Raport o lubelskich kulturalnych pod-bojach

Andrzej Molik

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najbardziej rozchwytywanym obecnie w kraju spektaklem są Bracia Karamazow wg Fiodora Dostojewskiego naszego, działającego w CK Teatru Provisorium, w reżyserii Janusza Opryńskiego.

Provisorium rozchwytywane i Mądzik w tle
Popremierowe (czerwiec 2011) laury zadziałały na organizatorów rozlicznych festiwali i przeglądów teatralnych jak rubinowa płachta na byka i za obowiązek poczytują sobie zaproszenie „naszych”, żeby dowartościować wydarzenie, które firmują. Skoro uznaliśmy w poprzednim wpisie marzec jako przełom po zimowej zapaści w kulturze, to – uwzględniając liczbę eksportowych (poza Lublinem, ale też już z zaliczeniem eskapad zagranicznych) występów Provisorium – nie znajdziemy konkurencji. Proszę oto, 13 marca Bracia zostali zaprezentowani w ramach Alternatywnych Spotkań Teatralnych Klamra w Toruniu w legendarnym (piszący te słowa smakował legendę już w 1968 roku!) Studenckim Klubie Pracy Twórczej Od Nowa. Tu dodatkowa ciekawostka z kręgu lubelskiego. Gościem specjalnym festiwalu był Leszek Mądzik, twórca Sceny Plastycznej KUL, który pokazał na wystawie swoje plakaty a także zaprojektował plakat do aktualnej edycji toruńskiego festiwalu. W pięknym mieście jedynego, obok lubelskiego, autentycznego, zachowanego Starego Miasta, nie był – co się zdarza niezwykle rzadko, bo na ogół siedzi w czasie przedstawień obok odpowiedzialnego za światła i dźwięk Piotra Szamryka – obecny mistrz Opryński. Przebywał już w Katowicach, zaproszony do jury XIV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje (do legendy Provisorium zapewne przejdzie „ustawianie” przez Janusza na odległość, przez komórkę szczegółów technicznych spektaklu, co w absolutną konsternację wprowadziło obsługę sceny „Od-nowy”). Ostatniego dnia górnośląskiego festiwalu, 18 marca, zdaje się, że już po ogłoszeniu werdyktu ze zdobywcą głównej nagrody, Laurem Konrada, w czasie uroczystego zamknięcie Intepretacji Provisorium pokazało Braci Karamazow jako spektakl mistrzowski. Jakby tego było mało, dwa dni później, po szybkim przemieszczeniu się ekipy ze Śląska na Warmię i Mazury, 20 marca Bracia zostali zaprezentowani w ramach Olsztyńskich Spotkań Teatralnych na Scenie Centrum Edukacji i Kultury. Po spektaklu odbyło się jeszcze spotkanie z Januszem Opryńskim z cyklu Rozmowy o teatrze. Prowadziła Elżbieta Lenkiewicz. Jakby ktoś wątpił w mobilność najnowszego przedstawienia Provisorium, donoszę, że 17 kwietnia  zaprezentowane zostanie w ramach 47. Przeglądu Teatrów Małych Form Kontrapunkt 2012 w Szczecinie.

Kamienie w Serbii
Niechże ta ostatnia informacja będzie dobrym pretekstem dla przejścia do kolejnego punktu raportu o lubelskich kulturalnych pod-bojach, tu już akurat zagranicznych. Prawie dokładnie pięć lat temu na łamach Kuriera Lubelskiego donosiłem: „Dotarła do nas niezwykle radosna wiadomość ze Szczecina. Spektakl Kamienie w kieszeniach firmowany przez lubelską Scenę Graffiti zdobył Grand Prix tegorocznego 42. Przeglądu Teatrów Małych Form Kontrapunkt 2007, który zakończył się w stolicy województwa zachodniopomorskiego. O Grand Prix, czyli Wielką Nagrodę Publiczności oraz statuetkę ufundowaną przez Prezydenta Miasta Szczecina rywalizowało w tym roku 10 teatrów z całej Polski i trzy teatry niemieckie, prezentując 18 przedstawień. Przypomnijmy, że bardzo dobrze przyjmowaną od jesiennej prapremiery w Warszawie i premiery lubelskiej tragikomedię Marie Jones, światowej już sławy irlandzki hit na dwóch aktorów brawurowo wyreżyserował lublinianin Łukasz Witt-Michałowski. W spektaklu grają Bartłomiej Kasprzykowski, aktora krakowskiego Teatru Słowackiego, znany z serialu TVN Magda M. i Szymon Sędrowski z naszego Teatru Osterwy, pamiętny Caligula ze spektaklu wg Camusa czy Don Juan ze sztuki Moliera. Wcielają się oni w sztuce w aż 14 postaci – dwóch głównych bohaterów z małej wioski, kilku jej mieszkańców oraz członków hollywoodzkiej ekipy, która nakręca tam film, budząc w chłopakach tęsknotę za karierą w wielkim świecie X Muzy. Kurier, serdecznie dziś gratulujujacy laureatom, od poczatku towarzyszył projektowi trzech wciąż jeszcze młodych artystów, którzy poznali się na planie filmu i serialu Przedwiośnie pod koniec lat 90. Dzięki naszym publikacjom zainteresował się nim Klub Graffiti, który stał się sponsorem i producentem przedsięwzięcia. Tam Kamienie w kieszeniach były prezentowane co poniedziałek”. Niebawem, po tym sukcesie Witt-Michałowskiem zaproponowano pracę w CK. Tam stworzył Scenę Prapemier InVitro, w ramach której, już odmieniony najnowszą sytuacją zawodową aktorów (Bartek podbija Warszawę, Szymon odszedł z Osterwy wraz z Krzysztofem Babickim do Teatru Miejskiego w Gdyni) spektakl jest eksploatowany. Provisorium, które w ramach pokazów przedstawienia wg Dostojewskiego gościło już poza granicami kraju w Kijowie, Mińsku i Moskwie (wkrótce Rumunia), dopiero się wybiera na Kontrapunkt i należy życzyć twórcom podobnego sukcesu. Tymczasem Kamienie… ruszyły po raz pierwszy poza polskie granice. Nie mogę równie radośnie jak pół dekady temu donosić o sukcesie odniesionym przez naszych w serbskiej stolicy Belgradzie na odbywającym się w dniach 9-17 marca Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Slavija 2012. Konkurencja była zacna – teatry z Azerbejdżanu, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Iranu, Rosji (2 spektakle z Uljanowska), Rumunii (2 sceny, w tym niemieckojęzyczna) i Serbii. Pokazane 13.03 lubelskie, zabawne Džepovi puni kamenja jakoś nie powaliły na kolana macedońsko-serbskiego jury. Ponieważ to ładnie brzmi i można rzecz bez bólu zrozumieć, odtworzę w oryginale werdykt tego gremium: „pošto je odgledao svih devet prikazanih festivalskih predstava, održao je sednicu u subotu, 17. marta 2012. godine i jednoglasno doneo sledeću odluku: Za najbolju predstavu u celini, ostvarenu na Jedanaestom međunarodnom pozorišnom festivalu Slavija 2012. Žiri proglašava predstavu Tengo, Fajdara Sakia, po motivima iz drame Medved, Antona Pavloviča Čehova, u izvođenju Pozorišta „Sina Group“ iz Teherana, Iran, i dodeljuje mu statuetu Don Kihot (główny laur – przyp. AM) – rad vajara Nikole-Kolje Milunovića”. Z tego, co wiem, Kamienie lada moment mają ruszyć w innym, wschodnim kierunku – do Mohylewa na Białorusi.  I szczęść Boże!

Robert antypodowy
Najdalej z naszych artystów zawędrował ten, który jest obecnie najsłynniejszym lubelskim, a może i polskim plastykiem. Podbijający z urokiem, ale i siłą walca Europę i jej zamorskie odpryski Robert Kuśmirowski. 17 marca dotarł na antypody (niesłusznie kojarzone głównie z Australią, a przecież chodzi o wszystkie rejony, gdzie ludzie chodzą do góry nogami), do argentyńskiej stolicy Buenos Aires. Nie wiem. Jeszcze z Robertem nie rozmawiałem po jego powrocie do macierzy w Warsztatach Kultury nieopodal wiaduktu Poniatowskiego, czy odnalazł tam natychające J. Opryńskiego ślady autora Trans-Atlantyku, alboż  czy przeżył przygody z interesu(interygu)-jących mnie Wielkich wygranych  Julio Cortázara. Wiem natomiast, że trafił w Ambasadzie RP na beton na miarę przepadłego PRL. To wtedy szermowało się przy byle okazji takimi stwierdzeniami, jak te, które znalazło się na oficjalnej stronie naszej placówki dyplomatycznej w mieście niezbyt odległym od końca świata – Patagonii. W krótkiej notce najważniejsze wydaje się – przy całym mym uznaniu dla twórczości Kuśmirowskiego – obrazujący nasze chciejstwo i kompleksy poważny, napędzający sukces polskiego przedstawicielstwa komunikat o naszym artyście pt. „rewelacja ostatniego Biennale Lyon”. Bogu dzięki, że w Internecie istnieje funkcja zwana linkami. Zdobywszy wiedzę, iż  „instalacje polskiego artysty można oglądać od 17 marca do 17 czerwca (jest czas, żeby się wybrać, nawet statkiem – polecam!) w Fundación Proa przy Av. Pedro de Mendoza 1929, Capital Federal”, po odpowiednim kliknięciu zyskujemy dużo większą wiedzę o wydarzeniu w fundacji, prezentującej Aire de Lyon, exhibicję  pod kuratelą Victorii Noorthoorn, która pełniła też funkcję „curadora de la 11ª Bienal de Lyon (2011)”. Postąpmy podobnie jak poprzednio, cytując – a sądzę, że i tu nie będzie problemów ze zrozumieniem treści – fragmenty z info Proa: „Los artistas que participaron de la Bienal, provenientes de diversas partes del mundo – Alemania, Argentina, Brasil, Colombia, Francia, Holanda, Irlanda, México, Perú, Polonia, Reino Unido, República Checa, Sudáfrica, Venezuela y Zimbabwe– exponen proyectos concebidos especialmente para los espacios de Proa u obras ya exhibidas el año pasado en la Bienal”. Do tego dochodzi konkretna, wcale nie wyróżniająca (może wyróżnił się sztuką, tego nie wiem – oby!) Roberta K. „lista de artistas participantes en Aire de Lyon incluye a Gabriel Acevedo Velarde (Perú), Zbynek Baladrán (República Checa), Ernesto Ballesteros (Argentina), Eduardo Basualdo (Argentina), Erick Beltrán (México), Diego Bianchi (Argentina), Katinka Bock (Alemania), François Bucher (Colombia), Virginia Chihota (Zimbabwe), Lenora de Barros (Brasil), Augusto de Campos (Brasil), Marina De Caro (Argentina), Julien Discrit (Francia), Marlene Dumas (Sudáfrica), Aurélien Froment (Francia), Michel Huisman (Holanda),  Christoph Keller (Alemania), Irina Kirchuk (Argentina), Eva Kotátková (República Checa), Robert Kusmirowski (Polonia), Luciana Lamothe (Argentina), Guillaume Leblon (Francia), Christian Lhopital (Francia), Laura Lima (Brasil), Jorge Macchi (Argentina), Cildo Meireles (Brasil), Bernardo Ortiz (Colombia), Garrett Phelan (Irlanda), José Alejandro Restrepo (Colombia), Tracey Rose (Sudáfrica),  Alexander Schellow (Alemania), Javier Téllez (Venezuela), Erika Verzutti (Brasil), Kemang Wa Lehulere (Sudáfrica) y Judi Werthein (Argentina). Ot, taki dziwny tłum nie do ogarnięcia przez Ambasadę PRL, pardon, RP!

Andrzej Molik
Molik.redblog.dziennikwschodni.pl
4 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...