Remont opery z aferą w tle

Rozmowa z autorami projektu przebudowy Opery na Zamku.

-O stu błędach przeczytaliśmy w gazetach. Do nas opera przysłała pismo, w którym wymienionych jest 8 kwestii. Część z nich już wcześniej została wyjaśniona, a pozostałe to konsekwencja złej inwentaryzacji - rozmowa z Norbertem Białkiem, Jerzym Szparadowskim i Tomaszem Maksymiukiem z firmy MXL4, autorami projektu przebudowy Opery na Zamku.

Katarzyna Stróżyk: W 2010 ROKU wygrali panowie konkurs na projekt przebudowy Opery na Zamku. Teraz dyrekcja tej instytucji oskarża was o błędy, które mogą spowodować utratę unijnego dofinansowania.

J. Szparadowski: - To dla nas ogromne zaskoczenie. Każdy projekt przebudowy opiera się na inwentaryzacji budowlanej. Zgodnie z umową, by przyspieszyć prace, tę dostarczyła nam opera. W trakcie robót budowlanych okazało się, że jest ona obarczona wieloma poważnymi błędami. Wskazaliśmy je w marcu, proponując wykonanie nowej inwentaryzacji oraz zmianę projektu. Do lipca trwała cisza, po czym podjęto z nami rozmowy. W sierpniu dyrektor Rabizo zerwała je, tłumacząc to naszymi nadmiernymi oczekiwaniami finansowymi. To bzdura: ustaliliśmy wcześniej, że prace te wykonamy za tyle, ile opera może zapłacić. Zamiast tego dyrektor wymyśliła, by 2. i 3. etap przebudowy były przeprowadzone według projektu wykonanego dla siebie przez firmę budowlaną.

Ponad sto błędów w projekcie to jednak bardzo dużo...

T. Maksymiuk: - O stu błędach przeczytaliśmy w gazetach. Do nas opera przysłała pismo, w którym wymienionych jest 8 kwestii. Część z nich już wcześniej została wyjaśniona, a pozostałe to konsekwencja złej inwentaryzacji. Co ciekawe, inżynier kontraktu, władny stwierdzać wszelkie usterki, wydał niedawno opinię, że błędy wskazywane przez dyrektor opery... nie są żadnymi błędami. Najpierw postawiono nam zarzuty w mediach, a potem dopiero poproszono o fachową opinię.

N. Białek: - Czytaliśmy o jakiejś belce, przez którą rzekomo nie można wybudować schodów. Nasz projekt zakładał wyburzenie niemalże wszystkiego w środku - w tym kilkudziesięciu belek - i wstawienie nowej struktury. Orientacja schodów została zmieniona na wniosek ówczesnej dyrekcji. Warto zauważyć, że w trakcie inwestycji dwa razy zmienił się dyrektor opery, a osoba koordynująca z jej ramienia - 6 razy. Wszyscy kolejni mieli coraz bledszą świadomość historii projektu i ustaleń. Nie rozumiemy koncentrowania się na problemach tej rangi. To odwracanie uwagi od naprawdę istotnych kwestii: realizacji 2. i 3. etapu przebudowy z możliwymi naruszeniami praw autorskich i dyscypliny finansów publicznych, likwidacji i zmniejszania przez dyrektor zaprojektowanych sal prób. Wiele kwestii formalnych leżących w gestii opery jest od miesięcy niezałatwionych, co wskazujemy w kolejnych wysyłanych pismach. Co ciekawe, nowy przetarg na 2. i 3. etap, ogłoszony we wrześniu zeszłego roku, wiele razy był przedłużany i wciąż jest nierozstrzygnięty.

Opera żąda od panów ponad 2 milionów złotych kary. Próbowaliście rozmów, mediacji?

J.Sz.: - Chcemy normalnie pracować i doprowadzić inwestycję do końca. Przez dziwaczne gierki tracimy renomę, na którą pracowaliśmy przez ostatnie 10 lat. Będziemy się bronić przed przypinaniem nam łatek ludzi nierzetelnych. Opera grozi nam sądem, zdaje się, że to będzie ostateczny sposób wyjaśnienia sporu, jesteśmy pewni swoich racji.

T.M.: - Prosiliśmy dyrektor o spotkanie, ale odpisała nam, iż to bezcelowe i wystarczą nam cotygodniowe spotkania na kontroli budowy. Szkopuł w tym, że na żadnym dotąd się nie pojawiła.

N.B.: - Zwróciliśmy się też o mediację do marszałka. Dyrektor jego gabinetu poinformował nas, że ze względu na liczne obowiązki służbowe pan marszałek nie jest w stanie się z nami spotkać. Poza tym, pan marszałek nie czuje się stroną tego sporu.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Stróżyk
Kurier Szczeciński
2 lutego 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia