Rewolucja jest kobietą!

"Szewcy" - reż. Paweł Świątek - Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku

"Babomatriarchat ku pohańbieniu męskiej siły" - to zdanie trafnie oddaje najnowszą realizację "Szewców" Witkacego w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku. Bo generalnie rzecz jest o rewolucjach, a w tych ostatnio dominują kobiety.

Kiedy Witkacy pisał "Szewców", miał już za sobą doświadczenie w carskim wojsku i narodziny bolszewizmu w carskiej Rosji. Polski nacjonalizm też był coraz bardziej dostrzegalny, a w niektórych przypadkach przybierał skrajne i drastyczne formy. Autor doskonale wiedział, czym to wszystko pachnie, nie bez powodu kilka lat później popełnił samobójstwo na wieść o wejściu wojsk radzieckich do Polski 17 września 1939 roku.

Witkacy pisał o czasach mu współczesnych, o tym, czego sam doświadczył lub był świadkiem, ale wszyscy wiemy, że historia lubi się powtarzać, a mentalność ludzka niewiele się zmienia. Każda rewolucja ma określony przebieg, w zasadzie według schematu. Rodzi się bunt, który przyjmuje formę walki zbrojnej. Potem uciskani dochodzą do władzy i z uciskanych stają się uciskającymi, a na koniec skłóceni o władzę niszczą się nawzajem. Nic nowego. Tak było w rewolucyjnej Francji, Rosji przekształconej w Związek Radziecki, w Afryce czy Ameryce Południowej. Jeden system polityczny zastępuje inny i tak w kółko.

Doskonale to pokazał zarówno Witkacy, jak i Paweł Świątek, reżyser słupskiego spektaklu. Tutaj wszystko dzieje się jak w kalejdoskopie. Najpiew ciężko pracujący szewcy narzekają na ucisk ze strony prokuratora Scurvy (Wojciech Marcinkowski). Ten, niezadowolony z ich narzekań, w końcu ich niewoli i przejmuje władzę absolutną przy pomocy Dziarskich Chłopców. Kim są Dziarscy Chłopcy, jakie wartości reprezentują i do czego są zdolni, łatwo się domyślić. Tyczasem Sajetan (Igor Chmielnik), majster szewski, próbuje przekonać prokuratora, że "nacjonalizm był czymś świętym u narodów uciśnionych i tych, którzy przegrywali". Jest zwolennikiem komunizmu.

Scurvy natomiast, lekko zblazowany, przepełniony pożądaniem do Księżnej Zbereźnickiej-Podberezki (Monika Janik) i sfrustrowany swoim niespełnieniem i odrzuceniem, twierdzi, że linia między nimi jest cienka i łatwo ją przekroczyć i znaleźć się po drugiej stronie i "nawet altruizm jest egoizmem". Sajetan, ten szlachetny niedowiarek i piewca wielkich idei, broniący swoich racji jako więzień, ostatecznie bardzo łatwo przekracza tę linię i staje po stronie władzy. A kiedy już ją czuje, niewiele się różni od innych władców. Pomiata uwięzionym Scurvy, ale pomiata także swoim dawnym towarzyszami niedoli, co w rezultacie prowadzi do jego zdetronizowania.

Ale w życiu nie ma pustki. Rządy przejmuje anarchista Oleander Puzyrkiewicz. Natychmiast pojawiają się nowi bogowi, którzy tym razem mają twarze dobrze nam znanych władców mediów społecznościowych: Billa Gatesa (Microsoft), Marka Elliota Zuckerberga (Facebook), Jeffa Bezosa (Amazon) oraz Julian Assange (Wikleaks).

Uniwersalność prawd pokazanych przez Witkacego idealnie podkreślają kostiumy Marcina Chlandy w słupskim spektaklu. Bogata, niemal barokowa mieszanka syci nasze oczy kolorami, fryzurami, makijażami. Mężczyźni i kobiety wyglądają tu podobnie. Noszą szpilki, pończochy, VIII-wieczne peruki, makijaże niczym klauni. Sajetan, jako wódz, nosi atrybuty wodzów w różnych społeczeństwach - gronostajowy królewski płaszcz, charakterystyczna czapka Napoleona, krzyż, złoty łańcuch, szpilki. Bez względu na to jakim przywódcą jesteś, jaką reperezentujesz ideologię, twój los potoczy się tak samo, jak innych. Twoje atrybuty nic ci nie pomogą.

W spektaklu są również elementy mocno odwołujące się do rzeczywistości - flaga z symbolem siekiery i błyskawicy - charakteryczystyczne dla Strajku Kobiet czy maski z dziobami ptaków, noszone podczas epidemii chorób zakaźnych.

Spektakl pokazuje też siłę kobiet, którą obserwujemy przez ostatnie lata. Począwszy od akcji #meetoo w USA po Strajk Kobiet w Polsce, który odbił się szerokim echem na świecie. Znakomitą reprezentantką siły kobiet jest tu Księżna Zbereźnicka-Podberezka. Świetnie zagrana, przyciągająca uwagę przez całą swoją obecność na scenie. Księżna to kobiecość zjawiskowa, chwilami wulgarna, ekscentryczna i znakomicie radząca sobie z mężczyznami. To nie słodka kobietka, to kobieta wytrawna, znająca swoje możliwości, swoje atuty. To kobieta dzisisiejsza i kobieta przyszłości.

"Szewcy" to bardzo dobry spektakl, trzymający tempo, dobry aktorsko i przed wszystkim ważny, aktualny, ale też uniwersalny. Zmieniają się ideologie, ale nie zmienia się rewolucja. A dzisiaj rewolucja jest kobietą.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
18 stycznia 2021
Portrety
Paweł Świątek

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...