Radość i lęk, czyli teatr otwiera drzwi
Rozmowa z Pawłem SzkotakiemDyrektorzy będą borykać się z różnymi problemami, głównie z problemem bezpieczeństwa. Dotychczasowe rekomendacje mają ogólny charakter, natomiast szczegółowe procedury, jak się można zachowywać teraz w teatrze, jak teatr ma funkcjonować, za to odpowiedzialny jest właśnie dyrektor. Powinien mieć fachowe, medyczne wsparcie.
Z Pawłem Szkotakiem - reżyserem i szefem Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów w Polsce - rozmawia Gabriela Pewińska.
Gabriela Pewińska: Jako reżyser będzie Pan mógł, w nowych warunkach funkcjonowania teatrów, pozwolić sobie na wieloobsadowe spektakle, jak to, które pokazał Pan ostatnio w Operze Bałtyckiej?
Paweł Szkotak - Jestem na tego typu rewolucję przygotowany. Dosyć często moje spektakle realizowane w Teatrze Biuro Podróży pokazywałem w krajach islamskich, a więc dość odmiennych kulturowo, gdzie pocałunek, czy dotyk kobiety i mężczyzny na scenie nie jest możliwy. Wiele razy musiałem na potrzeby tamtych spektakli tak aranżować sceny, by w ogóle mogły zostać pokazane.
Chce Pan powiedzieć, że obwarowania jakim poddane będą teraz teatry to wyzwanie dla reżyserów?
- Dla reżyserów to może być niejako przymusowa inspiracja, ograniczenia często wyzwalają wyobraźnię, pobudzają kreatywność. Myślę już jak to wykorzystać w mojej następnej realizacji "Cosi fan tutte" w Operze Novej w Bydgoszczy.
Kreatywność reżysera z jednej strony, z drugiej strony obawy aktorów, którym przyjdzie pracować w nowych warunkach.
- Pełni obaw są aktorzy, ale i muzycy. Zwłaszcza operowi, grający w kanale orkiestrowym. Szczególny kłopot mają ci grający na instrumentach blaszanych i drewnianych, zdani na dużą emisję śliny. Mimo że data odmrażania teatru, czyli 6 czerwca jest coraz bliżej, sądzę, że nie wszystkie teatry operowe skorzystają z tej szansy. A jeśli, to raczej w mniejszych formach, choćby recitalowych. Raczej trudno będzie, przynajmniej na początku, o pełnowymiarową realizację. Lęk wśród artystów i realizatorów jest zrozumiały. Sam zaczynając współpracę w Teatrze Powszechnym w Łodzi jestem pełen obaw, zetknę się z tak dużą grupą ludzi po raz pierwszy od stycznia. Targa mną z jednej strony ciekawość i radość, że już można, z drugiej niepokój, ale trzeba go powoli oswajać. Sytuacja wróci do normy, taką mam nadzieję.
W najtrudniejszej sytuacji są odpowiedzialni za zdrowie tak pracowników, jak i widzów, dyrektorzy teatrów.
- Inna będzie sytuacja w teatrze, który zaproponuje kameralny spektakl, gdzie widzów można będzie spokojnie rozsadzić zachowując bezpieczną odległość. Inaczej będzie w teatrze operowym, musicalowym czy w teatrze dla dzieci. Dyrektorzy będą borykać się z różnymi problemami, głównie z problemem bezpieczeństwa. Dotychczasowe rekomendacje mają ogólny charakter, natomiast szczegółowe procedury, jak się można zachowywać teraz w teatrze, jak teatr ma funkcjonować, za to odpowiedzialny jest właśnie dyrektor. Powinien mieć fachowe, medyczne wsparcie. Druga sprawa to ekonomia. Granie dla publiczności usadzonej w szachownicę, z pięćdziesiędoprocentowym wypełnieniem widowni, to generuje poważne problemy finansowe.
Słynne zdjęcie mocno przerzedzonej widowni z teatru The Berliner Ensemble - smutny widok.
- Daje do myślenia. Jesteśmy na pewno w okresie przejściowym, z drugiej strony wiem, że są teatry, które ucieszyły się, że mogą wrócić do grania i planują premiery w czerwcu.
Nowy Teatr w Słupsku wymyślił teatr samochodowy.
- Nowa sytuacja, nowe formy kontaktu, choć na pewno wszyscy jesteśmy spragnieni relacji bezpośredniej aktor - widz. Jakimś rozwiązaniem są przedstawienia plenerowe, tu widzowie będą się czuli bezpieczniej.
Co do ekonomii, z pewnością są teatry, które nie udźwigną nowej sytuacji. Są takie, które nie zdecydują się grać do końca sezonu, to głównie te największe sceny.
- Wszystko działa na niekorzyść: ogromna skala przedsięwzięcia, orkiestra w kanale, do połowy wypełniona widownia plus utrata wpływów z biletów. Jest spora grupa teatrów w Polsce, dla których środki pochodzące ze sprzedaży biletów stanowią ważną pozycję w budżecie. Wśród teatrów trójmiejskich, które ucierpiały przede wszystkim jest na pewno Teatr Muzyczny w Gdyni. Ale i Opera Bałtycka. Czerwcowa data odmrażania to tylko sygnał, nie oznacza, że można iść w teatrze, w kulturze w ogóle, realizacyjnie na całość. Nie we wszystkich teatrach 6 czerwca będzie można zasiąść na widowni. Teatry muszą się przygotować, nastawić na wzmożony reżim sanitarny. Są grupy odbiorców, o których będzie teraz bardzo trudno, jak choćby najnaje. Trudno mi sobie wyobrazić, by tak młodzi widzowie byli w stanie zachować w teatrze reżim odległości.
Mówi się, że świat, a i teatr po pandemii nie będzie już taki sam.
- Z jednej strony tak, bo ludzie będą rzadziej padać sobie w ramiona, z drugiej, myślę, że będą bardziej doceniać kontakt żywego aktora z widownią. Stanie się jeszcze bardziej pożądany, mam nadzieję, że nie ekskluzywny.
Widzowie w maseczkach. Może na scenę wrócą antyczne maski?
- Kto wie... Jedno się nie zmieni, zawsze będzie w człowieku chęć spotkania z drugim człowiekiem, który opowie mu jakąś historię.
Są ustalone już normy współpracy na scenie?
- Te pierwsze, które spotkały się z krytyką Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, Unii Teatrów i Gildii Reżyserów miały dość ogólny charakter, czekamy na następne rekomendacje, odbyło się już jedno spotkanie dyrektorów z epidemiologiem i szereg cennych uwag padło. Każdy dyrektor sam musi stworzyć procedury, potem skonsultować je z Sanepidem. Wspieramy siebie nawzajem. Będziemy uczyć się od siebie. Są sceny, które takie normy już ustaliły. 6 czerwca tuż, tuż...
___
Paweł Szkotak - reżyser, psycholog, twórca teatru Biuro Podróży, prezes zarządu Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów. Urodził się 2 września 1965 w Bydgoszczy. Przez 13 lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Polskiego w Poznaniu. Jest laureatem wielu nagród. Najważniejsze to: nagroda Kapituły Miasta Poznania, nagroda Fringe First, Critics Award i Hamanda Award na Festiwalu Teatralnym Fringe w Edynburgu dla spektaklu Carmen Funebre, nagroda Ministra Kultury, nagroda Ministra Spraw Zagranicznych, medal Gloria Artis, Paszport Polityki w dziedzinie teatru, otrzymał także Złoty Krzyż Zasługi z rąk Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Jego przedstawienia trafiały na festiwale teatralne w Bogocie, Chicago, Delhi, Filadelfii, Meksyku, Nowym Jorku, St. Petersburgu czy Seulu oraz prawie wszystkich krajach europejskich. Założony przez niego Teatr Biuro Podróży jest jednym z najbardziej uznanych polskich teatrów alternatywnych.