Romans w czasach PRL-u

„Znaczek miłości" - reż. Jakub Przebindowski - AB Production w Warszawie

Spektakl „Znaczek miłości" warszawskiego teatru AB Production zakończył tegoroczny Katowicki Karnawał Komedii. Impreza organizowana po raz 17 na deskach dwóch katowickich teatrów ponownie zgromadziła na widowni liczne grono fanów. Niedzielne przedstawienie można określić mianem idealnego finału tej edycji. Jest to bowiem jak sama nazwa wskazuje Karnawał Komedii, zatem prezentowane sztuki powinny przede wszystkim bawić.

Taką rolę spełnia na pewno warszawska propozycja. Jest to osadzona w realiach PRL-u farsa utrzymana w lekkim i przyjemnym tonie. Nie znajdziemy tu żadnych głębszych analiz, podtekstów czy komentarzy historyczno-społecznych. Jej jedyną funkcja jest za to dostarczenie dobrej rozrywki publiczności.

Akcja sztuki rozgrywa się w dwóch miejscach. Jednym z nich jest lokalny posterunek milicji, w którym to trwa właśnie śledztwo w sprawie tajemniczej śmierć pewnego urzędnika państwowego. Drugą lokację stanowi zaś Muzeum Znaczka Pocztowego i to tam właśnie rozgrywa się większość akcji. Otóż to pewnego dnia w placówce pojawia się przysłany przez centralę kontroler, który ma przygotować ją do wizyty w Polsce kubańskiego przywódcy Fidela Castro. Ponieważ jest on ponoć zapalonym filatelistą, muzeum zostaje zobowiązane do przedstawienia mu swych zbiorów, na czele z trzymanym w odosobnieniu bardzo rzadkim znaczkiem o wielkiej wartości. Urzędnik wprowadza swoim przybyciem chaos w spokojne życie pracowników kameralnej instytucji. Wykorzystując swój urok osobisty oraz arogancję manipuluje obecnym na miejscu kobiecym gronem dla osiągnięcia własnych, prywatnych planów.

Na scenie przewija się pięć postaci. Dwie męskie oraz trzy żeńskie. Każda z nich pełni określoną funkcję, wprowadzając do spektaklu koloryt oraz dużą dawkę energii. Można wręcz powiedzieć, że bohaterowie ci są mocno przejaskrawieni. Nie powinno to jednak dziwić w przypadku tego typu komedii. Humor przecież często opiera się na wynaturzeniach i wyolbrzymionym ukazaniu ludzkich przywar. Akcja przedstawienia jest wartka i prezentowana jest w sposób dynamiczny przy wykorzystaniu ruchomych elementów dekoracji. Ponieważ fabuła rozgrywa się w latach siedemdziesiątych, mamy tu wiele smaczków, które mogą budzić ładunek nostalgii wśród widzów pamiętających te czasy. Jednym z nich jest picie alkoholu w pracy. Jak się wydaje spożywanie napojów wyskokowych to stała pozycja wielu polskich spektakli. Jak mniemam trunki spożywane przez aktorów nie są jednak prawdziwym alkoholem, lecz jakąś formą zastępnika. Stanowi to mimo wszystko frapującą zagadkę teatralnego rzemiosła.

Humor jakim posługuje się „Znaczek miłości" nie należy na pewno do tych wyszukanych i abstrakcyjnych. Jest to raczej bezpośrednia forma żartu, trafiająca prosto w gusta szerokiej publiczności. Mimo że operuje stereotypami to robi to w sposób umiejętny. Kobiety są tu naiwne i kochliwe, mężczyźni zaś wykorzystują władzę do realizacji własnych celów. Autor nie omieszkał zwłaszcza w końcowych fragmentach, posłużyć się dla wywołania komediowego efektu, słowami uważanymi powszechnie za niecenzuralne. Ich użycie wydaje się jednak uzasadnione, dopełniając swojskiego obrazu całości. Występ wszystkich aktorów należy ocenić pozytywnie. Dają oni wszyscy popis gry, opierającej się na nieskrępowanej ekspresji i wyrazistości.

Spektakl według tekstu Jakuba Przebindowskiego to bezpretensjonalna rozrywka dla każdego kto szuka w teatrze pozytywnych emocji.

Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
24 lutego 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...