Raptularz wyjątkowo świadomej pensjonarki
"Faktomontaże Leona Schillera" - aut. Anna Kuligowska-Korzeniewska - Instytut TeatralnyLeon Schiller: teatr monumentalny – Pastorałka – Auschwitz – „reżyser bibliotekarz" – upadłe dziewczęta – faktomontaże... Moment... jakie faktomontaże? No tak... teksty Polityki społecznej RP, Cjankali oraz Krzyczcie Chiny! nie zachowały się. Przez wiele lat były niewiele mówiącymi tytułami wymienianymi w notce biograficznej. Jakieś aborcje, kolonializmy, sprawy społeczne...
Teraz już nie będzie tak łatwo zasłonić się niewiedzą, tłumaczyć brakiem źródeł. Książka Faktomontaże Leona Schillera pod redakcją Profesor Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej, zawierająca rekonstrukcję tekstu Polityki społecznej RP, nowe tłumaczenia Cjankali (Sława Lisiecka i Zdzisław Jaskuła) oraz Krzyczcie Chiny! (Henryk Chłystowski) jest świetnym dopełnieniem dotychczasowych publikacji omawiających pracę artystyczną tego reżysera.
„Salonowy komunista" naszego teatru już w latach 20' XX wieku uważał osiągnięcia Wielkiej Reformy za przestarzałe i nieadekwatne do potrzeb współczesnego widza. Teatr Stanisławskiego uważał za „dagerotyp" i był w pełni świadomy, że wobec zmieniającej się dynamiki społecznej „potrzebne są nowe formy". W ich poszukiwaniu oglądał się zarówno na wschód, gdzie Wsiewołod Meyerhold (zbuntowane dziecko MChAT-u) eksperymentował ze scenicznymi reportażami, jak i na zachód, w stronę teatru Erwina Piscatora. Na rzecz utylitarności chciał odejść od ukwiecenia teatru mieszczańskiego. Interesowały go przedstawienia, które byłyby akordem aktualnych wydarzeń społecznych. Chciał zmuszać do myślenia, a nie dostarczać bezpiecznej rozrywki niedzielnemu widzowi. Jego teatr miał docierać do walczącego proletariatu, a nie leniwego umysłowo burżuja. Wyrzucił więc ze swoich przedstawień ładne malarstwo i jeszcze ładniejszą literaturę. Odrzucił psychologię i fikcję literacką, które nie były w stanie poruszyć widza. Głęboko czerpiąc z historii teatru odwoływał się do jego funkcji propagandowej. Chciał teatru politycznego, teatru podnoszącego ważne kwestie społeczne. Chciał, by jego spektakle były zbudowane jak narracja reportażu, rozbłysk fotograficznej lampy. Wprowadzał cytaty z gazet, statystyki i wykresy wyświetlane podczas przedstawienia.
Nie były to przedstawienia wygodne. Faktomontaże Schillera opierały się na faktach, których wygodniej nie znać. Lepiej o nich zapomnieć, szybko przewracając stronę gazety. Wypadki w kopalniach, ludzie płonący żywcem w hutniczych surówkach, maszyny tkackie urywające ręce – realia, w których przestrzeganie przepisów BHP wydaje się fanaberią. Pisząc Politykę społeczną RP Aleksander Wat studiował ustawy i dane statystyczne. Spektakl grano w piwnicy (podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu), bez szerokiej reklamy, a i tak ściągał publiczność. Gdy tylko informacja o charakterze tego widowiska dotarła „na górę" natychmiast zakazano pokazów. Na przykładzie Cjankali można by wysnuć teorię, że łatwiej z karabinu zrobić skrzypce, niż rozwiązać problem legalizacji aborcji... Zawsze znajdą się „karmazynowi obrońcy embriona". Zajęci praniem i prasowaniem cudzych sumień – nie mają w sobie refleksyjności pozwalającej dostrzec, że dzięki nim jedyną legalną formą aborcji staje się skok przez okno. Wycierając sobie ręce katolickimi wartościami i świętym prawem do życia nie przyjmują do wiadomości, że bezpośrednio stali się przyczyną ludzkiego dramatu. Podobnie Krzyczcie Chiny! było mocnym oskarżeniem brytyjskiego kolonializmu. Ale przecież naród Byrona nie byłby w stanie postępować wobec drugiego człowieka w sposób tak niecywilizowany...
Analizując kolejne wystawienia Schillera autorzy tej książki zastanawiają się, jak teatr reagując na wydarzenia bieżące może służyć propagandzie lub budzeniu świadomości społecznej. Jak wykorzystując konkretne strategie w selekcji źródeł można manipulować pamięcią zbiorową publiczności. To bardzo mądrze i świadomie napisana książka. Ukazała się w czasie szczególnym. Prawdopodobnie, w ostatnim możliwym momencie dla takiej publikacji. Porusza problemy, które do dziś w Polsce nie zostały załatwione. Przywołuje wciąż aktualne dyskusje o aborcji, in vitro i związkach partnerskich. Boy-Żeleński pisał o Cjankali Wolfa: „Kiedyś – kto zgadnie kiedy? – gdy cała ta kwestia pozostanie tylko koszmarem wspomnienia, jak tortury, jak inkwizycja, jak niewolnictwo, świat będzie ze zdumieniem oglądał dokument czasów, gdy ludzie tak nieludzko i głupio pastwili się nad samymi sobą." Ta książka jest tak aktualna, że aż wstyd się do tego przyznać.
Szczególnej uwagi wymaga jej oprawa edytorska. Kapitalnym zabiegiem, było wplecenie w tok narracji badaczy, obok tekstów omawianych dramatów, przedruków wycinków prasowych o omawianych spektaklach. Ich obecność w książce nadała tej publikacji szczególny charakter. Przypomina trochę pensjonarski pamiętnik, w który dobrze wychowana panienka wklejała zasuszone liście i programy z teatru. Dzięki jego zawartości powstał „skandaliczny raptularz działalności teatralnej Leona Schillera". Brakuje jedynie, by teksty napisane na potrzeby tej książki wydrukowane zostały odręcznym charakterem pisma każdego z autorów. Powstała książka dzięki której zarywa się kolejne noce. Choć wskazówki zegara niemiłosiernie przesuwają się ku wschodniej stronie tarczy... uwaga zachłannie trzyma się czytanego tekstu... jeszcze tylko do końca akapitu... strony... rozdziału... tego następnego...