować, chce się nimi z publicznością podzielić. Daje do zrozumienia, że się z nimi identyfikuje, że to również jego wyznanie. Wiersze mówią o miłości (homoseksualnej), o rewolucji, o nierówności społecznej.

Delbono tworzy ubogi, tandetny teatrzyk, daje nam - jak mówi - "trochę atmosfery lat 60.". Sentymentalne przeboje śpiewa chudy, wysoki chłopak, raz w garniturze, innym razem w damskiej sukience i gigantycznych szpilkach. Jest też chórek, w finale pojawiający się w anielskich skrzydłach.

"La Rabbia" znaczy "wściekłość", ale wściekłości w tym przedstawieniu nie ma, raczej trochę wyblakły sentymentalizm.

Joanna Targoń
Gazeta Wyborcza Kraków
28 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia