Rock Me Amadeus
"Don Giovanni" - reż. Michał Znaniecki - Opera Śląska w BytomiuOpera to ciekawe miejsce. Kryje się w nim wiele atrakcji z darmową toaletą na czele. Centralną placówką operową województwa śląskiego jest Opera Śląska w Bytomiu. Jedną z jej najnowszych produkcji jest „Don Giovanni". To pochodzące z XVIII wieku dzieło wyszło spod pióra legendarnego austriackiego DJ'a Wolfganga Amadeusza Mozarta. Powstała na podstawie sztuki Moliera „Don Juan" opera łączy w sobie elementy dramatyczne z komicznymi.
Sam autor określał ją ponoć mianem farsy muzycznej. Dzieło oprócz partii komediowych zawiera także wątki nadnaturalne. Po kilku wiekach opera dotarła także do Imperium Polskiego.
Tytułowy Don Giovanni wiedzie hulaszczy tryb życia. Jego głównym zajęciem jest zdobywanie niewieścich serc, które następnie łamie. Ma na swoim koncie tysiące miłosnych podbojów na terenie całej Europy. Jego wiernym towarzyszem jest sługa Leporello, który pomaga panu w niecnym procederze uwodzenia. Don Giovanni bowiem to nie lada hultaj i łajdak. Czułymi słówkami i obietnicami bez pokrycia, mami kobiety, które w zamian oddają mu swoje ciała i umysły. Dopiero po jakimś czasie dociera do nich, że zostały wykorzystane. Pałają do uwodziciela nienawiścią, ale jakaś ich część nadal ma do niego słabość.
Opera zaczyna się w momencie, w którym Don Giovanni nakryty zostaje w pokoju Donny Anny przez jej ojca. Mężczyźni wdają się w pojedynek, w którego efekcie Komandor ginie. Don Giovanni niewiele sobie z tego robi. Udaje mu się uniknąć odpowiedzialności i planuje już kolejne podboje. Tymczasem liczba osób, które skrzywdził, rośnie, co prowadzi do eskalacji. Kochanek za każdym razem umiejętnie wymiguje się ręce sprawiedliwości. Do czasu, gdy na jednym ze zorganizowanych przez niego przyjęć nie pojawia się posąg Komandora z propozycją nie do odrzucenia.
Scena bytomskiej opery jest mniejsza, niż mogłoby się wydawać. Mimo to twórcy potrafią wykorzystać każdy jej skrawek. Jest miejsce i na śpiewaków, i tancerzy, jak również elementy wystroju. Są momenty, w których na scenie przebywa jednocześnie kilkanaście osób. Na szczęście nikt na siebie nie wpada. Choreografia autorstwa Ingi Pilchowskiej wnosi na estradę sporo ożywienia, będąc miłym urozmaiceniem dla treści. Scenografia posiada zarazem walory estetyczne, jak i praktyczne. Jej mobilność sprawia, że ruch sceniczny cechuje się odpowiednim tempem. Osobną kategorią są kostiumy, za które odpowiedzialna jest Małgorzata Słoniowska.
Przy kreowaniu wizerunku bohaterów skłoniono się ku nowoczesności. Zdziwi się ten, kto spodziewa się strojów z epoki. Zamiast tego na scenie dominuje lateks. Artyści dumnie prezentują go w postaci spodni, czy płaszczy. Występują one w różnych kolorach. Sprawia to, że spektakl jest ciekawym połączeniem tradycji ze współczesnymi trendami.
Największą atrakcją „Don Giovanniego" pozostają jednak wokalne popisy śpiewaków. Nawet niezbyt wprawione ucho będzie w stanie docenić talent i skalę głosu artystów. Ułatwieniem odbioru opery są na pewno napisy umieszczone nad sceną. Są to polskie słowa utworów, które ułatwiają odbiór przedstawienia, pozwalając odnaleźć się w fabule. Można powiedzieć, że opera Mozarta mimo upływu lat nadal jest aktualna, a na pewno mówi nam coś na temat ludzkiej natury. Nie są to niestety wnioski pocieszające. Facet to świnia i tak jest już od lat. Wykorzysta każdą nadarzającą się okazję do tego, by usidlić przedstawicielki płci pięknej. One za to wciąż są łase na płytkie komplementy oraz zbyt podatne na niewybredne próby bajerowania i obdarowywania błyskotkami.
Na szczęście obyczajowość powoli się zmienia i być może już niedługo mężczyźni i kobiety połącza się w jedną, nową formę człowieka odpornego na seksualne naciski.