Reanimacja

"Chłopcy" - reż. Adam Nalepa - Narodowy Teatr Stary im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie

Starość nie radość. Taki wniosek można by wysnuć z inscenizacji „Chłopców” Stanisława Grochowiaka w reżyserii Adama Nalepy na deskach Starego Teatru. Ta dość uproszczona interpretacja pozostaje w głowie po obejrzeniu spektaklu, który bynajmniej nie zachwyca.

Mamy przed sobą wnętrze pokoju Kalmity (Jerzy Trela), pensjonariusza domu starców prowadzonego przez zakonnice, którego dziesięć lat wcześniej umieściła tam żona – wielka aktorka. Co roku przyjeżdża do niego w odwiedziny, wywracając do góry nogami jego uporządkowane życie, byle stworzyć namiastkę normalności – przemeblowuje pokój, odgrywa scenki z rodzinnego życia. Jej przyjazd nie jest w smak kolegom Kalmity – innym starcom, którzy na różne sposoby próbują uciekać od starczego „upupienia". Wszyscy zachowują się jak niesforne wyrostki, które – gdy tylko nadzorująca siostra nie patrzy – po kryjomu piją wódkę i łamią reguły obowiązujące w zakładzie. Siostra (Dorota Segda) wchodzi w rolę surowego wychowawcy, traktując ich jak niepokorne i rozwydrzone dzieci.

Odwiedziny Narcyzy Kalmitowej (Anna Dymna) wiążą się także z dotacją finansową dla zakładu, więc siostry traktują ją jak dar niebios. Rezultatem wizyty jest decyzja Narcyzy, że zabiera bezwolnego w istocie męża do domu, ku rozpaczy innych pensjonariuszy. Na pocieszenie zakład dostaje od niej telewizor, który zabija ducha buntu i niezgody na „upupienie" wśród mieszkańców domu. Na końcu wszyscy bezmyślnie będą wpatrywać się w migoczący ekran; nie zauważą nawet, że Kalmita chciał do nich wrócić.

„Chłopcy" przypominają trochę inny spektakl zrealizowany w Teatrze Starym – „Król umiera, czyli ceremonie". W przedstawieniu Piotra Cieplaka również ogrywano historię czy też kariery aktorów od dawna związanych z krakowskim teatrem – Anny Polony, Anny Dymnej czy Jerzego Treli. Jednak w tym przypadku Adam Nalepa nie wnosi niczego interesującego w Xdobrze skrojony dramat Grochowiaka.

Ogrywanie wieku aktorów, konfrontowanie go z nakręconymi na krakowskim Rynku wypowiedziami przypadkowych młodych i starych przechodniów na temat młodości i starości (każdy z rozmówców wpisuje się w ogólny przekaz spektaklu) niewiele nowego mówi. Widzowie przywiązani do swoich ulubionych aktorów przyjdą, żeby ich oklaskiwać. Ci, którzy liczyli na coś odkrywczego, nie będą mieli tu jednak czego szukać.

Magdalena Talar
Dziennik Teatralny Kraków
6 marca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...