Rocznicowe dyskusje o charakterze narodowym
rozmowa z Anną AugustynowiczRozmowa z Anną Augustynowicz.
Mirosław Baran: Teatr Wybrzeże zapowiada "Pieszo" jako premierę na 20-lecie wolnej Polski. Dlaczego?
Anna Augustynowicz: "Pieszo" jest na pewno pretekstem do rozmowy na ten temat. Choć W finale "Pieszo" Ojciec mówi do Syna: "Człowiek ma być uczciwy. I tyle". Mrożek, gdy mówi o Polsce i Polakach, robi to w wyjątkowo wyostrzony sposób. Dla mnie ten utwór Mrożka jest kontynuacją rozważań o kondycji człowieka, z którymi spotkałam się "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego i potem w "Weselu" - do którego Mrożek odwołuje się w "Pieszo" wprost. Druga wojna jest tu pretekstem do rozmowy o czymś, co można nazwać "czasem transformacji". Wojna odbija się echem ciągle, w kolejnych pokoleniach.
Styl pisania i podejmowane przez Mrożka tematy mniej lub bardziej rymują się z utworami Gombrowicza, Witkacego czy nawet Marka Koterskiego. Ich sztuki też wystawiała pani na scenie. Lubi pani takie ironiczne spojrzenie na rzeczywistość?
- Trudno powiedzieć, czy lubię. Ono mnie ciekawi. Sama kiepsko sobie radzę z oglądem rzeczywistości. Próbując czytać tych autorów przez scenę, zaczynam więcej sama rozumieć. Mrożek jest czasem nazywany "Stańczykiem PRL-u". Jest obdarzony ogromnym poczuciem humoru, co widać nie tylko w opowiadaniach i rysunkach, ale także tekstach dramatycznych. Jest to uśmiech gorzki, ale jednak uśmiech, który budzi do przytomności.
Tacy autorzy jak chociażby Koterski świetnie czują język, którym się posługujemy. Można powiedzieć, że nasz charakter przenosi się w schematach, kliszach językowych, które są spuścizną po rodzicach. Gdyby one przestały istnieć, to pytanie, czy ciągle bylibyśmy sobą - narodem, społecznością urodzoną pomiędzy Wschodem a Zachodem. Mówię tu nie tylko o położeniu geograficznym, ale i kulturowym. Polska jest świetną sceną dramatu, bo "dzieje" się na styku tych dwóch, silnych kultur.
Powiedziała pani kiedyś, że "każdy system z czasem staje się klatką dla człowieka". Czy Polska demokracja jest już klatką?
- Żaden system nie poprowadzi "z zewnątrz" ludzi do powszechnej szczęśliwości. Trzeba myśleć o systemie nie jako opakowaniu, ale o własnych wyborach, stosunku człowieka do człowieka, umiejętności uczenia się wzajemnych relacji. Tak samo jak ludzie tworzą systemy, tak samo tworzą dla siebie pułapki - idee, które stają się ideologiami. "Pieszo" też po części o tym mówi.