Raport z Domu Zarazy

monodram Ryszarda Jaśniewicza "Przyjęcie"

Kto zaglądając do Domu Zarazy w gdańskiej Oliwie otarł się o scenę, nie może nie przyznać, że nic nie pasuje do niej tak, jak wisielcze poczucie humoru. Niedawno obejrzałem na tej scenie monodram Ryszarda Jaśniewicza "Przyjęcie". Sam smak

Sto smaków i sto przysmaków ze spiżarni Agaty Christie. Menu w tej szyderczej sztuce otwierają kotleciki mielone. Specialite de la maison. Palce lizać.

Diderot, smakosz czcigodny, w "Paradoksie o aktorze" powiada, że "nikt jeszcze nie stał się aktorem z umiłowania cnoty" (i dodaje: "z chęci oddania usług krajowi i rodzinie lub przyniesienia pożytku społeczności..."). Wszelako Diderot nie dotyka wariantu, w którym aktor może być w jednej osobie autorem spektaklu. A tak właśnie jest w Domu Zarazy. Teatr w teatrze. Aktor gra rolę aktora. Aktora mimo woli. Wbrew jego woli nawet. Prawda o nim jest taka, że przez długie lata bronił się przed wypychaniem go na scenę. Przeciwnie. Od wczesnego dzieciństwa marzyła mu się profesja mistrza patelni. Jakoż inne było marzenie jego mamusi. Ta od początku lokowała syna w teatrze ogromnym.

Skoro mógł Szekspir grywać, mógł Molier, czemu jej syn nie miałby "pomałpować wzniośle", przywdziewając kostiumy Harpagona, Tartuffa, Hamleta ("Zostałem bufetowym w teatrze, mama kazała mi się uczyć roli Hamleta..." - wyjawia bohater "Przyjęcia").

Kiedy tylko usiłował wymigiwać się od kariery na scenie, cięgi brał bezlitosne. Matczyny cel uświęcał środki niezawodne. Znając receptę na wyborne kotleciki mielone, mamuśka nie mogła nie dopiąć swego. A czego takiego dopięła?

Oto wcielając się w postać Harpagona bohater "Przyjęcia" ściga gwałtownie rabusia- rozbójnika-mordercę. Tego, co go ze złota ograbił. Nagle jednak stuka się w czoło i sam sobie zadaje pytanie: "A kto to taki?" Po czym sobie odpowiada: "Ha! To ja sam! Zmysły tracę. Nie wiem, gdzie jestem, kto jestem, co robię. Umieram. Już umarłem. Pogrzebano mnie!" (aktor na stronie lojalnie odsyła do źródła przytaczanego monologu: "Skąpiec". Akt czwarty. Scena VII).

Ryszard Jaśniewicz wykrawa do swego monodramu jedną z pereł klasyki dramatu (wyprzedzającego o stulecia psychoanalizę). Ale w "Przyjęciu" autor skupia uwagę na technice hodowli monstrum. Przypomina się przestroga Jana Zamoyskiego: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Molier urodził się 17 lat po śmierci polskiego Kanclerza.

Henryk Tronowicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
1 października 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia