Recenzja prawie bez stereotypów

"Brzydkie Kaczątko" - aut. Hans Christian Andersen - reż. Bartosz Kurowski - Teatr Pinokio w Łodzi

Chyba najbardziej artystyczna próba przedstawienia baśni Hansa Christiana Andersena miała miejsce w teatrze Pinokio w Łodzi. Jeśli nie masz maski, zobaczysz wspaniałe widowisko.Jest to jeden z tych spektakli, gdzie najlepiej widać jak różnimy się pomiędzy sobą. Sądzę, że reżyser dodał w spektaklu kolejny wymiar czym redenfiniował bajkę na nowo.

Jak zobaczy ten spektakl dorosły, a jak dziecko? Jak spojrzy na to widowisko osoba mająca np.problemy z widzeniem, a jak ta, która tego problemu nie ma? Jesteśmy zakuci w stereotypy i jako osoby dorosłe nie ocenimy tego przedstawienia odpowiednio. Reżyserowi też zależało na czymś innym. Wkurza mnie, że na końcu muszę napisać coś, co uważam ,nie powinno być potrzebne. Jestem jednak napełniony mnóstwem przesądów ,a oprócz tego takie są oczekiwania reżysera, dyrektora teatru oraz niestety wielu ludzi. Oni nie wiedzą, że ta końcówka będzie najgorsza dla głównych bohaterów.

Oparłem się wygodniej na fotelu i zamknąłem sobie, oczy. Mogłem to zrobić, bo przedstawienie jest tak skonstruowane, że jest osoba, która opowiada, co się dzieje na scenie. To super opcja dla kogoś, kto zmienił okulary i ma problem z akomodacją. Mogłem poczuć się prawie jak moje dzieci, gdy im czytam książkę. Oczyma wyobraźni widziałem piękne żółte kaczuszki i to jedno dużo większe będące zupełnie inne od reszty. Słuchałem z uwagą, ale postanowiłem otworzyć oczy, gdy usłyszałem śmiech.

Wszystkie trzy kaczuszki bardzo mi się spodobały. Ich ruchy, gra ciałem były wspaniałe i one właśnie wzbudzały śmiech wśród niektórych młodszych widzów. Jednak głównym elementem komediowym dla dzieci było pomyłkowe gdakanie jednej kaczuszki. Fajnym pomysłem było to, że brzydkie kaczątko grała aktorka wyraźnie niższa od reszty. Brak przebrania spowodował, że pełniła ona funkcję pomostu pomiędzy światem fikcyjnym a rzeczywistym, pomagając dzieciom lepiej zrozumieć sytuacje. To dodawało wiarygodności. Moja córka też na tę kwestie zwróciła uwagę. Podobała mi się choreografia. Scenografia była z jednej strony minimalistyczna z drugiej stroje kaczuszek robiły wrażenie.

Bardzo fajna, miła dla uszu muzyka. Taka relaksująca i uspokajająca,a w pewnych momentach czułem jakby nuty wraz z dymem, wlatywały mi do uszu. Dość dobrym pomysłem była pewna różnorodność łabędzi. Poruszały się bardzo nietypowo, co jest kolejnym dodatnim elementem tego widowiska. Niby to była jedna grupa, a jednak każdy był inny. Ich przebranie niezbyt przypadło mi do gustu, ale jako stadko dodawały do przedstawienia pewnego kolorytu.

Widowisko działa na nasze zmysły. Słuchamy i obserwujemy ruchy aktorów. Podziwiamy ciekawe elementy spektaklu i przede wszystkim prawdziwą grę aktorską z wieloma udoskonaleniami. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie taniec łabędzi z wykorzystaniem wózków inwalidzkich.

Przedstawienie ma to coś. Reżyser miał pomysł jak zrobić coś nietuzinkowego i udało mu się. Najtrudniej jest mi normalnie odpowiedzieć na pytanie, czy warto obejrzeć ten spektakl. Nazwałbym go poprawnym spektaklem , który miał pewne niedociągnięcia, ale zawsze tak jest. Opinia mojej córki zwaliła mnie z nóg. Umieściła je na drugim miejscu wśród wszystkich widowisk na jakich była. Bardzo jej się podobało.....tylko było za głośno. Dzieci są nieprzewidywalne, ale skoro mówimy o natężeniu dźwięków, dodam, że w teatrze Pinokio podobnym sytuacjom można zaradzić. Bardzo ciekawym pomysłem jest umieszczenie wśród akcesoriów słuchawek wyciszających. Moja córka je założyła i mogła spokojnie oglądać przedstawienie. Pamiętajmy, że dzieci słyszą dźwięki, które my dorośli nie usłyszymy. Mamy po prostu łyse ślimaki, a kostki w uszach są już zrośnięte. Kolejnym niezwykłym, ale niekiedy potrzebnym rozwiązaniem jest tzw. . Pokój Spokój. To miejsce, gdzie maluchy mogą iść i się wyciszyć podczas przedstawienia.

Minus ogromny za brak przerwy podczas spektaklu. Często my dorośli nie zdajemy sobie sprawy jak szybko można przebodźcować małe dziecko.

Właściwie to by było na tyle, ale muszę pochwalić reżysera, choregorafa i dyrektora teatru oraz napisać czemu to przedstawienie jest inne od reszty.

Wiele lat czekaliśmy my widzowie i wiele lat czekały osoby z różnymi niepełnosprawnościami, aby móc wystąpić na deskach Teatru. Dla takich osób to widowisko to przekaz nowych czasów. Nie mroki średniowiecza, ale jasność Pinokia drugiej dekady XXI wieku . Pokutuje przekonanie, że osoba niepełnosprawna nie może być twórcza. Że cokolwiek zrobi i tak zostanie to nazwane terapią, czymś wyizolowanym , co niesie korzyść tylko jej, a nie wszystkim ludziom. Owszem w przedstawieniu grały osoby niepełnosprawne, ale korzyść z tego mieli wszyscy. A przecież w jej spektaklu aktorzy na wózkach, jak i ci pełnosprawni tak samo pracowali nad swoją rolą, dla nikogo nie było taryfy ulgowej.

Joanna Puchała grająca łabędzia miała naklejone na podłodze znaczniki ,aby dokładnie wiedzieć , jak się poruszać na scenie. Zarówno ona czy np. Łukasz Batko wspólnie ciężko pracowali, aby efekt był jak najlepszy .Wiktoria Cymer po raz pierwszy wyszła na scenę i mimo początkowych obaw poradziła sobie według mnie całkiem dobrze.

Ludzie ukryci pod maskami swoich stereotypów zobaczyli w spektaklu szansę, jaką dostali niepełnosprawni aktorzy, by wystąpić na scenie. To było głównym celem stworzenia tego przedstawienia. Artyści byli z tego powodu bardzo zadowoleni tak samo, jak ich rodziny i niepełnosprawne osoby, które oglądały widowisko. Ogromne brawa dla reżysera za to, co zrobił. Szkoda, że muszę skupiać się na tym gratulowaniu, bo chciałbym, aby to była norma. Mam nadzieję, że nie będzie to jednorazowy spektakl. Chciałbym pisać recenzje podobnych przedstawień, skupiając się tylko na grze aktorów i choreografii, a nie kwestiach wyglądu. To bardzo dobry spektakl dla osób z różnego rodzaju ułomnościami, które nie radzą sobie w życiu. Pokazuje, że liczy się to, co ma się w środku,a nie stereotypy. Kiedyś grali tylko mężczyźni, a teraz kobiety są normą. Przecież wszystko powinno zależeć od kwalifikacji aktora.

Plakat wykonali uczniowie i uczennice ze Szkoły Podstawowej Specjalnej nr 176 w Łodzi, którzy zadbali również o to aby osoby nadpobudliwe mogły się wyciszyć w Pokoju Spokoju.

Arkadiusz Kubicki
Dziennik Teatralny Łódź
12 grudnia 2024

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia