Rodzina, ach rodzina

"Rodzina" - reż. Wojciech Malajkat - Teatr Powszechny w Łodzi

Mawiają, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu. Z całą pewnością to miał na myśli Wojciech Malajkat, reżyserując spektakl „Rodzina". Komedia napisana przez Antoniego Słonimskiego w 1933 roku wciąż wydaje się niebywale aktualna. A utarte powiedzenie nie na darmo obrazuje rodzinne relacje.

Spektakl wystawiany w Teatrze Powszechnym w Łodzi kończy tegoroczny Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Co więcej, jego premiera doskonale wpisuje się w okres świątecznych celebracji. Nie od dziś wiadomo, że niektórych tematów nie warto poruszać przy wigilijnym stole. Tak jest i z „Rodziną" Malajkata. Pewne problemy może warto zamieść pod dywan.

Rodzinie Lekcickich daleko do ideału. Pan Tomasz, typowy utracjusz i lekkoduch za nic ma sobie problemy finansowe. Jego córka Marysia próbuje za wszelką cenę pomóc ojcu, dlatego wynajmuje pokoje państwu Kaczulskim. Na dodatek w dworku zjawiają się niespodziewani goście, którzy obnażają wszystkie słabości członków rodziny.

Komedia Teatru Powszechnego to z całą pewnością przyjemna i lekka propozycja na zimowy wieczór. Roi się w niej od stereotypów i ironicznych komentarzy. Hitlerowiec, komunista i Żyd wyglądają i zachowują się, jak żywcem wyciągnięci z typowych dowcipów. I tak pedantyczny Niemiec mówi z ciężkim akcentem, komunista w schludnym mundurze tańczy przy syto zastawionym stole, a oszczędny Żyd nie rusza się bez swojego kapelusza. Jednak czy wszystkim daleko od tego co polskie? Okazuje się, że granica leżąca pomiędzy tym co „obce" i „nasze" może szybko ulec zatarciu. Gorzkie stwierdzenie, które pada podczas spektaklu sprawia, że pojęcie tożsamości określa się na nowo. A nasza wolność może zostać szybko stłamszona przez otaczające nas podziały i hierarchie.

Premiera spektaklu odbyła się na platformie streamingowej, co zdecydowanie sprzyja dostępności. Jednak komfort obserwacji i śledzenia poczynań aktorów zostaje nam odebrany. Musimy podążać za okiem kamery, która niejednokrotnie drży i proponuje nam mało sugestywne zbliżenia. Ciekawym elementem były czarno białe projekcje, wyświetlane między kolejnymi scenami, które wzbogacały toczącą się akcję.
Dramat „Rodzina" pomimo upływu niemal stu lat nie traci na swojej aktualności. Przesłanie komedii jest wciąż żywe i wzbudza uśmiech na twarzach widzów. Niezmiennie bawią nas te same żarty, utarte schematy i rodzinne grzeszki.

Wydaję mi się jednak, że warto zastanowić się, czy nasze stereotypowe myślenie nie jest zakorzenione zbyt głęboko...

Anna Grzelak
Dziennik Teatralny Łódź
24 grudnia 2020

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia