Rewolucyjna popkultura
"Mauzoleum Buffo" - Andcompany&Co - Krakowskie Reminiscencje TeatralneJeśli festiwal rozpoznaje się po tym jak się zaczyna, a nie kończy to tegoroczne XXXIV Krakowskie Reminiscencje Teatralne będą intrygującym świętem teatru. Grupa Andcompany&Co, prezentując swój spektakl "Mauzoleum Buffo", wyznaczyła drogę teatralną, którą polska sztuka rzadko kroczy. To zabawa historią, ale i teatralną maszynerią, kpina z historiozofii, nie pozbawiona przemycanych cichaczem treści serio.
Nie ukrywam- w spektaklu łatwo się pogubić. Zaciera się granica pomiędzy kpiną, a poważnym doświadczeniem, pomiędzy wystudiowaną grą, a improwizacją. Zachodni aktorzy bez kompleksów oraz poważnego rozjątrzania historycznych ran opowiadają o czasach po II wojnie światowej. Paradowanie z twarzą Lenina przy prześmiewczych komentarzach o jego tożsamości i powierzchowności, wystawionej pośmiertnie na widok publiczny, jest chyba czymś, na co nadal nie mieliby odwagi Polscy twórcy. Banalizowanie i wyśmiewanie problemu oraz postaci ma jednak drugą stronę, bardziej uniwersalną. To nie tylko złudne iluzje komunizmu, na które natknęli się aktorzy w swojej młodości i o której teraz, w formie żartu czy anegdoty, mogą niemalże sentymentalnie opowiadać. To także ogólna refleksja nad istnieniem przywódców, postaci-symboli, które wywarły wpływ na daną epokę czy pokolenie, a teraz stały się znakiem popkultury.
Co ma wspólnego Che Guevara i Marylin Monroe? Oczywiście, oboje żyją. Istnieją w świadomości ludzi, na których mieli wpływ, ale i w rozrywkowym showbiznesie. Na poły komiczne, na poły jak najbardziej serio wykrzykiwanie hasła „żyje!” po odczytaniu nazwisk takich jak Lenin, Hendrix czy Luksemburg, na nowo tworzy nam paradygmat rewolucji. Ludzie, którzy byli w swoim czasie „rewolucyjni”, dziś kształtują popkulturę. Tę diagnozę podkreśla przywołanie klubu Myszki Miki, gdzie aktorzy z przyczepionymi uszami i nosami słuchają swojej charakterystyki, zarówno tej dotyczącej swojej przeszłości- stanowiska względem politycznego ustroju, ale i rzeczy codziennych, trywialnych. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, tak jak owe „żyje” na jednym poziomie stawia komunistycznego dowódcę i współczesnego popowego piosenkarza. Zdawałoby się to mało odkrywcze, niemniej jednak, mam wrażenie, że dla nas- Polaków, tworzenie parodii z takiej postaci jak Lenin czy Stalin to łamanie pewnego tabu.
W spektaklu Andcompany&Co nie ma linearnego rozwoju akcji. To oddziaływanie przeszłości na teraźniejszość, mieszanie dwóch czasów, krystalizowanie pewnych ikon. Spektakl miewa lepsze i gorsze momenty, jednak nawet hermetyczne i fragmentaryczne przedstawienie zamierzonych koncepcji, nie burzy spójności przedstawienia. Skomplikowana maszyneria teatralna, okazale prezentująca się na scenie, nieraz robi większe wrażenie wizualne niż posiada rzeczywiste zastosowanie w spektaklu. Czy jednak nie odzwierciedla to jego podskórnego przesłania? Ukazanie Lenina jako tematu trywialnych rozmów sprawia, że naszą traumę i historię otrząsamy z koturnowości. Aktorzy nie unikają krwawych symboli, jednak te przezwycięża wschodzące nad nimi słońce.
„Mauzoleum Buffo”
Andcompany&Co (Berlin/Amsterdam)