Radość przemijania

"Szczęście" - reż. Andrzej Dopierała - Teatr Bez Sceny w Katowicach

Starość nie radość zwykło się mawiać. I rzeczywiście wraz z upływem czasu ludzka forma zaczyna szwankować. Wypadają zęby i włosy. Mięśnie wiotczeją. Język kołowacieje. Libido spada. A do tego również umiejętności poznawczo-myślowe słabną. Proces ten zaczyna przyspieszać po 50. Buddyjska prawda mówi, że umieramy z każdym oddechem.

Czy to jednak znaczy, że w jesieni życia nic nas już nie czeka? Niekoniecznie. Nawet wówczas może spotkać nas coś dobrego. Dotyczy to także życie uczuciowego. Ponoć na miłość nigdy nie jest za późno. Taki wniosek można przynajmniej wyciągnąć po seansie spektaklu "Szczęście". Ta dwuosobowa sztuka autorstwa Erica Assousa wystawiana jest w katowickim Teatrze Bez Sceny. Kameralny nastrój panujący w tym przybytku kultury idealnie nadaje się do tego właśnie dzieła, opierając się na bliskiej relacji aktor kontra widz.

Bohaterami "Szczęścia" jest dwoje dojrzałych osób. Luiza (Anna Kadulska) oraz Aleksander (Andrzej Dopierała) poznają się pewnego wieczora, by ostatecznie spędzić ze sobą weekend. Trzeba zaznaczyć, że inicjatywa ta wychodzi ze strony kobiety. To jej intryga doprowadza do tego, że mężczyzna zostaje poniekąd uwięziony w należącym do niej mieszkaniu. Nie chce ona bowiem dopuścić, aby ich znajomość pozostała jedynie przelotnym romansem. On jest początkowo zirytowany tą grą, lecz po jakimś czasie sam przyjmuje narzucone warunki. Prowadzi do to szeregu spotkań i burzliwych rozmów, których efektem jest trwały związek. Nie jest on jednak pozbawiony wad, napędzanych przez obopólne wątpliwości i wahania nastrojów. Żeby przekonać się, czy całość zakończy się happy endem najlepiej udać się osobiście do teatru.

Teatr Bez Sceny oferuje widzom niespotykaną gdzie indziej rozrywkę. Jak sama nazwa głosi, nie posiada on sceny, więc kontakt publiki z aktorami jest tu wręcz namacalny. Do tego stopnia, że momentami aż korci człowieka, by wejść z nimi w interakcję. Na szczęście nikt nie ulega tym natrętnym myślom. Scenografia przedstawienia jest, tak samo, jak jego wnętrze, bardzo skromna. Mimo to z łatwością wyobrazić sobie można to, czego nie widać. Elementy wyposażenia sceny jak najbardziej spełniają swoją funkcję, będąc wystarczającymi do stworzenia czegoś z niczego. Panujący wewnątrz spokój tworzy perfekcyjną aurę do całkowitego zanurzenia się w treść oraz klimat spektaklu. Bliskość artystów sprawia, że nabiera on prawdziwie prywatnego charakteru. Jest to na pewno niezapomniane przeżycie zarówno dla teatralnych starych wyjadaczy, jak i nowych miłośników sztuki.

"Szczęście" dotyka uniwersalnych motywów, od których właściwie nikt nie będzie w stanie uciec. Każdy bowiem się starzeje i w pewnym momencie zostanie skonfrontowany z zagadnieniami, których przedstawienie dotyka. Mimo iż może skłaniać ku refleksji, daleko mu do powagi. Fabuła spektaklu obudowana została komediową fasadą. Wiele jest w nim momentów budzących rozbawienie. Obie postacie mają silną osobowość, są emocjonalne oraz potrafią rewanżować się ostrą ripostą, co sprawia, że spektakl przebiega w pogodnej atmosferze. Można powiedzieć, że daje on nadzieję tym, którzy być może ją już stracili i wlewa nieco otuchy w samotne serca. Całość na swoich barkach dźwigają aktorzy, którzy zwycięsko wychodzą z zadania dostarczenia widzom relaksującej odskoczni od świata zewnętrznego. Ich brawurowy występ jest atrakcją samą w sobie, decydując o tym, że wieczór spędzony w teatrze należeć będzie do udanych.

Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
20 lipca 2024

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia